Wczoraj w Muzeum Powstania Warszawskiego rozdanie nagród „Anody”- Jana Rodowicza. Radość i wzruszenie, kiedy czyta się życiorysy i dokonania kandydatów i żal, że nagrodę może dostać tylko jedna osoba z danej kategorii. Kapituła ma trudne zadanie.

pobrane (1)Mam pokusę, choć nie mam czasu: gdybyśmy tak zrobili poczet wielkich Polaków. Nie chodzi o tych z podręczników historii, lecz o zwykłych ludzi, żyjących lub, powiedzmy, zmarłych niedawno, nam współczesnych. O ludzi, których znaliśmy i wyróżniali się przyzwoitością, dobrocią, szlachetnością, bezinteresownością w pomocy słabszym, cierpliwym znoszeniem krzywd, heroizmem w codzienności. To może być nasza babcia, matka, sąsiad, nauczyciel czy kolega  z pracy. Ja mam setki takich „wielkich”. Powstałaby historia równie, a może bardziej prawdziwa, niż wypływający z mediów obraz skłóconych, walczących plemion zazdrośnie strzegących granic swojego terytorium.
Może jakbyśmy spojrzeli na siebie dobrym okiem, bez uprzedzeń, to Polska byłaby całkiem miłym domem dla wszystkich? I para, zamiast w gwizdek kopania się po łydkach, poszłaby na radosną twórczość dobra? Dziecięca naiwność jest czasem jedyną odpowiedzią na dorosłą przebiegłość i kombinacje. Nie pozbędę się jej, bo lepiej z takową się żyje. 

The specified gallery is trashed.

Wszystkim wolontariuszom z krakowskiej Beczki i Przystani /duszpasterstwo OO.Dominikanów/ nie tylko serdecznie dziękuję w imieniu ks.Jacka, ale także gratuluję malutkiego heroizmu: w paskudną pogodę pracowali bez wytchnienia sprzedając nasze przetwory. A wzięcie było duże! Ponoć Zuzia- lat 16- była najdzielniejsza, co niniejszym oznajmiam, nie ujmując niczego z chwały dla pozostałych. Możecie być pewni, że wasz wysiłek zostanie w sercach ludzi, którym pomagamy. I nie tylko w sercach, bo także w żołądkach.

Zaległości czynszowe młodej dziewczyny opiekującej się chorą na raka matką, spłacone. Teraz zaprosimy do współpracy stosowne instytucje. Bo dodatek mieszkaniowy może dostać rodzina, która nie ma zaległości w czynszu. Pytanie: dlaczego owe urzędy nie zapobiegają zaległościom, w porę udzielając wsparcia rodzinie w kłopotach, dodam -nie zawsze z własnej winy? Ano, dlatego, że przeciążone biurokracją nie mają woli ani czasu na twórcze działanie. Po cichutku też myślę, że liczą kasę i oszczędzają. /Obym się myliła!/

A wieczór miałam telefoniczny: ponad pół godziny na gorącej linii z dziewczyną, do której mieszkania dostał się brat – narkoman i wyprawiał, a wezwana policja nie przyjeżdżała.

Ustalenia co do przyszłości jednego z mieszkańców, też uzależnionego, który musi opuścić nasz dom, bo ćpa. Matka w rozpaczy, od lat próbuje mu pomóc, a teraz, stara i schorowana, jest bezsilna.

Mieszkanka z nogą do amputacji i w ciężkim stanie ogólnym  była uprzejma nie zgodzić się na pozostanie w szpitalu, woli iść do parku. Nasza ekipa medyczna użyła już wszelkich środków perswazji. Pani pół głowy już nie ma z powodu alkoholu, aleć człek to przecie no i druga połowa została. Konsultacje telefoniczne co z tym zrobić. Nowa ustawa o pomocy społecznej zakazuje przyjmowania do schronisk ludzi chorych. Czy system ma dla nich miejsce? Nie, oczywiście. Ale jak znikną z oczu /czytaj ze schronisk/, to ……czego oczy nie widzą…..Czyli nie będzie problemu i wyrzutów sumienia. Parki u nas liczne. Póki co działamy, a potem też będziemy. Najwyżej-nielegalnie. Polacy mają w tym wprawę. Tajne komplety, szpitale polowe w lasach itp.

bogaci żyją dłużejNikogo jednak nie możemy zmusić do wyboru życia i czasem pozostaje tylko modlitwa. Pan Bóg jakoś musi sobie z tym poradzić, bo my, ludzie jesteśmy za krótcy.

Chłopaki kończą remont domu dla rodziny, a ci, co samochody prowadzą nie nadążają z rozwożeniem, zaopatrzeniem i zawożeniem do coraz większej liczby tych, którym zimno i głodno i o których to się dowiadujemy. Ta wiedza jest wyrzutem sumienia, bo jak nie wiesz, to się nie martwisz.  Przydałby się jakiś pojazd – robot. Programujesz taki, żeby pojechał do Koziej Wólki z chlebem i dodatkami, pralką, butami i kocami i po kłopocie. Wraca i zdaje raport. Na razie trzeba zasuwać samemu.

Nad-obowiązkowo

a221-239x300
„Urodziłem się ubogi, żyłem ubogo, umrę ubogo”. 1835-1914

Św. Pius X miał jeden nałóg: rozdawanie ubogim, wszystkiego, co posiadał. Kiedy był wiejskim proboszczem rzadko miał płaszcz, a nawet skarpetki. Rozdawał drewno na opał, oddał konia i bryczkę, jedzenie z trudem zdobyte przez siostrę, która prowadziła mu dom. Tłumaczył, że bose stopy sutanna przykryje, a pieczona gęś na obiad zniknęła, bo przechodził własnie jakiś biedak. Jako wykładowca seminarium ubierał i karmił ubogich kleryków. Opiekował się chorymi w czasie epidemii cholery. Potem było jeszcze gorzej. Jako biskup, a później papież miał większe pole do oddawania się nałogowi. Drogie kamienie z biskupiego krzyża zastąpił sztucznymi, a osiadłszy na Watykanie sprzedał papieskie włości we Francji. Mógł poszaleć!

Po tragicznym trzęsieniu ziemi w Messynie utrzymywał na własny koszt uchodźców w papieskim pałacu. To także ten, który pierwszy od wieków zbuntował się przeciwko samotnym papieskim posiłkom. Zapraszał do stołu krewnych i przyjaciół. Nie wykorzystał pozycji, żeby zapewnić awans rodzinie. „Już awansowali, bo mają brata papieża”- odpowiedział na propozycję zatrudnienia swoich sióstr w Watykanie.