Nasz Przyjaciel odbył podróż na Antarktydę. Cóż, zimno było, fale ogromniaste, na statku nuda, więc towarzystwo gawędziło o wszystkim. Młoda dama snuć zaczęła opowieść o takiej wspólnocie, co to w Nagorzycach dom ma i generalnie jest lekuchno porąbana i ona tam była i dobrze było. Przyjaciel na to, że i on, owszem, w Nagorzycach bywa i zna Inżyniera i Tamarę i resztę całą. W ten sposób sława Nagorzyc dotarła do Bieguna Południowego. Jak byśmy mieli jakąś flagę, to powinni ją tam zatknąć. Globalna wioska krąży we Wszechświecie. Centrum czyli city tej wioski- nie, nie w Londynie, Nowym Jorku czy Hong-Kongu, ale w sercu każdego człowieka. 

My natomiast odbywamy podróże wgłąb ludzkiego losu, co jest niemniej fascynujące, ale rodzajem fascynacji dość osobliwym w oczach świata. 

Piotr słusznie mi zwrócił uwagę, abym napisał coś niecoś bo się obijam, a na Potrzebnej po raz pierwszy jako pracownik się znalazłem. Nie będę kłamał, trzeba zapierdalać. Robienie bandaży i opatrunków to miły dodatek do wszystkiego. Dzień zaczynam o 6:30, o 7 trzeba przebrać pampersowych dziadków z zespołem Korsakowa. Następnie o 8 śniadanie, ale o 7:50 trzeba zrobić kanapki nieruchawym z powodu niesprawnej jednej ręki bądź osłabionego czasu reakcji o godzinę. Między 8 a 10 panują prace higieniczno- oporządkowe. Czyli kąpanie chromych. Latam wtedy w moim roboczym dresiku oraz z czerwoną koszulką „ratownictwo medyczne” i korzystam z wielozadaniowego płynu do kąpieli pewnej znanej drogiej firmy, który dostaliśmy z jakiegoś magazynu, gdzie ani tego sprzedać nie można a i niszczyć szkoda. Golę mordeczki, obcinam pazurki po wielu miesiącach zapuszczania. Praca bynajmniej nie kończy się o 22 kiedy mniej więcej wszyscy śpią. Mamy obecnie tutaj, wśród 82 osób, przynajmniej dwie które mogą umrzeć w najbliższym czasie. Jeden chłopak, Rafał, trzydziestokilkulatek, chory na nowotwór jelit z przerzutami na nerki. Z każdą chwilą gaśnie. Drugi to Pan Kazik, który ma zaawansowany zespół Korsakowa, jeśli się drze w nocy to śpi w dzień, kiedy odwrotnie to współlokatorzy w piętrowym łóżku mają wolne. Też nie jest wtedy dobrze, bo obawiamy się z Renią, że jeszcze zapomni jak się oddycha. Więc na zmiany wstajemy do niego. Jednak jest fajnie nawet jeśli nie mogę się lenić jak zwykle, a nauka jakaś taka przyjemniejsza, jak widzę co się dzieje w różnych typach ran. /Tomasz ze schroniska dla chorych, obecnie studiuje ratownictwo medyczne//

Nad-obowiązkowo

Umocniony w Duchu i usytuowany w sercu świata, chrześcijanin jest znakiem, „pierwocinami Jego stworzeń”.
Chrześcijanin jest więc królestwem Bożym obecnym w tym świecie, ale jest to obecność ukryta. Świadectwo jego uczynków oraz świadectwo jego warg, wyznających imię Jezusa podporządkowane jest tajemnicy, którą On sam jest w świecie. /Andre Louf : W szkole kontemplacji/
O Jezu, Królu Miłości
ufam Twojej miłosiernej dobroci
 W 1922 roku młoda Francuzka, Yvonne Beauvais, przyszła Matka Yvonne-Aimée z klasztoru Augustianek w Malestroit, miała spotkanie z Jezusem, który prosił ją o rozpowszechnienie tej krótkiej modlitwy, tłumacząc, że obraz małego chłopca wzbudza zaufanie i nikt nie powinien się bać zbliżyć do Niego. Yvonne wstąpiła do klasztoru i modlitwa rozpowszechniła się wśród sióstr i ich pacjentów. Modlitwę zatwierdził lokalny biskup, a potem papieże: Pius XII i Jan XXIII rozciągnęli zatwierdzenie na cały Kościół. Obrazek malowany jej ręką, cukierkowy, ale…..nie w formie tylko w treści sens. 
Sama Matka Yvonne-Aimee miała sporo przygód z Panem Bogiem, bo różne cuda i nawet bilokację jej zafundował. Co nie przeszkadzało w stąpaniu mocno po ziemi, zwłaszcza w czasie II Wojny. Zadenuncjowana przez jedną z sióstr, z zazdrości /cóż, ludzkie/, przeżyła więzienie Gestapo i tortury. Z więzienia zdołała uciec, to już podobno, dzięki darowi bilokacji. Za bohaterską postawę i opiekę nad rannymi członkami Ruchu Oporu została odznaczona Krzyżem Wojennym, a Legię Honorową wręczył jej sam gen de Gaulle. Siostry zresztą opiekowały się także rannymi Niemcami z równą miłością bliźniego, chociaż nie ryzykując przy tym życiem.