Tomasz:
Wróciłem szczęśliwie po parunastu godzinach podróży autobusem „ze świata” jak mawiają niektórzy.
Byłem w Zurychu, największym mieście Federacji Szwajcarskiej i widziałem różne rozwiązania w pomocy społecznej, na które mam nadzieję, Polska nigdy nie pójdzie. Otóż pomoc społeczna jest zależna od kantonu, w którym znajduje się „turysta” w danym momencie. A więc to, co opiszę tu i teraz nie musi mieć odzwierciedlenia w całej Federacji.
Polityka wobec narkotyków- miasto Zurych wychodzi z założenia, że lepiej jak narkoman bierze dawki w sterylnych warunkach. Więc w mieście są punkty, w których można za dosłownie franka nabyć igły dostosowane do poziomu zrujnowania żył i sterylne strzykawki. Dodatkowo, jeśli ćpun ma udokumentowany medycznie przebieg uzależnienia to może okazać się, że Zurych będzie mu w ramach ułatwiania życia w chorobie wydawał dawki- oczywiście lepszej jakości niż jakieś tam badziewie od trefnego dilera.
Noclegownie- dla bezdomnych (oficjalnie, poprawnie politycznie, bezdomnych w Zurychu jest około 30, zaraz wyjaśnię czemu) jeśli są państwowe to życie w nich wygląda następująco: pobyt dla mieszkańca Zurychu wynosi 5 franków za noc, 70 dopłaca miasto. Pokoje nie są luksusowe to trzeba przyznać ale- jeżeli ktoś jest w noclegowni pod wpływem alkoholu bądź narkotyków to może skorzystać ze specjalnych pomieszczeń gdzie może kontynuować balangę.
Bezdomność- sama w sobie nie istnieje w takiej definicji jaką my znamy. Bezdomny to ten co nie ma domu. Tutaj zgoda. Jednak bezdomnym przestaje być ta osoba, która mieszka w schronisku np. Armii Zbawienia. Bo już ma gdzie mieszkać. Szwajcaria nie chce mieć bezdomnych, bo tu taka bogata kraina scyzorykiem i czekoladą płynąca, a nagle jakiś biedny psuje obraz sielanki.
Polityka mieszkaniowa- budynki wykupują Rosjanie i czynsz wszędzie ostro idzie w górę, 90% mieszkań jest pod wynajem. Tylko 9% to mieszkania własnościowe. 1% to mieszkania, na które się poluje. Traci się pracę na więcej niż 5 miesięcy i traci się możliwość utrzymania mieszkania, a potem ląduje się na bruku.
1/4 Federacji to cudzoziemcy, i również przez ten fakt w schroniskach przebywają mieszanki kulturowe- Portugalczycy, Włosi, Marokanie, Afrykanie.
Przedstawiam dwóch spośród 20 zadeklarowanych bezdomnych w Zurychu, mieszkają pod mostem, w lesie lub na dworcu. Dorabiają poprzez rozprowadzanie gazety „Suprisse” i oprowadzanie wycieczek po Zurychu.
Anarchistyczna biblioteka „Fermento”, musiałem uwiecznić
Jak już wspominałem w poprzednim poście, w Zurychu występują punkty, w których można sobie za 1,50 F kupić zestaw do iniekcji heroiny do żyły. Długość igły zależy od poziomu zmasakrowania żył w ciele.
Tak wygląda pokój w jedynej noclegowni państwowej w Zurychu. Warunki co prawda skromne ale za to można ćpać w odpowiednich pokoikach i pić jeśli ktoś przyjdzie pod wpływem i potrzebuje jeszcze się dobić.
To jest zamknięte wejście do pierwszej noclegowni dla bezdomnych, która powstała w Zurychu. Był to po prostu bunkier podziemny, do którego wpuszczono bezdomnych w 1964 roku. W tym samym roku dokonano zamknięcia noclegowni, gdyż zamarzło tam około 20 osób.
Po prawej natomiast wejście do tej jednej noclegowni wybudowanej we współczesnych czasach. Składa się z 5 pięter. 16 miejsc przewidzianych jest dla bezdomnych kobiet. W noclegowni można przebywać od 19- dostaje się gorącą zupę- do 10 rano- można dostać śniadanie. Pobyt dla obywatela miasta Zurych kosztuje 5 franków samego delikwenta. Miasto dopłaca 70 franków za dzień do jednego mieszkańca. Jeżeli do noclegowni trafi ktoś spoza miasta, to jego gmina płaci 140 franków. Bez przerwy można mieszkać tylko 4 miesiące.
Tablica pokazuje drogę na Zwingliplaz, czyli skwer poświęcony słynnemu reformatorowi protestanckiemu Zwinglemu.
Tutaj natomiast jest fragment Placu Bankowego. Siedziby mają tu największe banki w Szwajcarii.
Ale największy bank, czyli Bank Narodowy Federacji Szwajcarskiej mieści się tutaj. Tutaj są pieniądze!!
A te mewy oczekują właśnie na kredyt we frankach nieopodal…
Na drugim planie widać wieże z bazyliki, w której nauczał Zwingli. Stąd głosił kazania, które miały połączyć kantony szwajcarskie pod jedną wiarą, a sam reformator miał sporą ochotę na przejęcie władzy. Zginął jednak w bitwie podczas wojny między górskimi i leśnymi kantonami.
Tomek uczestniczył w wyjeździe studyjnym organizowanym przez Urząd Wojewody Świętokrzyskiego
Nad-obowiązkowo
Święty pojednania i mądrości -Mikołaj z Flue
Patron Szwajcarii gościł już kiedyś na naszym blogu. Najpierw żołnierz w wielu wojnach między kantonami, dosłużył się stopnia kapitana, mąż i ojciec 10 dzieci, sędzia kantonalny. W wizji konia zjadającego lilię odczytał znak, że troski doczesne zjadają jego duszę i zdecydował się poświęcić modlitwie i ascezie. Opuścił rodzinę/ za jej zgodą/ i został pustelnikiem. Wg legendy żywił się przez 19 lat wyłącznie Eucharystią sprawowaną przez księży w wybudowanej z jego pieniędzy kaplicy.
Z całej Europy przybywali do pustelni ludzie szukając rady i pociechy. Już w 1470 r papież Paweł II ustanowił jego kościółek w Ranft sanktuarium, w którym zatrzymywali się liczni pielgrzymi zmierzający do Santiago de Compostella. Ten niepiśmienny człowiek przyczynił się do pokoju między Austrią a Szwajcarią i zwalczającymi się kantonami. Dla Szwajcarów jest ojcem narodu. Zmarł w obecności żony i dzieci.