Po tygodniu zdalnego łatania covidowych i innych chorobowych dziur w personelu, własnym chorowaniu na nie wiadomo co, bo raczej nie sławny wirus, zamęcie remontowym i innych przygodach, oraz dzisiejszych atakach padaczki w wykonaniu Artura- robię sobie wolny wieczór i nic mądrego ani też głupiego nie piszę.


Na chwilę udało się przegrupować siły- Miki ratuje dom dla chorych w Warszawie, w poniedziałek dołączy Tomasz, Inżynier z Błażejem trzymają Kraków, kolejna warszawska pielęgniarka dziś padła na Covid, na szczęście tylko do łóżka, Jarek we wtorek do szpitala, opiekun chorych po nagłej operacji. Co jeszcze, pytam skromnie Opatrzność, bo tam na górze chyba mają jakieś zmiany kadrowe i albo inne zawirowania, podobnie jak tu-na dole, w kraju i na świecie i bałagan się robi w niebiańskich papierach i dyspozycjach.


Wczoraj musiałam być przez chwilę choć trochę mądra na wirtualnym spotkaniu z Zupą na Wolności- grupą wspaniałych ludzi, którzy we Wrocławiu od czterech lat gotują, rozdają zupy potrzebującym, co jest wspaniałą okazją do spotkania z tymi, którym się w życiu nie powiodło, choć zawsze może jeszcze się powieźć. Takich “Zup” jest w Polsce chyba kilkanaście, nie licząc innych inicjatyw. Jest moc! Nasza Zupa na Monciaku też ma się dobrze.


Jakby co, to poszukujemy opiekuna-opiekunkę chorych do Warszawy, na Gniewkowską. Etat, cena do uzgodnienia. Może ktoś z uchodźców szuka pracy? Do przyuczenia. Pomoc w kąpieli chorych, ogarnięcie porządków itd.

Ściskam wszystkich.

Jeden komentarz

  1. Jeśli komuś się wydaje, że ma szczególny zamęt w życiu i niczego nie może zaplanować ten powinien udać się do Siostry po naukę.
    Trzeba mieć cierpliwość, aby się jej uczyć… A warto

Możliwość komentowania została wyłączona.