

Zwolnienie chwilowo od miłości Ojczyzny wzięłam i z radością zajęłam się miłością bliźniego swego, który obok jest. Jesteśmy w Krynicy Zdrój i już odbyliśmy pierwszy spacer. Najpierw było z górki, a potem, jasne, że pod. Dla pchających wózki to lepsze niż siłownia. Jest z nami kilka mam, które nigdy nigdzie nie wyjeżdżały. Bo zawsze dzieci, praca, gospodarstwo no i wieczna warta przy niepełnosprawnych dzieciach. A niektóre mają po dwoje. O innym, przyziemnym aspekcie wyjeżdżania nie wspominając. Pogoda niestety fatalna, ale i tak jest świetnie. Po kolacji wszystkie mamy, łącznie ze mną stwierdziły, że największą frajdą jest fakt, że….nie musimy zmywać naczyń.
Artur stanowczo domówił jazdy autokarem i w celu podkreślenia swojej decyzji wsiadł do samochodu. Musiałam jechać za autobusem. No, nie musiałam, chciałam, bo mogliśmy zostać w Zochcinie, ale szkoda mi było. Wiadomo, że za chwilę byłby żałował. Teraz padł do łóżka i chrapie na całą Krynicę.
W najbliższych dniach rozstrzygnie się sprawa przyjęcia pod Ojczyzny rozgorączkowanej wyborami, syryjskich uchodźców. Pamiętajmy o tym w modlitwie. Oni raczej wyboru nie mają.
