Takie sobie info z życia:
Mamy Covidka w kilku domach. Na szczęście prawie wszyscy szczepieni. Walkę o umieszczenie naszych zakażonych ludzi w izolatorium warszawskim przegrałam wczoraj, mimo znacznego wsparcia kilku życzliwych osób. Trwała prawie cały dzień, do tego piątek, więc pod wieczór ….ręce opadły. Siedzą zatem razem, bo nie ma możliwości izolacji w budynku schroniska, zakażeni i jeszcze nie-zakażeni. Na razie bez wielkich objawów. Oczywiście kwarantanna. “Jeden z naszych” dostawał telefony od dowcipnych kolegów, którzy przedstawiali się jako policjanci i sprawdzali, czy jest w domu. W końcu zadzwonili prawdziwi mundurowi, a chłopak wściekły palnął, że właśnie włóczy się po Lidlu. Radiowóz był w kilka minut, prawie wjechał do domu.
Osoby nie mające ubezpieczenia nie mogą trafić do izolatorium. Jest u nas 9 takich. Nie dlatego, że coś zaniedbujemy. Dlatego, że ci ludzie są schorowani i od wielu miesięcy, a nawet lat /jeden trzeci rok/ walczą z komisjami orzekającymi niepełnosprawność. A pomoc społeczna czasem ich ubezpieczy, ale często z opóźnieniem lub też w systemie ich nie ma, mimo że być powinni. Tak to działa. Za ich leki czy opatrunki płacimy 100%. A nie jest to aspiryna i zwykły bandaż. Wspieramy dzielnie i chronimy życie najsłabszych jako społeczeństwo i państwo.
Tylko niewielka grupa mieszkańców jest zapisana w rejonowej przychodni. Ludzie się u nas zmieniają i nie wszyscy z tym zdążą. A nasi lekarze wolontariusze skierować do szpitala mogą, ale do izolatorium już nie. I to by było na tyle, jeśli chodzi o system, jeśli wiedzieć chcecie. Jako, żem dama, to nie przeklinam. Przynajmniej publicznie.
Zresztą co to da? Od lat walczymy i nauczyliśmy się radzić sobie “mimo wszystko” i dzięki łańcuchowi dobrych ludzi, bez względu na politykę. Taki biedaków los. W pakiecie dostajemy znajomość ludzkiej dobroci, spotykamy zwykłych-niezwykłych, którzy mają serce, wychodzą przed szereg, chociaż to nie zawsze jest mile widziane. To ci, którzy są gotowi posunąć się na ławce życia. Nawet jeśli jest krótka. Chociażby, żeby odebrać ode mnie czy od kogoś z ekipy telefon o dziwnej porze, coś pomóc, podpowiedzieć, nie mówiąc o konkretnych, materialnych dobrach.
I tak z osłabioną przez liczne choroby ekipą brniemy dalej, zagarniając tych, którzy sobie nie radzą.
Gdybyśmy wszyscy, w naszych domach, we Wspólnocie, byli młodzi, “bez usterek” w zdrowiu, mądrzy, silni, bogaci, to Pan Bóg nie miałby wiele do roboty, a my pewnie byśmy o nim tak znowu często nie pamiętali. Zebrał nas słabych, żeby okazać swoją moc i miłość. W końcu ubodzy to Jego ludzie. Nie ma człowieka, który by się nie liczył u Boga. Nie ma człowieka, na którego Bóg nie liczy.
Przyszła sąsiadka, lat 83. Dostaje dziesiątki telefonów dziennie od wszelkiej maści oszustów z propozycjami “nie do odrzucenia” i próbami wyłudzenia danych. Pani na szczęście jest dość przytomna, więc nie dała się złapać. Kupiliśmy jej kartę na nazwisko kogoś młodego, bo wydaje się, że oszuści dzwonią po peselu. Zobaczymy. Uważajcie na osoby starsze! Swoją drogą handel danymi kwitnie bezkarnie.
Do Nagorzyc ktoś znowu podrzucił psa. Piękny, duży, zagłodzony. Prawie wilczur. Wygląda na młodego, przyjazny. Odkarmiamy w Zochcinie. Jakby ktoś chciał….Nie możemy zamienić się w schronisko dla bezdomnych zwierząt, z całym szacunkiem dla Animalsów. Mamy tu już na stanie, tą samą drogą, 5 sztuk. W innych domach po kilka. Nie liczę Arturowego stada, bo to jego własność, albo inaczej- jego właściciele, głównie właściciele jego łóżka. Bez psa nie uśnie. To cały jego świat: 4 psy, dwa koty i papuga. Świat jego, robota moja, ale cóż- czego się nie robi dla synka. Inni w jego wieku mają rodziny, pracę, domy, samochody. On- trochę książek, tablet z bajkami i zwierzaki. No i zapalniczki i długopisy, jak zajuma. Dobytek ubogiego.
Nad-obowiązkowo
Biedni są wśród nas. Jakże byłoby to ewangeliczne, jeśli moglibyśmy powiedzieć z całą prawdą: również my jesteśmy biedni, ponieważ tylko w ten sposób będziemy mogli rozpoznać ich realnie i sprawić, że staną się częścią naszego życia oraz narzędziem zbawienia. /papież Franciszek/
Bóg kocha ubogich i dlatego kocha tych, którzy kochają ubogich; ponieważ jeśli kogoś kochamy, to mamy serdecznie uczucia dla jego przyjaciół i tych, którzy mu służą.
Nie może być opóźnienia w tym, co jest służbą ubogim. Jeśli w godzinie waszej porannej modlitwy musicie zanieść lekarstwo, oh, idźcie; ofiarujcie Bogu wasze działanie, połączcie intencję z modlitwą. która trwa w domu lub gdzie indziej i idźcie spokojnie. Nie traci się modlitwy jeśli opuszcza się ją ze słusznych powodów. A tym słusznym powodem jest służba bliźniemu. To nie jest opuszczenie Boga, lecz zostawienie Boga dla Boga. Miłość jest ponad wszelkimi przepisami i trzeba, żeby wszystko się do niej odnosiło. To wielka pani i trzeba robić wszystko, co ona każe.
Św. Wincenty a Paulo (1581-1660)