No bo po co biedakom te kwiatki, ławeczki, stoliki? Krzaczki, żywopłotki i drzewka? Według zdjęcia z poprzedniego wpisu biedak ustawowo dostaje przydział brudnego materaca i co jakiś czas michę. W zagrzybionym pokoju. O ludziach niepełnosprawnych wielu, w tym polityków, myśli podobnie. Dać tyle, żeby nie umarli, bo wstyd /jeszcze/, ale żeby do kina poszedł, albo ubrał się lepiej, loda zjadł czy -o zgrozo- tablet miał i internet? Po co?

Przewalamy zatem kasiorkę. Nie państwową, Boże broń, tylko od dobrych ludzi. I nie na byt, tylko na świadomość. Uważam, że Marks był w błędzie. To świadomość kształtuje byt, a nie odwrotnie, jak twierdził. A świadomość zmienia się pod wpływem ładu i piękna. Potem zmienia się za nią byt.

Od wielu dni ryję w internecie w poszukiwaniu-tanio, porządnie i ładnie-ogrodowych stołów i krzesełek, sadzonek, kwiatuszków. I mam już zawrót głowy. Bo teraz muszę pilnować- co do którego domu doszło, co nie doszło i gdzie są faktury. Stare meble wyglądały okropnie, połamane i wyszarzałe od słońca. Mamy to szczęście, że właściwie przy każdym domu, nawet warszawskim, jest kawałeczek ogródka i można usiąść na ploty, papieroska lub pogapienie się w przestrzeń. Może być w pakiecie.

w domu dla matek
w domu dla chorych

Jedynie w Jankowicach sobie odpuściłam. Na razie. Chaos tam panujący, związany z budową nowego domu – rozryty teren, kursujące ogromne ciężarówki itd -nie pozwala na kwiatki. Z tego chaosu wyłania się jednak w szybkim tempie coś nowego i pięknego. Oczywiście niebawem i tam będzie sadzenie. Otwarcie 14 lipca. Trawkę posiać trzeba wcześniej. Chociaż mieszkańców starego domu “złapałam” na sadzeniu pelargonii mimo wszystko. I to mnie wzruszyło. Sami skombinowali sadzonki. Nie pytam skąd. Tak lepiej.

W trakcie tych zajęć zakupowo-ogrodniczych spojrzałam na wielkie drzewa w Zochcinie i w Warszawie. Sama je sadziłam wiele lat temu. Refleksja o trwałości i przemijaniu-adekwatna do sytuacji. Sadzimy i siejemy nie dla siebie. To jeden z bezinteresownych gestów dla świata. Lipy w nagorzyckiej alei może pamiętają ręce, które je posadziły. Tych ludzi dawno nie ma wśród nas. Inni cieszą się widokiem. No i kolejne pokolenia pszczół. Dlatego trzeba przemieniać dany czas i przestrzeń w piękno. Jak doniczki z pelargoniami na placu budowy.
Mimo wszystko.

A może tym bardziej w czasach, kiedy brzydota i barbarzyństwo rozlewa się szerokim strumieniem.

Spod Częstochowy przyjechali ludziska. W szkole zbiórkę zrobili, mnóstwo dobrych rzeczy przywieźli. Harcerze wspierali dzieciaki i mateczki w ogrodowych porządkach, setki ludziów się kręci i dzięki temu to się kręci. To już nie jest “bieda-biznes”. To układ mafijny. Mafia dobra.
Mafia:«grupa osób prowadzących wspólne interesy, nieprzebierających w środkach w realizowaniu swych zamierzeń» – to definiacja PWN.

Nie przebieramy w środkach. Stosujemy jakie mamy, czyli ubogie. Nie ma czym przebierać, każdy chwyta za najbliższą łopatę, czasem wyszczerbioną.

Nad-obowiązkowo

Zmarł Jean Vanier – człowiek Ewangelii. Przywrócił osobom niepełnosprawnym miejsce w Kościele i w świecie.

Myślę, że nie będzie mi po tamtej stronie pamiętał tego kalafiora, którym go poczęstowałam okropnie wiele lat temu. Z wkładką w postaci pięknej gąsienicy, która oparła się widać płukaniu i gotowaniu.


Piękno człowieka to zaakceptować siebie takim, jakim się jest.
Nie żyć już marzeniami i iluzjami w gniewie i smutku,
niczego już nie próbować, nie szukać ucieczki,
mieć prawo do bycia sobą.
Tak odkrywamy, że jesteśmy kochani przez Boga,
cenni w Jego oczach.
Być może nie jesteśmy wezwani
do zrobienia w życiu rzeczy wielkich,
do błyszczenia jak słońce,
ale jesteśmy wezwani do kochania i bycia kochanym.
Każdy tam gdzie jest i jaki jest,
ze swoimi słabościami i brakami.
Jesteśmy wezwani do przyjmowania i miłości
i przekazywania w ten sposób życia


Marzę o świecie miłości, w którym ludzie nie będą się siebie wzajemnie bali.


Najsłabszy ma cudowną moc leczenia ran naszego serca.


Jeśli jesteśmy w głębokiej komunii z kimś w potrzebie, znajdziemy sposób, żeby tej potrzebie zaradzić.


Być współczującym nie znaczy opłakiwać, ale pomóc ludziom, żeby stanęli na nogi.


Serce widzi dalej niż rozum i porządek.

/Jean Vanier/