Może uda się, dzięki łańcuszkowi pomocnych lekarzy uratować nogę Krzysztofa. Obracanie się tzw.”wyższych sferach”, czyli wśród ludzi szlachetnych i mocno wykształconych owocuje zawsze. To łączenie światów, a tym razem pomógł świat medyczny spotkany w PAU w Krakowie, poprzedzony Klubem Rotary. Nic nie dzieje się przypadkiem. Dobrzy ludzie są wszędzie. Tylko trzeba małej kładki, która połączy. Świat tych, którym się powiodło ze światem, w którym żyję na co dzień.


Jechałam na pogrzeb. Nasza Babuszka Walentina z Nagorzyc zmarła. Wylew, szpital w Ostrowcu, pogrzeb w wiosce Przybysławice. Szpital- perfekcyjna opieka. W Przybysławicach-to parafia dla naszych Jankowic, gdzie mamy dom dla ludzi starszych i niepełnosprawnych- bo mamy tu kwaterę. Nasi ludzie na ogół nie mają rodzin, więc mamy ich razem, żeby dbać o groby. Zakład pogrzebowy policzył po kosztach, ks.Proboszcz znalazł jeszcze miejsce i godnie pochował. Było nas w kościele niewiele, ale oprócz córki, paru mieszkanek nagorzyckich z Ukrainy- w geście solidarności przyjechało kilku mieszkańców, całkiem polskich, z domu w Jankowicach, chociaż Babuszki nie znali.

I jak jechałam, to sobie myślałam o ziemi całej, losie tragicznym, granicach ojczyzn. A proboszcz właściwie moje myśli w homilii wypowiedział.

Ja ciągle o pogrzebach-wybaczcie, ale także o miłości i nadziei. Wygnana bombami szaleńca ze swojej ojczyzny, znalazła drugą. Ziemia jest wspólna. Ziemia jest ojczyzną. Cała. A dopiero potem jest Polska, Ukraina, Rosja, Anglia…..I jeśli jakiś wariat wygania człowieka z jednego krańca ziemi to ów człowiek ma prawo do innego zakątka, gdzie znajdzie schronienie.


Pani Walentina- bezdomna, bez swojej ziemi ma teraz kawałek- swój, ukraiński. W Przybysławicach. Dzięki wielu ludziom, którzy pomagają nam przekraczać granice nienawiści i przytulić jej ofiary.

Dlatego przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was – ku chwale Boga. /św. Paweł/

Aha! Pani Walentyna miała 86 lat. Do osiemdziesiątego roku życia pracowała w Charkowie, w restauracji, w kuchni! Miała swoje życie, dom, przyjaciół. ” Znajesz, bombeszka upała” powiedziała, kiedy ją zapytałam o dom. /wiesz, bombka spadła/


I pytam siebie, jak dbać o pokój. Ten prawdziwy. To nie utopia. To możliwe. Zaczyna się od słów i drobnych gestów. Co jak i komu mówimy. Tu i teraz. W domu, pracy, Kościele. Od przebaczenia i podania herbaty i chleba, od dobrego spojrzenia. Od nazywania zła złem, a dobra dobrem. Od troski o to dobro. Wspólne. Ech….”Dobro wspólne” – niemodne to. Walka, niszczenie “wrogów”, deptanie słabszych, tych innych, drwina, wykluczanie. To dopiero jest uciecha. W tym jesteśmy, jak widać, nieźli. Na szczęście poza głównym nurtem życia publicznego, a przynajmniej tym, który uważa się za główny i bryluje w mediach jest życie budujące pokój.

Do niego należy też Wielka Orkiestra. Powodzenia Jurku i Wam, setki tysięcy muzyków Orkiestry.