Znów musiałam wyjechać, tym razem do stolicy. Starsza pani, przyjaciółka naszej Przyjaciółki opiekuje się od lat niepełnosprawnym rodzeństwem, dzisiaj już dorosłym. Pani w wieku zaawansowanym, jak tysiące rodziców/choć akurat to nie jej rodzone dzieci, tylko kuzyni/ przeżywa dramat: co będzie z nimi, kiedy ona odejdzie. Znam to, boć sama w sytuacji podobnej. Znamy też wszyscy ten świat i jego cienie, w tym okrucieństwo wobec słabszych, a w najlepszym przypadku obojętność. Dlatego wielu rodziców skrzykuje się i razem próbują zapewnić przyszłość swoim dzieciom. Budują często z własnych pieniędzy domy opieki, w których, mają nadzieję, ludzie niepełnosprawni będą mogli żyć godnie i szczęśliwie. Taką grupę, stowarzyszenie katolickie, znaleźliśmy dla tych dwojga i mamy nadzieję, że spokój wróci do serca szlachetnej kobiety. Niestety impreza dość kosztowna, ale jej przyjaciele pomogą i jakoś się uciuła. Dom za coś trzeba wybudować. Póki żyjemy-my, rodzice niepełnosprawnych, ich opiekunowie, staramy się o szczęście dla nich, tym bardziej właśnie, że mamy świadomość co ich czeka po naszym odejściu. Stąd piszę bloga jedną ręką, a drugą maluję Pana Jezusa, bo Artur przebiera nogami, żeby stanął wreszcie w ogrodzie. Podczas mojej nieobecności ukradł ikonę Matki Bożej z kaplicy i przyniósł do domu. Dzisiaj rano, grzecznie sam zaniósł i powiesił z powrotem. Pobożny chłopczyk, nie ma co! Potem odwiedziny u niezwykle dobrego biskupa, co na emeryturze jest, ale wspiera nas jak może dobrym słowem i czynem. Krótka audycja w TVP/będzie 18-tego puszczona/ i powrót.
W Jankach stanęłyśmy z Tamarą po papier ścierny, do figurki oczywiście. Przy samochodzie wyrósł jak spod ziemi młody chłopak, zmarznięty na kość. Na pierwszy rzut oka niepełnosprawny. Z prośbą o pieniądze na leki. Tamara wzięła recepty i pognała do apteki. Akurat luzaki miałam, więc już nie mam. Rozmawiałam z jego mamą przez telefon. Z 3 malutkich rencin nie stać ich na leki za 300 zł. On, chora mama leżąca babcia. Skąd oni wszyscy wiedzą, kiedy stajemy na parkingu? Mam nadzieję wziąć chłopca na trochę wakacji do Zochcina, jak będzie cieplej.
W Jankach stanęłyśmy z Tamarą po papier ścierny, do figurki oczywiście. Przy samochodzie wyrósł jak spod ziemi młody chłopak, zmarznięty na kość. Na pierwszy rzut oka niepełnosprawny. Z prośbą o pieniądze na leki. Tamara wzięła recepty i pognała do apteki. Akurat luzaki miałam, więc już nie mam. Rozmawiałam z jego mamą przez telefon. Z 3 malutkich rencin nie stać ich na leki za 300 zł. On, chora mama leżąca babcia. Skąd oni wszyscy wiedzą, kiedy stajemy na parkingu? Mam nadzieję wziąć chłopca na trochę wakacji do Zochcina, jak będzie cieplej.
A na Łopuszańskiej szał remontowy. Zochcińskie chłopaki na medal. Pokoje prawie wykończone. Wykończone też są Sylwia i Marysia, bo trudno żyć i pracować w takim bałaganie i ciasnocie, ale niebawem będzie lepiej. I krótki wyskok na Potrzebną do schroniska dla chorych. Z ciastem pod pachą, bo urodziny Reni. Ciasto jedliśmy z przerwami, jako, że solenizantka musiała wezwać pogotowie do mieszkanki. Tylko Lola, rozwydrzona bokserka, nie przerywała sobie wcale, latając i patrząc łapczywie na nasze talerze.
Wracam reperować Pana Jezusa. Toć Niedziela Palmowa. Ludzki aplauz trwa krótko. Wieczny trwa w Niebie.
Wracam reperować Pana Jezusa. Toć Niedziela Palmowa. Ludzki aplauz trwa krótko. Wieczny trwa w Niebie.
Nad-obowiązkowo
św.Sylwan-
Kościół PrawosławnyGdzie znajdziesz takiego ojca, który umarłby na krzyżu za zbrodnie dzieci? Zazwyczaj ojcu jest przykro i żal mu syna, który ma być ukarany za swoje przestępstwa; choć syna mu żal, to mimo wszystko powie mu: „Postąpiłeś źle i ukarany jesteś słusznie za swoje występki.” Pan tak nie powie nam nigdy. Jak Apostołowi Piotrowi, tak nam powie: „Miłujecie Mnie?”, a w raju całemu ludowi powie: „Miłujecie Mnie?” A wszyscy odpowiedzą: „Miłujemy Cię, Panie, zbawiłeś nas przez mękę swoją na krzyżu, a teraz darowałeś nam królestwo niebieskie.”/Starzec Sylwan z Góry Atos/