Wracam w podwoje budowlanego supermarketu. Prawie domowniczka tej instytucji. Dzięki temu uprzejmy sprzedawca znalazł rzecz nie do kupienia- zgubioną zimą sprężynę do huśtawki. Z jakiejś innej- uszkodzonej. I Artur ma huśtanie. Z uporem porządkujemy i upiększamy świat wokół, zupełnie jak biedny Syzyf, bo przeciw sobie mamy geniusz bezmyślności i dewastacji. Stolik kupiony w zeszłym roku, taki ogrodowy, żeby latem chłopaki mogły usiąść, wypić kawę- zniszczony, bo ktoś rozbijał na nim mięso. Odkupiłam, jako, że sprawcy już nie ma. Zobaczymy na jak długo. Na uwagę, że nie wolno grać w piłkę nożną na boisku do siatkówki ktoś odpowiada: moje, to mogę. Oczywiście nie jego, bo nie jego pieniądze, trud, ale to obrazuje mentalność szeroko rozpowszechnioną: jak demokracja, to wszystko moje, zatem wszystko mi wolno. Przykład idzie z góry. Mój Kościół, więc mogę robić co chcę, mój kraj, to samo. Mój świat -a jakże! Za swoje trzeba najpierw wziąć odpowiedzialność. Ktoś przecież musi posprzątać dalej
odpowiedzialność
<
p style=”text-align: left; margin-top: 0px; „>