Prawie trzy godziny mi to zajęło, a efekt….zobaczymy. Zmiana umów na telefony komórkowe. Z jednym, już niepotrzebnym numerem nie możemy się rozstać od roku. Żaden wypowiedzenie umowy, pisemne czy telefoniczne nie skutkuje. Jutro zamienię się w lwicę. Bo płacimy cały czas. Na przetwórni nie ma internetu. Modem padł ze starości i teraz czekamy na nowy. Ma być za dwa dni. Zobaczymy. Śmieci nie wywiezione leżą i sobie śmierdzą. Firma wywozowa ma w nazwie „eko” i wszystko jasne. Jak wywiozą śmieci, to muchy stracą stołówkę, a to niezgodne z miłością do zwierząt. Głodzić owady? Też zobaczymy jutro. W razie czego zapakujemy na samochód i wywieziemy na podwórko owej firmy. To skutek ustawy śmieciowej: nie możemy sobie wybrać usługodawcy i jesteśmy na łasce.
Firma, która ma kłaść dach na budowanym przez chłopaków domku miała być miesiąc temu. Część roboty poszła w gwizdek, bo zalewa. Zobaczymy w końcu tygodnia. Mają dotrzeć. Jakimś cudem pan mechanik uzdrowił naszego Fiata Uno. To już zobaczyliśmy. Czekamy na zobaczenie 20-letniego busa już miesiąc. Podłoga co prawda już nie dziurawa, ale wypadła tylna szyba, bo blacha przerdzewiała. Stoi w warsztacie. Czekamy jeszcze na inną ekipę od innego dachu, tym razem na świetlicy. 
Ktoś jest ciągle podłączony na czacie
Ktoś niesie z nami ten bagaż.
Pan Bóg czeka cierpliwie na nas, więc ….nie ma co się obrażać na życie tylko próbować nim żyć. Z Nim. I jak się da-czekanie skracać. Panu Bogu też. W zamkniętych na głucho wiejskich kościołach, w świątyniach w mieście, przed drzwiami których przechodzą codziennie tysiące ludzi Ktoś czeka. W każdej chwili Ktoś stoi obok i pokornie czeka, aż na Niego spojrzymy. I zobaczymy na pewno.
Krzyś, co pojechał na terapię do Eko-szkoły Życia, ma się świetnie. Też czekamy na jego powrót. To wspaniałe miejsce pomagające setkom młodych stanąć na nogi. Pani terapeutka przychodzi regularnie i mam nadzieję, że chłopaki na nią czekają. Ci, co nie czekali, poszli pić. 
A ja dwa dni czekałam na niejakiego Garfielda. Kocisko poszło chyba na panienki. Wrócił. Czyli czekanie może się czasem skończyć dobrze. Arturowi zgadza się stan zwierzątkowa. 3 sztuki z futrem plus rybki. Już chyba muszę myśleć o klonowaniu. Bo jakby któreś zginęło lub odeszło w lepszy byt, to będzie katastrofa. 

Nad-obowiązkowo

Proboszcz odmawia brewiarz w ogrodzie. Nagle zrywa się wiatr i przerzuca kilka kartek do przodu. Proboszcz wzdycha: „Dzięki, Ci, Boże. Sam nigdy bym się nie odważył”.

Późnym wieczorem proboszcz wraca na plebanię starym rowerem bez świateł. Pechowo wpada na policjantów.
-Oj, księże proboszczu, naraża ksiądz siebie i innych na niebezpieczeństwo. Bez światła? Nie wie ksiądz, ile to kosztuje? 10EU mandatu!
-Oh-odpowiada ksiądz z lekkim zawstydzeniem-Ale ze mną był dobry Bóg i Anioł Stróż.
-Co?-krzyczy policjant-Trzech na jednym rowerze! Przykro mi, ale to już 30 EU.*

* humor francuski. We Francji księża klepią biedę.

Codziennie w południe pewien młody człowiek zjawiał się przy drzwiach kościoła
i po kilku minutach odchodził.
Nosił kraciastą koszulę i podarte dżinsy, tak jak wszyscy chłopcy w jego wieku.
Miał w ręku papierową torebkę z bułkami na obiad.
Proboszcz, trochę nieufny zapytał go kiedyś, po co tu przychodzi.
Wiadomo, że w obecnych czasach istnieją ludzie, którzy okradają również kościoły.
Przychodzę pomodlić się – odpowiedział chłopak.
Pomodlić się… Jak możesz modlić się tak szybko?
Och… codziennie zjawiam się w tym kościele w południe i mówię tylko:
„Jezu, przyszedł Jim”, potem odchodzę.
To maleńka modlitwa, ale jestem pewien, że On słucha.
W kilka dni później, w wyniku wypadku przy pracy,
chłopak został przewieziony do szpitala z bardzo bolesnymi złamaniami.
Umieszczono go w pokoju razem z innymi chorymi.
Jego przybycie zmieniło oddział.
Po kilku dniach, jego pokój stał się miejscem spotkań pacjentów
z tego samego korytarza.
Młodzi i starzy spotykali się przy jego łóżku,
a on miał uśmiech i słowo otuchy dla każdego.
Przyszedł odwiedzić go również proboszcz
i w towarzystwie pielegniarki stanął przy łóżku chłopaka.
Powiedziano mi, że jesteś cały pokiereszowany,
ale że pomimo to wszystkim dodajesz otuchy. Jak to robisz?.
To dzięki Komuś, Kto przychodzi odwiedzić mnie w południe.
Pielęgniarka przerwała mu: Tu nikt nie przychodzi w południe…
O, tak! Przychodzi tu codziennie i stając w drzwiach mówi:
„Jim, to Ja, Jezus”- i odchodzi.
/Bruno Ferrero /