Chorowanie miałam polityczne, jeśli przyjąć teorię Maksa Werbera, że polityka to dążenie do władzy lub wywierania wpływu na podział władzy. Po władzę i miejsce sięgają dwa psy oraz kot, a Artur i tak posiada władzę absolutną. Walka polityczna toczyła się o łóżko, michę /w tym moją, a jakże/ oraz pieszczoty i fotel. Wszak byłam na miejscu, bezbronna i dostępna. “Groźba przemocy i, ewentualnie, jej zastosowanie jest swoistym środkiem, zawsze ultima ratio gdy inne środki zawiodą” /Wiki/. W końcu jednak sierściuchy zostały przemocą usunięte na swoje miejsce i dzisiaj wrócił porządek wraz z moim zdrowiem. Na razie władzę zachowałam.
Politycznie także Agnieszka z ks.Arturem wywalczyli dokumentację medyczną dla pewnej pani, co nie ma z czego żyć, a chora jest i powinna złożyć wniosek o ustalenie niepełnosprawności. Tylko pani owa mieszka w zapadłej wsi, nie ma kasy na bilety, a nawet jakby miała, to leczy się w licznych przychodniach, każda w innej miejscowości, a autobusów prawie nie ma. Terminy kolejnych zaplanowanych wizyt – odległe.
Akcja została przeprowadzona w ciągu jednego dnia. Objechali z kobitką wszystkie przychodnie i politycznie, jeśli się nie dało obywatelsko, papiery pozbierali. Przemoc była słowna. Boć nikomu się nie chciało wypisywać czy kserować dokumentów, jako, że pani jest myszką szarą nic się w polityce, nawet lokalnej, nie liczącą. Sama by przez to nie przebrnęła, a w każdym razie nie szybko. Jeden papier-jeden dzień, a jeśli, jak wczoraj, “pani co kseruje przyjdzie jutro”, to nawet dwa dni. Dodam, że inna pani skserowała “dzisiaj” po słowach księdza. Werber ma rację.
Politycznie również pewien młodzian w wieku przedpoborowym, lat 2,5, ubranka dostał, a mama owego miała łzy w oczach. Jak dorośnie, to może sięgnie po władzę i mamy przyszłych dwulatków będą miały na ubranka. Przynajmniej te, które chcą mieć, a nie mogą z powodów od nich niezależnych.
Węgiel do kupienia jeszcze dla kilku rodzin został, ale finiszujemy. Kupujemy go politycznie, dopłacając przy okazji z kasy darczyńców do nierentownych kopalń czy innych przywilejów. Jesteśmy przecież politycznie solidarni.
Politycznie wróciła na nasz teren horda barbarzyńców w postaci budowniczych wiatraków. Roztaczając świetlaną wizję dobrobytu pod skrzydłami /nie firmy, tylko wiatraków/ usiłuje skłócić ludzi i zgarnąć ziemię, która u nas jest bardzo dobrej klasy. Mają pieniądze, chcą mieć jeszcze więcej, bez względu na innych. Ciekawe, że firma owa działa praktycznie tylko w krajach Europy Wschodniej. Nie imigranci, tylko wiatraki są tu problemem. Politycznym.
Politycznie można by długo. Władza pani w rejestracji: da, albo nie da papierka, władza pani z pomocy społecznej: pomoże, albo nie, podpowie, co się należy, lub nie, władza ordynatora szpitala: zgodzi się na badanie, które powinno dawno być zrobione, albo nie./Było “tak” tym razem/. Władza tego, co ma pieniądze i wpływy i chcąc mieć jeszcze więcej niszczy życie i dorobek innych.
W końcu Jezus został oskarżony z paragrafu politycznego. Skazany politycznie.
Nieszczęście milionów nie jest nieszczęściem człowieka. Jest polityczne.
Kochamy władzę, nawet malutką, nawet tę, jaką mamy nad bezsilnym, słabszym od nas, pojedynczym człowiekiem. Władza jest służbą. Moje sierściuchy za nic nie chcą tego zrozumieć, dlatego władzy nie dostają. Przywileje tak, a służba nie? Nie Felku, Aloszko i Garfieldzie. Nie w naszym zochcińskim królestwie. Artur ma pełnię władzy, bo jeden jego uśmiech i “batka dla Gosi”/herbata zrobiona Gosi/ warte są miliony.
I nie mogę się powstrzymać od posłania dalej zupełnie świeckiego dowcipu, który przyniósł Miki:
Teściowa dzwoni do zięcia:
-rób co chcesz, gadaj z kim chcesz, ale muszę być pochowana na Wawelu.
Zięć oddzwania za kilka dni:
-rób co chcesz, gadaj z kim chcesz, ale masz termin na czwartek.
Czasem nepotyzm i naużywanie władzy mogą nam nie wyjść. Na dobre.
Nad-obowiązkowo
Jesteśmy dziećmi epoki,
epoka jest polityczna.Wszystkie twoje, nasze, wasze
dzienne sprawy, nocne sprawy
to są sprawy polityczne.Chcesz czy nie chcesz,
twoje geny mają przyszłość polityczną,
skóra odcień polityczny,
oczy aspekt polityczny.O czym mówisz, ma rezonans,
o czym milczysz, ma wymowę
tak czy owak polityczną…….Nie musisz nawet być istotą ludzką,
by zyskać na znaczeniu politycznym.Wystarczy, żebyś był ropą naftową,
paszą treściwą czy surowcem wtórnym.
Albo i stołem obrad, o którego kształt
spierano się miesiącami
przy jakim pertraktować o życiu i śmierci,
okrągłym czy kwadratowym.Tymczasem ginęli ludzie,
zdychały zwierzęta,
płonęły domy
i dziczały pola
jak w epokach zamierzchłych
i mniej politycznych./W.Szymborska/