Walka o szczepienia naszego personelu nadal trwa. Przy narodowym bałaganie to nie dziwi. O szczepieniu mieszkańców nawet myśleć mi się nie chce. Po prostu wymiękamy, a fakt, że wymięka także setki tysięcy ludzi próbujących się “załapać” na eliksir życia nie jest w tym przypadku pociechą. Po prostu “narodowe wymiękanie” nie jest zabawne. Kiedy musisz zrobić zakupy, zawieźć ludzi do lekarzy itd i wracasz z myślą, czy nie przywlokłaś/przywlokłeś wirusa do domu pełnego starszych, schorowanych ludzi. I masz świadomość, że można by temu zapobiec.

I tak sobie dzisiaj rozmyślałam o miłości. Sic! O miłości właśnie. Bliźniego, oczywiście. Jarek przysłał filmik z domu dla chorych. Codzienne scenki. Oczywiście są i inne, ale ta, powtarzana jest każdego ranka. Obrazuje czym owa miłość jest w realu. Łatwo, a w każdym razie łatwiej jest zatroszczyć się o małe, uśmiechnięte, bezbronne dziecko. Dużo trudniej “być za życiem od poczęcia do śmierci” człowieka tak zniszczonego, że w naturalnym odruchu się od niego odwracamy, osądzając. Człowieka, który nie odpowie uśmiechem na troskę, nie powie “dziękuję”. Człowieka, z którym mnie nic nie łączy, prócz człowieczeństwa i braterstwa w człowieczeństwie, a w wersji dla wierzących- braterstwa w Chrystusie. Człowieka, w którym piękno jest zatarte, ale zawsze może zaświecić. Człowieka, którego Bóg nie przestaje kochać, chociaż ludziom jest bardzo trudno.

A po tych rozmyślaniach – idę do łóżeczka wypełnionego nowiutkim materacem-prezentem od Mikiego. Mój był z darów, wyleżany przez pokolenia i gniótł niemiłosiernie. Dbają dzieci o staruszków we Wspólnocie!

Schronisko dla ludzi bezdomnych chorych- codzienna scenka przed podaniem insuliny pani Grażynce.

Nad-obowiązkowo

        “Czy usłyszymy wołanie ludzkości, jej pragnienie Boga? Czy pozwolimy ludziom zawładnąć naszym życiem tak, aby je „zjadać”? „Pomóż mi się wyprowadzić”. „Widzisz, jestem głuchy; włóż palec do mego ucha, abym został uzdrowiony !” „Jestem w więzieniu, uwolnij mnie od zła !…” 

Spójrzmy na życie Jezusa; nieustannie jest pośród chorych, opętanych, kalek, ubogich. To jest Jego otoczenie! Nie otaczają Go ludzie bardzo nawróceni, radośni, szczęśliwi!

          Tylu ludzi garnie się do Jezusa! Wówczas wypływa na jezioro… Chcą Go dotknąć i dotykają, naciskając na Niego ze wszystkich stron. Odchodzi na górę, a w końcu idzie do Getsemani. Tam przeżył On to, co było sercem Eucharystii; był pośród swego ludu, tego, który żył w przeszłości, w teraźniejszości i miał żyć w przyszłości. Sam jeden ! Nawet bez naszej modlitwy.

Jezus pozwolił, by zaciążyły nad Nim rany Jego ludu. My przyjmujemy na siebie niewielki ciężar jednej lub dwóch osób; On jest miażdżony jak winne grono, przygnieciony całym ciężarem grzesznej ludzkości.

Czy pozostawimy Go nadal samego? Czy może powiemy Mu: teraz ja jestem z tą czy inną osobą, jestem z Tobą i zostanę przy Tobie, nie chcę zostawić Cię dzisiaj samego.

Nie chcę tylko spożywać Eucharystii. Chcę uczestniczyć w niej autentycznie i razem z Tobą, Twoją mocą chcę brać na siebie zranienia Twego ludu. Godzę się zostać obciążony braćmi. Jestem z Tobą, Panie.”

/Reguła Życia Wspólnoty Chleb Życia/

Pascal i Marie Annick Pingault

założyciele Wspólnoty Chleb Życia