Nasz wspaniały, słynny z gościnności, katolicki kraj. Fundacja Estera nie może się doprosić o zgodę władz na przyjazd 300 rodzin chrześcijan syryjskich, którym grozi w każdej chwili śmierć. Kocham, Cię Polsko, ale mam przerwy. Deklaruję, że posuniemy się i przyjmiemy jedną rodzinę. Tylko ich wpuśćcie, Panie i Panowie. Póki jeszcze żyją. Tak niedawno wszyscy powtarzali słowa Zmarłego: “Warto być przyzwoitym”. No to spróbujmy. Dla zachęty wpiszcie w Google grafika “christians in Syria”.
Kazika zabrała policja. Ma do odsiadki lat parę. Narkotyki i inne rozrywki zrujnowały mu zdrowie. Dopiero u nas zaczął nowe życie, ale teraz trzeba zapłacić jeszcze za stare grzechy. Mimo niepełnosprawności spowodowanej ćpaniem z niezwykłym oddaniem pracował na budowie domu dla ubogich. Dziękujemy i czekamy na powrót.
Młody, co mu okulary w zeszłym roku zrobiłam spadł z roweru/dziura w jezdni/ i poszły okulary oraz uroda, bo twarz pokiereszowana bardzo. Całe szczęście, że teraz szkła okularowe to nie szkła, tylko plastik. Oczy pozostały. Okulary trzeba było zrobić. Jak z 620 zł renty kupić okulary za ….no, trochę zniżki pan optyk dał. Resztę dobrzy ludzie.
Jedzenie zawieźć, bo z zasiłków nie starcza na miesiąc, zwłaszcza, kiedy jakiś dodatkowy wydatek- światło, czy leki. Cieszę się, że ludzie mają odwagę do nas zadzwonić z prośbą. Mają zaufanie i przed nami się nie wstydzą. Oczywiście nie pomożemy wszystkim, choć jedna pani grozi nam sądem, bo jej nie chcemy domu wybudować w mazowieckiem. Ludzie, którym pomagamy to na ogół ci, którzy o pomoc sami nie krzyczą, sądem nie grożą, bo mają swój honor. Jeśli do nas dzwonią, to raczej jak do przyjaciół, po cichutku.
No i Komunie. Żeby choć obiad dla rodziny jakiś lepszy. Żeby dziecko nie odbiegało bardzo od reszty i miało o czym w klasie opowiadać. Żeby ta uroczystość nie zostawiła traumy i nie powiększyła poczucia niższości. No to wyposażenie na dobry obiad jednemu, drugiemu…..wymarzony rower czy klocki Lego. Roweru jutro poszukam, bo w Warszawie ceny z sufitu, tu może dostanę coś taniej i do niedzieli przerzucimy. Klockami Lego zajmą się inni.
Wiem, wiem, Mądrale, nie krzyczcie, że Komunia toć duchowa uczta, bez prezentów też ważna, a nawet ważniejsza, itp, itd. To można i nawet pewnie trzeba, kiedy dzieciak ma wszystko, obiadek dobry codziennie, zabawki i porządne ubrania, własny dom. Ale kiedy mieszka w schronisku, albo w nędznej chałupie, chodzi w starych ciuchach, nigdzie nie wyjeżdża, a obiadek rzadko z mięsem, co najwyżej zupa z chlebem, zabawek nie ma i nie było i trzeba stawić czoło w wieku lat 8-9 pogardliwym spojrzeniom koleżanek i ich opowieściom o laptopach, tabletach i kasie od chrzestnych i innych krewnych oraz przyjęciu w restauracji na 100 osób, to wygląda to trochę inaczej. Dlatego rower będzie i już.
Chyba, że wszyscy, jak jeden mąż i żona, w Kościele polskim, umówimy się, że Komunia to komunia z naszymi braćmi i siostrami w Chrystusie, który po raz pierwszy w Eucharystii nasze dzieci ze Sobą i między sobą połączy. I dzieci w tym radość odnajdą, że dzieciom uchodźców, dzieciom z Afryki czy dzieciom chorym radość sprawią. A my im w tym pomożemy. Utopia? Nie do końca. Raz przynajmniej się to całkiem nieźle udało. Namówiony przeze mnie ksiądz katecheta zrobił komunijną akcję zbierania darów dla dzieci z rumuńskiego sierocińca. Umówiliśmy się, że każde dziecko, które oczywiście zechce i pozwolą mu rodzice, przyniesie 1 kg cukru. Przedtem były zdjęcia ich rumuńskich kolegów i spotkanie z rodzicami. Jakie dumne były dzieciaki targając torby z cukrem i nie tylko! Po naszym powrocie z Rumunii dzieci obejrzały zdjęcia z rozładunku transportu. Jak udało się raz, to może uda się 1000 razy? Utopia? Tak, Chrześcijaństwo jest całkiem realizowalną utopią dzięki mocy miłości Boga. Wystarczy odkręcić kurek owej mocy.
Nad-obowiązkowo
“Bo ja, wasz Bóg, wasz Ojciec jestem na was zagniewany.
Na początku czasów dałem wam świat i żądam, aby w mojej ogromnej posiadłości wszyscy moi synowie mieli mieszkanie godne ich Ojca. Okazałem wam zaufanie, a wyście wszystko popsuli.
Biada wam, jeśli z waszej winy umrze ciało lub dusza choćby jednego z mych synów.
Ja wam powiadam, dam im najpiękniejsze mieszkanie w moim wielkim raju.
A niedbalcy, beztroscy, egoiści, którzy żyli w dobrobycie, a zapomnieli o innych, otrzymali już nagrodę. U mnie nie będzie dla nich miejsca.
A więc moje dziecko, tego wieczoru przeproś za siebie i za innych.
A jutro walcz ze wszystkich sił, bo twój Ojciec cierpi, gdy widzi, że jeszcze teraz nie ma dla Jego Syna miejsca w ludzkiej gospodzie.”/Michel Quoist Modlitwa i czyn/