Ufff! Piece c.o naprawione, prawie. Na kaloryferach regulatory, na prawie wszystkich. W naszym domu do łazienki Artura można wejść, bo już nie śmierdzi z szamba oraz spać w pokoju bez otwierania okien i ryzyka zatrucia. Błąd konstrukcyjny kanalizacji. Odkrycie roku: ze spłuczki w ubikacji leci ciepła woda.

Cóż….Jak nam nie wystarczała ciepła woda w kranie, to mamy ją w toalecie.

Takie to i wiele innych, pobożne zajęcia zajęły mi ostanie dni. I cudem jest, że udało mi się po wielu dniach “złapać” fachowców, bo u nas na wsi to prawdziwie zadanie dla straceńców. W poniedziałek przyjedzie olej opałowy, którego cena przyprawia o zawał. Nie da się jednak palić oponami ani węglem brunatnym w piecu na olej czy gaz. A domki pełne ludzi, w tym dzieci.

Każdy ma w życiu cuda na swoją miarę. Moje są takie przyziemne. W końcu św. Józef nie był inżynierem, nawet technikum nie skończył drzewnego. Jest od spraw prozaicznych, zwykłej roboty. Stoi w naszej kaplicy.


Dwie panie z Kijowa- uciekły przerażone po atakach. Jedna już u nas była, wróciła i znów uciekła. Ma ZSP, jak wile osób po tragicznych przejściach tej wojny. /zespół stresu pourazowego/


Inna, wspaniała pani Lena, wraca do kraju. Nie daje rady z powodu tęsknoty za rodziną. Jak będzie groźnie, wróci do nas. Pracowała w Jankowicach przy chorych.


W tychże Jankowicach mieszkańcy ostrowieckiego DPS-u bawili się przy grillu z naszymi. Pani Lena zachwyciła śpiewem Jest bowiem artystką.


Solarne power banki i karimaty dotarły do Lwowa dzięki pomocy Mateusza z Dobrej Fabryki, który akurat był w … Senegalu, a zabrała je z Warszawy dziewczyna z Danii. Dalej już na front. A ja zdobyłam nową wiedzę na temat takiego sprzętu.


Tamara i Ewelina pracują nad jesiennymi i zimowymi ubraniami dla naszych mieszkańców i ukraińskich gości. Wiktor, który zarządza Nagorzycami pełnymi Ukrainy, non stop w samochodzie: jazdy do lekarzy, załatwianie spraw, wyprawy do sklepów, odbiór z autobusów, granicy i lotniska, zaopatrzenie. Podobnie w Zochcinie i każdym domu, tam gdzie nie ma uchodźców za to chorzy i niepełnosprawni Polacy. I tylko paliwo coraz droższe. I tylko do lekarza dostać się chorym coraz trudniej.


Pani Kasia z naszego Funduszu Stypendialnego przez dwa dni objeżdżała domy dzieciaków starających się o pomoc. To spotkanie z bardzo różnymi dramatami rodzin. Oprócz oczywistego wsparcia materialnego dla wielu ważnym jest, że ktoś ich zauważył. Bo prawdziwa bieda jest często cichutka i skryta. Przed przyznaniem stypendium pani Kasia odwiedza każdego ucznia.


Tydzień spędziliśmy w domu z Arturem, bośmy zachorzali nieco. Czyli robota była zdalna. Z rozkapryszonym autystykiem za plecami. /Właśnie wylał 5 l wody mineralnej, którą dziś kupiłam, do zlewu. Potrzebna mu butelka do wrzucania wszystkiego, co się tam da upchnąć. Nie zdążyłam złapać./


Budowa w Warszawie idzie. Mamy nadzieję, że w styczniu przeprowadzka chorych do nowego lokum. Powoli się do tego przygotowujemy. To będzie wielka operacja technicznie i logistycznie. Będziemy pewnie wołać dobre dusze o pomoc. Bo u nas zdrowego chłopa, co by coś przeniósł, to nie ma w żadnym domu. Baby zresztą też nie. Damy radę.

budowa widziana z drona

Jeden z piesków Artura, kochana starsza Lusia, schroniskowy kundelek, odeszła otruta przez złego człowieka. Piesek sąsiadów także. Tak, u nas, w maleńkiej wiosce jest ktoś zły. Choć dziwne to, bo raczej wszyscy trzymają się razem i są sobie życzliwi. Psy nie biegają swobodnie, są wyprowadzane, ale bez smyczy i musiały coś zjeść na spacerze.

od lewej Ula, Artur, Felek, Lusia

I tylko jedno może nas uratować w tym zamęcie okrucieństwa, kłamstwa i biedy: to, że będziemy dla siebie nawzajem dobrzy. Bo Bóg jest dobry. Że będziemy dla siebie nawzajem miłosierni. Bo Bóg jest miłosierny. Tylko to się liczy. To czas próby naszego chrześcijaństwa i człowieczeństwa. I tu nie ma żadnego “ale”. I czasu nie ma do stracenia.

Nad-obowiązkowo

I znowu św.Jan Paweł II bez kremówek

Nikt bowiem “nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). Taka jest miara miłosiernej miłości! Taka jest miara miłosierdzia Boga!

Kiedy uświadamiamy sobie tę prawdę, zdajemy sobie sprawę, że Chrystusowe wezwanie do miłości wzajemnej na wzór Jego miłości, wyznacza nam wszystkim tę samą miarę. Doznajemy niejako przynaglenia, abyśmy korzystając z daru miłosiernej miłości Boga, sami z dnia na dzień oddawali życie, czyniąc miłosierdzie wobec braci. Uświadamiamy sobie, że Bóg, okazując nam miłosierdzie, oczekuje, że będziemy świadkami miłosierdzia w dzisiejszym świecie.

Człowiek dociera do miłosiernej miłości Boga, do Jego miłosierdzia o tyle, o ile sam przemienia się wewnętrznie w duchu podobnej miłości w stosunku do bliźnich. Obyśmy na tej drodze odkrywali coraz pełniej tajemnicę miłosierdzia Bożego i żyli nią na co dzień! /JPII/