Nasze domy w Zochcinie stoją wzdłuż gminnej drogi. To szereg domków. Sąsiadów ci u nas niewielu, bo wieś bardzo rozrzucona. Droga asfaltowa, pokusa ogromna żeby gnać no, tak z 80/h jak nie więcej. Mimo znaku ograniczenia prędkości do 40. Nasi ludzie to starsi, niepełnosprawni, w tym niewidomi no i dzieci. Kilka tygodni temu Artur był o pół metra od śmierci.

Po wielu moich prośbach, żeby jakoś zabezpieczyć naszych mieszkańców Gmina postawiła znak:/dziękujemy/

No i zaczęło się! Oczywiście żaden z przepytanych przeze mnie kierowców, przyznaję, zmuszonych do zatrzymania celem uzmysłowienia po co i dlaczego prosimy o respektowanie tego znaku, nie wiedział co on oznacza. A było ich kilkunastu. Najlepsze było tłumaczenie pewnej młodej damy, żebym się odczepiła, bo jedzie po mamę, którą zabiera na mszę. A gnała ostro. Inni byli zwyczajnie oburzeni lub próbowali zgadywać, co to oznacza. Nikt nie trafił. Nadal motory, osobówki i ciężarówki pędzą.

Dla niewtajemniczonych: piesi mogą poruszać się całą szerokością drogi i mają pierwszeństwo przed pojazdami; maksymalna dopuszczalna prędkość wynosi 20 km/h;


Na odcinku kilkunastu kilometrów naszej drogi powiatowej stoją trzy krzyże. Trzy miejsca śmierci młodych kierowców. Jedna z ofiar, pasażerka cudem przeżyła. To nasza młodziutka mieszkanka.

W naszej gminie był dzisiaj pogrzeb kolejnej ofiary dramatycznego wypadku w okolicy, w którym zginęło 6 osób.


Prawo, przepisy, zasady życia społecznego są przecież po to, żeby je łamać.

Prawda? Jaka prawda? Dobro i szacunek dla drugiego? Jaki szacunek? Jakie dobro wspólne? Kultura i dobre wychowanie? Jaka kultura i dobre wychowanie?

W zamęcie bez-wartości, chaosie bez-idei, w przykładach niechlubnych lejących się z wszelkich dostawczaków informacji giną młodzi i starzy, słabi ale także silni. Giną fizycznie, duchowo i moralnie.


Niech nam nie opadają ręce

Bo: w nowym domu w Warszawie od marca 91 starszych i chorych ludzi bezdomnych dostało pomoc wszelaką. Dziennie 1000 tabletek łykają, 50 badań cukru, kilkanaście opatrunków, rehabilitacja i wszelaka pomoc. Bo ci, co bez domu-mają dom.

Bo w innych domach jest podobnie.

Bo jedna pani, co ma do dyspozycji sławne 719 zeta na miesięczne utrzymanie/przypominam- tyle dostaje osoba niepełnosprawna nie mająca prawa do renty/ ma respirator i tyle pampersów, że może sobie siusiać bez wstydu i ograniczeń, a inny człowiek, co mu zostało z owego zasiłku 9,70 zł na 10 dni do następnej wypłaty, ma na chleb.

Bo młody, co ma sytuację ciężką w domu je codziennie obiad i ma trochę kasy na swoje szkolne wydatki, a ktoś ma wykupione leki dla siebie czy dziecka. Bo starszy człowiek może będzie miał uratowany wzrok. Bo ofiary wojny wywołanej przez psychopatę mogą żyć w spokoju, chociaż w niepokoju o los bliskich, o swój kraj.

Bo Krzysztofowi uratowano nogę, a Ula będzie miała operację na żylaki. Bo są miejsca, na szczęście nie tylko nasze, lecz w całym kraju, gdzie każdy może się przytulić, ogrzać, zjeść i jeśli chce- stanąć na nogi, o ile takowe posiada.

Bo sadzimy kwiaty i uprawiamy pomidory. Stawiamy grządki i malujemy domy. Rozdajemy tabletki, gotujemy, zdobywamy jedzenie, sortujemy odzież, opatrujemy rany, kłócimy się , godzimy się i walczymy z urzędami albo też razem z nimi współpracujemy.

Bo tak robią tysiące innych dobrych ludzi. Bo pomagają nam inni, żebyśmy mogli pomagać. Bo na granicy ktoś dociera do ludzi na bagnach. Bo ktoś broni prawdy, ktoś broni skrzywdzonego.


Nie jest ważne, że może nadejść burza i zniszczyć kwiaty i pomidory, zrujnować nowe domy. Ważne, że tej chwili, dziś- kwiaty kwitną, pomidory rosną, ludzie mają co jeść i gdzie spać. Zło chce nas zniechęcić do budowy dobra. Zło powtarza: “Nie warto! Daj spokój. Nie wygrasz.”

Wygrasz! Wygrasz siebie. Wygrasz miłość. Nawet jak cię burza zmiecie i tak wygrasz. Ostatnie słowo należy do Miłości. Jednak żeby wygrać, trzeba grać, a nie utyskiwać na brzydki świat. Chcesz miłości, to kochaj, sprawiedliwości- to bądź sprawiedliwy, prawdy- nie kłam. Uff, mam robotę.

Bóg umierając na Krzyżu przegrał. Bóg zmartwychwstając- wygrał. Miłość wygrał.


No to sadźmy róże. Tę piosenkę śpiewaliśmy na obozach harcerskich i kajakowych spływach. Te ostanie były nielegalne w czasach komunizmu, bo organizował je ksiądz.