W czasie naszej rzymskiej balangi zmarł pan Kazimierz. Bohater tomaszowej przygody w dniu Bożego Ciała. Zmiany w mózgu i inne dolegliwości spowodowały, że już nie jadł. Niestety w tym przypadku zmiany były skutkiem nieleczonego alkoholizmu. Rok temu przysłano pana z Belgii, gdzie spędził też rok w szpitalu. Był leżący. Czapeczki z głów dla wszystkich z Potrzebnej, szczególnie dla pielęgniarek i Michała. Pacjent nie miał śladu odleżyn, był zadbany jak niemowlę. Oczywiście nikt go nie chciał, pomoc społeczna olewała nasze prośby o umieszczenie w odpowiedniej dla niego placówce. Standardowa walka. I dość standardowe zakończenie. Zanim urzędy i służby coś zrobią, gość umiera. Po to jesteśmy, żeby umierał jak człowiek.
Budowa posuwa się do przodu. Chłopaki dzielnie walczą. Trzeba skończyć do jesieni, żeby ludzie mogli zamieszkać przed chłodami. A roboty jeszcze huk.
 |
na parterze kładziemy elektryczność |
Przetwórnia gotuje i smaży. Inżynier wprowadza nowe produkty i całkiem smaczne to jest. Trawniki do nieustającego strzyżenia dają zajęcie kilku osobom. Szkoda, że zimą trawa nie rośnie, byłoby zajęcie całoroczne.

Co jakiś czas mamy zbiorcze imienino-urodziny. Dzisiaj trzech solenizantów na raz. Gdyby chcieć uczcić każdego z osobna, impreza byłaby co chwila, bo rodzina liczna, a tak to oszczędność. Młody wędrowiec zawitał. Zanim gdzieś osiądzie- straci zdrowie, oby nie życie. Poplątani, bez wiary w siebie i oparcia, bez rodziny-przeważnie po domach dziecka lub w najlepszym przypadku z rodzin zastępczych, od dzieciństwa naznaczeni przez los, żyją z dnia na dzień i jest im wszystko jedno. Więzienie nie groźne, spanie na klatkach schodowych takoż. Cóż my, jako społeczeństwo możemy im zaproponować? Pracę, mieszkanie? Nieosiągalne. Dla silniejszych trudne do zdobycia, cóż dopiero dla słabych. Nie marzą o niczym, nie dążą do niczego, nikomu na nich nie zależy, a im na nikim-żyją chwilą obecną, niestety nie w dobrym znaczeniu. I nie wierzą, że można to zmienić. Z tym brakiem wiary walczyć najtrudniej, bo nie
ma się do czego odwołać. Nie ma korzeni. Święty Benedykcie Labre- miej ich w swojej opiece. Niech znajdą korzenie w Bogu, a świat będzie ich domem.
Nad-obowiązkowo
 |
„Twoim powołaniem jest cały świat. Klasztorem twoim ulice i drogi. Masz być pielgrzymem Bożym”- usłyszał od Boga |
 |
grób św.Benedykta Labre
w kościele Santa Maria del Monti
w Rzymie/1748-1783/ |
Po latach nieudanych prób zostania zakonnikiem….został bezdomnym wędrowcem, żebrakiem, pielgrzymem. Dotarł także do Polski. Przeszedł 30 tys. km i ostanie lata życia spędził w Rzymie, modląc się w licznych kościołach. Znany był z dobroci. Nigdy nie prosił o jedzenie, żywił się tym, co ludzie sami mu dawali, dzieląc się z innymi biedakami. Zmarł w domu litościwego rzeźnika, który zabrał go, zupełnie wycieńczonego do siebie.
Ruch naśladowców św.Benedykta Labre to kilkanaście wspólnot kontemplacyjnych i zaangażowanych w towarzyszenie ubogim na całym świecie. To także jeden z głównych patronów naszej Wspólnoty.
Zrozumiał, że nie ma już szukać sposobu na życie zakonne, ale zaakceptować odrzucenie wędrując z tymi, których spotka, z tymi, którzy się pogubili, których odrzucono albo zapomniano i na ścieżkach swojej pustyni doświadczyć trudu istnienia.
Być u boku tych, którzy są zamknięci, iść ponad mury, które zbudowali inni..
Poślubić razem z Chrystusem sprawę wykluczonych, pogardzanych, prześladowanych, zapomnianych i stać się ich przyjacielem. Nie na zewnątrz, ale złączyć się z ich tragedią…
Jednym z aspektów życia duchowego św.Benedykta Labre jest milczenie bez nieobecności…..być z każdym bez wchłonięcia przez wszystkich. Być uważnym unikając nerwowości i chaosu….ten dynamiczny pokój, który daje nam Chrystus i który nie ma nic wspólnego ze spokojem, który proponuje świat. /cytaty z duchowości wspólnot labryjskich/
Like this:
Like Loading...
Related