Już minęło- wybory zakończone, zatem można pisać bez podejrzenia o agitację. /To żart, ale nie do końca, bo jednak będzie ewangeliczno-politycznie/.
Los ludzi najsłabszych od polityki w dużej mierze zależy, a ona jakoś ubogich nie lubi. Nigdy nie lubiła.
Na szczęście los ten zależy nie tylko od polityki, ale od dobrych ludzi. Dlatego też, choć zawsze jest mnóstwo dziur do załatania, łatacze cierpliwie pracują. My też.
Byliśmy z Arturem i Olą z Ukrainy na imprezce w Lublinie. Nagrodę Anioła odbieraliśmy. Synek miał wyjątkowo fatalny dzień, więc nieco rozwalił scenariusz. Zawsze, kiedy odbieramy jakieś nagrody, jest dla niego przygotowana paczuszka z prezentami, a jakże: on też. Tym razem paczkę olał, za to ….chciał zgarnąć innym statuetki. Jedna to za mało, przynajmniej dwie. Musiałam prosić laureatów o szybkie schowanie figurek i kwiatów i zarządzić szybką ewakuację naszej ekipy. Kwiaty też kolekcjonuje aż do momentu, kiedy zwiędłe bukiety zaczynają śmierdzieć na jego stoliku. Wtedy trzeba podchodów, żeby dał wyrzucić.
W poniedziałek wyrusza Wiktor z transporcikiem dla szpitala wojskowego w Ukrainie. Leki p/bólowe, na biegunkę, gorączkę, inne schorzenia, opatrunki-także specjalistyczne, stazy, tabletki do dezynfekcji wody. To, na co nas było stać i czym możemy się podzielić albo inni się z nami podzielili.
Dziewięcioro dzieci, które straciły mamę ma umeblowane mieszkanie. Część kupiliśmy, a większość podarowała Fabryka Forte, jak zwykle ratująca nas meblowo. Skręcili chłopaki z Zochcina, a było co robić.
Inne dzieciaki, ukraińskie, niepełnosprawne, próbujemy zdiagnozować, żeby trafiły do odpowiednich dla nich szkół. Nie jest łatwo, kiedy brakuje psychiatrów, psychologów. Znów na pomoc przyszli przyjaciele. Wiktor jeździ po kraju “wesołym busem” z chłopcami, robiąc setki kilometrów, do specjalistów.
Byłam w domu dla chorych w Warszawie. Alarm się zrobił, bo przywieźli panią ze szpitala. Wg “dostawców”-pani samodzielna i chodząca. W realu- starsza kobieta na wózku, tęga, pampersowana. A tu krzyk, że wielkich pampersów nie ma! Na szczęście były. Na dnie magazynu, bo nikt tego rozmiaru nie używał od dawna. To jeszcze sprzed kilku lat- bodajże Janka Ochojska nam załatwiła. Opatrzność przewidziała z wyprzedzeniem.
Jeden z mieszkańców w tymże domu skarżył się ustawicznie, że nie ma telewizora w pokoju. Nawet w więzieniu jest, a tu nie ma. Po moim krótkim przemówieniu: “Nie ma i nie będzie. Nie podlega negocjacji. Jeśli w więzieniu było lepiej, to zawsze można tam wrócić”, inny, siedzący na wózku, złapał mnie za habit i powiedział: “Dwa tygodnie temu byłem pod mostem. Tutaj jest raj. W d…..ch się poprzewracało.” Oczywiście, część naszych ma problemy z głową, więc nie bierzemy takich roszczeń bardzo serio.
Jest piękna świetlica z ogromnym telewizorem i setkami programów. Tylko trzeba wyjść z pokoju, a jeśli z piętra to po schodach lub windą. I oto chodzi, żeby nie zalegali w łóżkach ci, którzy nie muszą. Cóż, bieda wielka!
Na szczęście, dzięki zapobiegliwości i ciężkiej pracy żebraczej ekipy, nasi mają co jeść, a w miarę skromnych możliwości także inni, też nasi, ale zdomni. Karty Fundacji Biedronki dla 60+ ratują tysiące ludzi, my rozdaliśmy też trochę. Bo starzy, chorzy ludzie często niedojadają. To świetny program. Takich dożywiających inicjatyw jest w kraju mnóstwo. /uwaga- kart już nie mamy, nie piszcie/.
Pytanie: dlaczego takie mnóstwo jest potrzebne? Zawsze będą ludzie ubodzy, ale hm….może by zrobić tak, żeby było ich mniej. Państwo politycy trzymający w rękach wspólną naszą polską kaskę, rzucam temacik. Najpierw, dla treningu, spróbujcie przeżyć miesiąc za 719 zł. Z czynszem, prądem, wodą, ogrzewaniem, lekami, ubraniem, środkami czystości i jedzeniem. Tak żyje tysiące. No, może na początek za 1200. Jak wam idzie?
Nie chodzi o “każdemu po równo”. Chodzi o posunięcie się na ławce życia tak, żeby ci, co pracować nie mogą nie marzli, nie byli głodni, i upokarzani, także poprzez formę wsparcia. To przyzwoitość. Na poziomie narodowym i osobistym- każdego z nas. A rządzący z tego będą rozliczani po tamtej stronie życia. I każdy z nas.
Nad-obowiązkowo
Dopókiś zdrowy i bogaty, daj pomoc dotkniętemu nieszczęściem! Nie czekaj aż sam na sobie doświadczysz jak wielkim złem jest nieludzkość i jakim dobrem jest otwarcie serca dla potrzebujących.
Nie chciej, by Bóg wyciągnął rękę przeciw tym, co zadzierają głowy i omijają spiesznie biedaków! Ucz się tego z cudzego nieszczęścia! Daj choćby jakiś drobiazg potrzebującemu, gdyż to nie jest drobiazgiem dla tego, co potrzebuje wszystkiego, a nawet dla samego Boga, jeśli dałeś według swej możności. Jeśli nic nie masz, daj łzy;litość ofiarowana z serca to wielkie lekarstwo dla nieszczęśliwego, a szczere współczucie przynosi wielką ulgę w nieszczęściu…
św.Grzegorz z Nazjanzu 329-390 biskup i doktor Kościoła, poeta, filozof, teolog