Uczestnicy tego zdarzenia są dziś na emeryturze, albo niebawem będą. Co prawda to “niebawem” lekko się przesunęło do przodu, ale jednak. Wtedy byli grupą młodych, która spotykała się równie regularnie, co nielegalnie na modlitwie. Za każdym razem w domu innego uczestnika, żeby trudniej było namierzyć. Taką czuli potrzebę. Potrzeba zaś była w oczach władzy niedozwolona, bo wszelkie zgromadzenia były podejrzane, jako prowadzące do obalenia słusznego ustroju.  
Samo zdarzenie było malutkie. Rozegrało się dobrze przed stanem wojennym, w latach siedemdziesiątych. Wracaliśmy przed północą sporą grupką, pieszo z owego nielegalu. Pustymi, warszawskimi ulicami. Krzysztof wyjął fujarkę i zaczął grać, a my w takt melodii maszerowaliśmy gęsiego po dość szerokim, ale niziutkim murku odgradzającym trawnik od chodnika. Cichutko, broń Boże bez krzyków. Przejeżdżał radiowóz. Radość o tej porze była ze wszech miar podejrzana, podobnie jak grupa młodzieży. Przypał tym większy, że był wśród nas mój brat, wówczas 17-letni licealista. Nieletnim nie wolno było łazić po ulicy po 22-giej. Długo nas legitymowano, straszono, wypytywano. W końcu skończyło się tylko na zawiadomieniu dyrekcji liceum o przestępstwie nieletniego. Na szczęście dyrekcja sprawę olała. Trzeba było jakoś żyć w tamtym systemie. 
Dziś w tym miejscu tętni życie nawet o północy, a głowę daję, że policjantom nie chciałoby się zatrzymywać radiowozu dla gry na fujarce. Chyba, żeby mieli ochotę posłuchać. Modlić się możemy gdzie chcemy i ile chcemy. Obyśmy tylko chcieli. 
Cieszę się, że żyję tu i teraz. W wolnej Polsce.
Nad-obowiązkowo
Ks.Jan Ziejazapomniany prorok trudnych czasów. Miałam zaszczyt i szczęście Go znać. Jeden z najwspanialszych kapłanów dwudziestowiecznej Polski. Kapelan w wojnie 1920 r, kapelan AK i Powstania Warszawskiego. Dostarczał Żegocie katolickie metryki dla Żydów. W 1945 r. w Słupsku założył dom dla samotnych matek, gdzie znajdowały schronienie zgwałcone przez Sowietów, ciężarne Niemki. Współzałożyciel KOR, duszpasterz wielu działaczy Solidarności, obrońca praw każdego człowieka, człowiek Ewangelii i Polski. 
1897-1991

Uczniowie szli pierwsi, Ty za nimi. Oni byli głodni. A Ty? – Ewangeliści nic nie mówią o tym. Zajęty byłeś rozmową z gronem tych, którzy Cię otaczali. To oni dostrzegli, że uczniowie, idący przodem, zrywali kłosy, wycierali je w złożonych dłoniach i zjadali oczyszczone ziarna. Ci, którzy z Tobą rozmawiali, nie pomyśleli o głodzie Twych uczniów i o tym, jak by ich posilić podczas podróży. Ale jako „pobożni”, od razu pomyśleli: „Jest szabat; tego w szabat nie godzi się czynić; w święto nie wolno żąć i młócić; a to, co robią, to przecież – co prawda w małych rozmiarach – żniwo i młocka! To grzech! Nie wolno!”.
Ty, Jezu, stanąłeś w obronie swych uczniów. Przypomniałeś wolę Ojca Niebieskiego: „Miłosierdzia chcę!”.
I nam jest bardzo potrzebne to przypomnienie. Gdy zobaczymy, że ktoś nie zachowuje jakiegoś przepisu, zwyczaju czy nawet prawa, nie mamy od razu wołać z oburzeniem: „To grzech! Nie wolno!”. Ale mamy się najpierw zastanowić nad tym, dlaczego ten człowiek to zrobił lub to powiedział. Dlaczego zrywa kłosy, choć jest szabat? Dlaczego po kryjomu ściągnął bochenek chleba w sklepie? Dlaczego tych dwoje się rozeszło, a tamtych dwoje żyje ze sobą bez ślubu? Dlaczego ta dziewczyna poszła na ulicę? Dlaczego ten chłopiec się rozchuliganił? Dlaczego ten się rozpił? Dlaczego ten fałszował pieniądze, a ten dawał łapówki, a tamten je przyjmował? Dlaczego?
Trzeba nieraz długo i cierpliwie szukać odpowiedzi na to „dlaczego”. A gdy się zrozumie „dlaczego” – trzeba natychmiast myśleć o tym, jak pomóc temu bratu. Tak, to najpierw: jak pomóc? Rwą kłosy w dzień świąteczny, zjadają ziarno nie ze swego pola i powtarzają to wielokrotnie – widocznie są bardzo głodni. Gdzie tu jest gospoda, w której będzie można ich posilić? Do swych bowiem domów mają daleko. A i ten ich Mistrz też chyba jest głodny. Trzeba pomyśleć o tym, gdzie ich wszystkich przyjąć i czym nakarmić. A potem pomówmy z nimi o szabacie.
Podobnie mamy postępować we wszystkich wypadkach, gdy w kimś

ks.J.Zieja z J.Kuroniem

coś nam się nie będzie podobało. Zrozumieć, dlaczego ten człowiek jest taki, a potem skutecznie mu pomóc./ks.Jan Zieja/