tutajkrótki film o nas

20150910_144853Dwa wyjazdy pod Rzeszów. Przez Polskę nie-w ruinie. I spotkanie. Z panią mocno starszą, która przez lata była katechetką. Wieś ogromna, ale jak zapytać o katechetkę, to każdy wie, gdzie mieszka. Pani śmiga na rowerze, chociaż z chodzeniem ma problemy. Ma stary dom do oddania. Kiedy jej mówię, że uchodźców mamy, komentuje: “Przecież to ludzie. Trzeba pomóc”. W swoim biedniutkim domu przyjmuje bezdomnego staruszka-wędrowniczka, który był niegdyś organistą i gra w pobliskim mieście na ulicach. Ma już chyba dziadek trochę nierówno pod czapką. Jak nie ma gdzie nocować, to śpi u niej. Zawsze radosna, zbiera w lesie owoce i grzyby i dorabia sobie do maluchnej renciny sprzedając w mieście. Nie narzeka na nic. Ani na zdrowie, ani na ludzi, ani na swoją biedę. Stale myśli o innych. A to starej, opuszczonej przez rodzinę  przyjaciółce, a to upośledzonej kobiecie, której rodzina dokucza, a to o swoim staruszku, że go może ktoś pobić, jak tak się włóczy. Nie ma w tym filozofii, tylko prosta wiara i prosta dobroć. “Tak trzeba.” Po prostu.

Aha, jeszcze  życzliwi urzędnicy, co załatwiają i doradzą. W gminnych urzędach. A w jednym to byłam świadkiem rozmowy dwóch pracownic i zdumienie mnie ogarnęło, a potem za to zdumienie wstyd wielki. Bo niby dlaczego dziwię się temu, co normalne?

Rzecz była o rodzinie w trudnej sytuacji, której gmina dała mieszkanie socjalne. Obdarowani chyba niezbyt się o nie troszczą i panie, zamiast oburzenia świętego, dyskutowały nad powolnym ich wychowywaniem i pomocą w zmianie podejścia do życia. Ciekawe, że rozmowa nie odbywała się w pomocy społecznej tylko w wydziale lokalowym wiejskiej gminy. Na korytarzu, gdzie czekałam na załatwienie sprawy, więc “podsłuch” był legalny.

bilde
nasi syryjscy goście

Nasi Syryjczycy wyjechali do Tarnowa szukać szczęścia w większym mieście. Na wsi trudno ułożyć sobie życie, jak się nic nie ma i pracy brak. To było dobre na początek. Niech Pan Bóg ich dalej prowadzi. Dostali status uchodźcy, poznali trochę polskie życie, znają odrobinę język i mogą powoli się urządzać. Został tylko samotny, starszy pan. Mimo wieku nadal pilnie uczy się polskiego.

20150910_191951Wczoraj Artur miał urodziny co spowodowało, że mimo ogromu zajęć udało nam się spotkać w naszej wiejskiej wspólnoto-rodzince prawie w komplecie. Przynętą było jedzonko przygotowane przez Jaśka, Arturowego brata, a kucharz ci on wyśmienity. Na deser sernik na zimno od Agnieszki. Ufff! Przez chwilę byliśmy ludźmi, a nie instytucją.

W ten to sposób udaje mi się zejść w doliny, bo na szczytach leży śnieg. Wystarczy poczytać wiadomości i przejrzeć fejsa.

 

Nad-obowiązkowo

snow_on_mountain_top-1280x960Okrutna jest samotność ludzi
O cienistych twarzach,
Ułożonych w kłamliwe sylogizmy.

Śnieg leży na szczytach człowieka.

Zejdźmy w doliny./ Roman Brandstaetter/

 

 

A tu trochę zapomniany, taki pan w białym ubranku ……JPII. 

images (3)
wizyta papieża Jana Pawła II w Syrii 2001 r
450,253,7ac2063884367b46b720b374ce70c8e529dacfe1
Kain i Abel – katedra w Salerno XI w

Po zbrodni Bóg wkracza, aby pomścić zabitego. Kain, zapytany o los Abla, zamiast zawstydzić się przed Bogiem i prosić o przebaczenie, z zuchwałością omija pytanie: „Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?” (Rdz 4, 9). „Nie wiem”: Kain próbuje kłamstwem zakryć zbrodnię. Czyniono tak często w przeszłości i czyni się nadal, posługując się różnymi ideologiami dla usprawiedliwienia i zamaskowania najokropniejszych przestępstw przeciw osobie. „Czyż jestem stróżem brata mego?”: Kain nie chce myśleć o bracie i odrzuca odpowiedzialność, którą każdy człowiek ponosi za bliźniego. Mimo woli przychodzą tu na myśl współczesne tendencje, prowadzące do uwolnienia człowieka od odpowiedzialności za bliźnich, wyrażające się między innymi zanikiem solidarności z najsłabszymi członkami społeczeństwa, jak starcy, chorzy, imigranci i dzieci oraz obojętnością często występującą w relacjach między narodami, nawet wówczas, gdy w grę wchodzą wartości fundamentalne, takie jak życie, wolność i pokój./EV 8/

 Kraje bogate muszą sobie wyraźnie uświadomić, że mają obowiązek wspomagać wysiłki krajów, które walczą, aby uwolnić się od ubóstwa i nędzy. Realizacja zasady solidarności leży zresztą w interesie samych narodów bogatych, jako że tylko w ten sposób można zapewnić ludzkości trwały pokój i zgodne współistnienie. Z kolei Kościół, który żyje w krajach rozwiniętych, musi zdawać sobie sprawę ze swojej dodatkowej odpowiedzialności, jaka wynika z chrześcijańskiego dążenia do sprawiedliwości i miłości: ponieważ wszyscy ludzie noszą w sobie obraz Boży i są powołani, by należeć do jednej rodziny odkupionej krwią Chrystusa, należy zapewnić każdemu sprawiedliwy udział w bogactwach ziemi, którą Bóg oddał do dyspozycji wszystkich.

„Wy wszyscy, opuszczeni i zepchnięci na margines naszego konsumpcyjnego społeczeństwa, chorzy, ułomni, ubodzy, głodni, emigranci, uchodźcy i więźniowie, bezrobotni, starcy, dzieci opuszczone i osoby samotne, wy ofiary wojny i wszelkiego rodzaju przemocy rodzącej się w naszym zezwalającym na wszystko społeczeństwie. Kościół uczestniczy w waszym cierpieniu prowadzącym do Pana, który włącza was w swoją odkupieńczą Mękę i pozwala Wam żyć w świetle swojego Zmartwychwstania. Liczymy na wasze świadectwa, aby uczyć świat, czym jest miłość. Zrobimy wszystko, co jest w naszej mocy, abyście znaleźli należne Wam miejsce w Kościele i społeczeństwie”[198]./ChL 53/