Cz.I- test na miłosierdzie

Oblałam test dla dziewięciolatki z rodziny zastępczej. Klasa II. Pan psycholog nie wiem jaką kalkę stosował do pytań, ale jedno brzmiało:

“Dlaczego należy dawać pieniądze pomocy społecznej a nie osobie żebrzącej na ulicy”

Tak, to pytanie dla II klasy. To pytanie sugerujące niewłaściwość bezpośredniej pomocy bliźniemu, a co więcej- właściwość wspierania pomocy społecznej, która jest państwową instytucją opłacaną z podatków obywateli.


Skąd dziewięcioletnie dziecko ma wiedzieć, czym jest pomoc społeczna i czym różni się od organizacji pozarządowych? Dlaczego wrzucenie grosza osobie o to proszącej jest z góry postawą niewłaściwą? Kto to wymyślił? To głupota, ale może celowe wychowanie do obojętności i zwolnienia z miłosierdzia? Myślę, że raczej głupota.


Ilu rodziców zastępczych i biologicznych musi prosić o wsparcie swoich dzieci na rozmaitych zbiórkach, po owa pomoc państwowa jest niewystarczająca? De facto zbiórki można podciągnąć pod….sorry- żebranie, jeśli takowe traktujemy jako prośbę o pomoc. Ja bym testu nie zdała.

Cz.II czyli Święto Boga wśród nas

W Zochcinie- skromniutko. Na mszy 10 osób, w tym Artur i niepełnosprawna Jola- sąsiadka z rodzicami. I tak sobie myślałam, że chyba dobrze się u nas czuł, w maleńkiej kaplicy, tam, gdzie wrony zawracają. Grill też był, z Ukrainą oczywiście, bo żyjemy razem niosąc ból wojny i bezradność wobec cierpienia. Trochę mnie pocieszyły krzyki i śmiech dzieci z placu zabaw. Dzieci ukraińskich. Przynajmniej ci mają szczęśliwe dzieciństwo.


Największa impreza – w nowym domu w Warszawie. Zgromadziła mieszkańców i Wspólnotę, a przynajmniej tę cześć, która mogła zostawić na chwilę swoje domy. Kraków, Łopuszańska, Zochcin.

Wspólnoty Jerozolimskie z grupą świeckich, Misjonarki Miłości, Przymierze Miłosierdzia, ss.Urszulanki i niezrzeszeni a Przyjaciele po prostu.