Staram się chociaż raz w tygodniu jechać z Arturem „do miasta” na zakupy. Dzisiaj kolejność była taka: najpierw zakupy spożywcze w markecie, potem spełnienie jego marzenia, a te miewa bardzo różne i nie wszystkie są „spełnialne”. Z samochodu najpierw wyskakuje Artur, potem muszę wyciągnąć psa – asystentkę Ulę i przyczepić ją do paska synkowi. Szukanie go w marketach ćwiczyłam nie raz. Sukcesem było znalezienie w kilkupiętrowej warszawskiej Ikei, a z psem u pasa jest widoczny i łatwy do wykrycia przez personel. Ula ma oczywiście wszelkie papiery, informacje na uprzęży i generalnie wzbudza entuzjazm personelu i klientów. Zanim jednak uda mi się powiązać psa z Arturem synek leci do sklepowego wejścia biegiem, machając banknotami do ludzi. Zwykle to 2×10. Dzisiaj jednak ….zarobił parę monet, bo miła starsza pani myślała, że prosi o kasę i dała mu w łapkę drobne. Synku- nic, tylko cię wystawię na żebranie. Idzie ci nieźle.


Prośba do decydentów: kto nie ganiał za autystykiem po parkingach lub ulicach nie zrozumie.
Pozwólcie na wydawanie kart parkingowych dla niepełnosprawnych opiekunom osób autystycznych. Mają sprawne nogi i świetnie chodzą. Tylko trzeba jeszcze, żeby chcieli iść tam, gdzie akurat trzeba i kiedy trzeba! Kto nie ganiał po parkingu lub ulicy za takim gościem, nie zna życia. W Anglii to funkcjonuje.
W naszym małym świecie, bezradnym i biednym, świecie niewidzialnym z wysokości politycznych walk, limuzyn i biurowców, a nawet kurialnych korytarzy, staramy się żyć przyzwoicie. To znaczy co? Ano dbać o słabszych, o siebie nawzajem dzielić się tym, co mamy, a mamy to, co nam dadzą ludzie dobrzy, nie naciągać nikogo, przyjmować każdego jak brata, a każdą jak siostrę. Tak, także tych z innych krajów i kultur, tych, których nikt nie chce, tych co mają inny kolor, jakby kolor miał znaczenie w oczach bożych albo definiował człowieka. Jeśli zaś ktoś zachowuje się nie-przyzwoicie, to musi szukać sobie innego miejsca.
„Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie”/Jezus Chrystus/

To wielka szkoła przyzwoitego życia. W wersji dla wierzących- życia Ewangelią. Uczę się od lat i ciągle jestem w pierwszej klasie. Wielu naszych mieszkańców jest lepszych w tym ode mnie.
Nad-obowiązkowo
Był sobie kiedyś Papież. Polakiem był. Jan Paweł II się nazywał. Oprócz tego, że lubił kremówki, to tak m.in. pisał:
Miłość Kościoła do ubogich, kierująca jego działaniem i należąca do jego stałej tradycji, każe mu
zwracać się ku światu, w którym pomimo postępu techniczno-ekonomicznego
istnieje niebezpieczeństwo, że ubóstwo przybierze gigantyczne formy. W krajach
zachodnich istnieje różnorakie ubóstwo grup zepchniętych na margines, ludzi
starych i chorych, ofiar konsumizmu i – w jeszcze większym stopniu – ubóstwo
bardzo licznych uchodźców i emigrantów; w krajach rozwijających się może dojść
do dramatycznych kryzysów, którym są w stanie zapobiec tylko podjęte na czas i
skoordynowane działania międzynarodowe.
Po zbrodni Bóg wkracza, aby pomścić zabitego. Kain, zapytany o los Abla,
zamiast zawstydzić się przed Bogiem i prosić o przebaczenie, z zuchwałością omija
pytanie: „Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?” (Rdz 4, 9). „Nie wiem”:
Kain próbuje kłamstwem zakryć zbrodnię. Czyniono tak często w przeszłości i
czyni się nadal, posługując się różnymi ideologiami dla usprawiedliwienia i
zamaskowania najokropniejszych przestępstw przeciw osobie. „Czyż jestem
stróżem brata mego?”: Kain nie chce myśleć o bracie i odrzuca odpowiedzialność,
którą każdy człowiek ponosi za bliźniego. Mimo woli przychodzą tu na myśl
współczesne tendencje, prowadzące do uwolnienia człowieka od
odpowiedzialności za bliźnich, wyrażające się między innymi zanikiem
solidarności z najsłabszymi członkami społeczeństwa, jak starcy, chorzy, imigranci
i dzieci oraz obojętnością często występującą w relacjach między narodami, nawet
wówczas, gdy w grę wchodzą wartości fundamentalne, takie jak życie, wolność i
pokój.
i wiele innych wypowiedzi JPII tutaj