Urlopy prawie zakończone. Ostatni, co czekali aż inni się wyurlopują wyruszyli na odpoczynek. Bo u nas ludzi “na styk”. Ławki rezerwowe puste. Chorych nie można zostawić. Umarłych /sic/ trzeba pochować. Jedzenie dostarczyć i tysiące innych spraw, żeby to jakoś działało. I jakoś działa, dzięki zaangażowaniu, odwadze i cierpliwości ludzi, którzy są z nami. Jedni na długo, inni na chwilę. Pozbierają się, idą dalej. Jedni są po prostu w pracy, dla innych to całe życie.


Szczęśliwi czasu nie liczą. Tak, to takie szczęście nieco przewrotne. Kiedy po nocnym dyżurze odbierasz telefon, że zastępca chory i ciągniesz kolejny dzień. Kiedy wywala szambo w nocy, mieszkaniec się dusi, ktoś zaczyna umierać jak właśnie poszedłeś odpocząć. Albo też właśnie miał ochotę nieco popić i poszaleć. Albo dostał ataku szału. Albo zasikał korytarz. Jeśli nie znajdzie się głębokiego sensu i ludzkiej równowagi, można szybko skończyć tę przygodę. Jeśli się znajdzie- to jest szczęście.


Rewolucja, ta jedyna warta by ją wzniecać ustawicznie, rewolucja ewangeliczna, to nic innego jak miłosierdzie dla człowieka, który naszym zdaniem na to nie zasługuje. Bo jest głupi, zły, obcy, słaby /sam sobie na to zasłużył- stwierdzamy/, nieprzydatny, stary, chory-kosztuje czas, wysiłek i pieniądze. Miłosierdzie nie kłóci się za sprawiedliwością. Jest ponad nią, ale ją zakłada. Rannego przestępcę najpierw opatrzmy, potem sprawiedliwie osądźmy. I dajmy mu szansę na zmianę. Chrystus daje szansę zawsze. Do końca. Bądźmy jak Chrystus, jeśliśmy Jego przyjaciółmi. W sekrecie dodam, że każdemu z nas też daje szansę na zmianę. Uszy do góry. Mamy ją!

Chociaż czasem wydaje się to beznadziejne, Bóg nigdy nie traci nadziei. I tu jest źródło sensu. Sens zaś pozwala trwać.

głodni spragnieni
bezdomni obcy
więźniowie chorzy
wyklęci

oto nowa klasa Ewangelii
arystokracja Jezusa
oto jego wcielenie
na dzień sądu
najbardziej ostateczny/ks.J.S.Pasierb/

A więc nasz nowy król z obstawą -Ulą- bawił w pałacu w Kurozwękach, jak na arystokrację przystało. Najpierw kupił dwie korony, pięć długopisów i dwie parasolki. Potem czekaliśmy na lody i zarąbał długopis kelnerce. Kradzież okularów przeciwsłonecznych pani, która siedziała przy stoliku obok udaremniłam, szybko prosząc kobietę o schowanie do torebki. Dziękuję Pani za refleks i zrozumienie. Po półgodzinnych negocjacjach karty dań zostały na ladzie. Ale było pięknie i wróciliśmy szczęśliwi.


Kolejna radość to ukraińskie dzieciaki z zespołem Downa. Prywatne osoby zorganizowały im “wakacje bez wojny” w Polsce. A nasza Fundacja dołożyła się do tego opłacając zakwaterowanie. I takich szczęść jest tysiące na ziemi obok szalejącego zła. Na przekór złu. To Wy- Przyjaciele- w tym uczestniczyliście dając kasę w nasze ręce.