Muszę pochwalić się, że na Łopuszańskiej mamy godnego następce Skrzypka. Co prawda nasz Skrzypek  był świętym ale również potrzebował leczenia psychiatrycznego. Fakt faktem leki już na Niego nie działały jak był u nas. Jego następca to potomek rosyjskich Żydów, który ma się za Turka i w jednej wypowiedzi używa angielskiego, polskiego, francuskiego i rosyjskiego, twierdząc jednocześnie, że zna tylko angielski. Dodatkowo dzisiaj doprowadziliśmy do sytuacji, że Pani Irenka nawet delikwenta ostrzygła i przycięła brodę. Zostało jedynie sprawić, żeby nie brał tylko opcji “Myjnia na sucho/polerowanie” ale również użył opcji “namydlanie”, “prysznic” oraz “zmiana odzieży wierzchniej”. Przed chwilą natomiast wszedł do mojego pokoju, co prawda bez pukania ani dzwonka, żeby się pochwalić fryzurką. Ponadto stwierdził, że prosi aby porozmawiać z Jego sąsiadami, aby szli spać wcześniej, bo On potrzebuje chyba skoncentrować się do ćwiczeń jogi… W kaplicy bez przerwy notuje coś w swoim kalendarzu ze Spider-manem na okładce. Może się czegoś od Niego nauczymy we Wspólnocie na Łopuszańskiej. Na razie umiemy wstrzymywać oddech kiedy pojawia się na posiłkach./Tomasz/

Cóż, chyba osobiście był  w czasie Zesłania Ducha Św. w dzień Pięćdziesiątnicy i dar języków ma do dzisiaj. Inne przyjdą z czasem, jak tutaj:

My też mamy swojego proroka – Kazia , o którym już nie raz pisaliśmy. Dzisiaj uciekał z domu podczas mszy św. Oczywiście w piżamie, pampersie i klapkach- rozklejkach*. Poszłam za nim akurat jak się modliliśmy o Ducha Świętego. Usiedliśmy na ławce i ustaliliśmy razem, że Marian ma u nas dobrą opiekę, jest myty, golony, karmiony, ma kolegów. Spytałam: to po co uciekać?
I powiedział mi ( ten , który niedawno mówił tylko kilka słów, głównie obelżywych ),że potrzebuje też mieć kogoś, kto by go wysłuchał i z nim rozmawiał…
Nie możemy w bezpośredni sposób zaspokoić wszystkich ( albo właściwie jednej ) potrzeb naszych braci, ale nie możemy też ich nie zaspokajać. Przyjdź Duchu Święty./Renia/
No właśnie. Po prostu wysłuchać. Chętni do słuchania pilnie potrzebni. Zwłaszcza tych, których nikt słuchać nie chce. W domu, w którym jest wiele osób nie mamy możliwości rozmowy z każdym według potrzeby. Jakoś daru wielolokacji Pan Bóg dać nie chce. Ale jest przecież wielu ludzi, którzy umierają z nudów i poczucia nieprzydatności, a mają jeszcze dość siły, żeby parę godzin w tygodniu “pobyć razem” z kimś, kto mieszka w domu opieki, samotnym, chorym.
Nie dać nic ponad swój czas. Otrzymać w zamian wiele więcej.

* rozklejki to plastikowe klapki produkcji azjatyckiej/kraj pochodzenia nie jest znany/, których kilkanaście tysięcy par ze skonfiskowanego przemytu przekazali nam szereg lat temu celnicy . Trwałość około tygodnia. Ponieważ zapasy się kończą myślimy o jakiejś prowokacji, żeby ktoś zechciał przemycać następny kontener. Może pomoże znany specjalista od takich akcji?


Nad-obowiązkowo





Wypisy z papieża Franciszka*:

…zamykamy się w parafii, z przyjaciółmi, w ruchu, z tymi, z którymi myślimy tak samo … ale wiecie co się dzieje? Gdy Kościół staje się zamknięty, choruje, choruje…                                                                                                                                                                                                                                   

Ważny jest też kolejny punkt: spotkanie z ubogimi. Jeśli wychodzimy z siebie, znajdujemy ubóstwo. Dzisiaj – z bólem serca to mówię – dzisiaj, znalezienie bezdomnego, który zmarł z zimna nie jest wydarzeniem odnotowanym przez media. Dzisiaj “newsem” jest skandal. Skandal, cóż to za wspaniała wiadomość! Dzisiaj nie jest “newsem” informacja, że tak wiele dzieci nie ma nic do jedzenia. Jest to bardzo poważna sprawa! Nie możemy zachować spokoju! No cóż …tak to już jest. Nie możemy stać się chrześcijanami sztywnymi, owymi chrześcijanami doskonale

uchodźcy malijscy w Mauretanii-kwiecień 2013

wychowanymi, mówiącymi spokojnie o kwestiach teologicznych popijając herbatę. Nie! Musimy stawać się chrześcijanami odważnymi i wychodzić poszukując tych, którzy są właśnie ciałem Chrystusa, którzy są ciałem Chrystusa!

…kiedy szedłem spowiadać w poprzedniej diecezji, zawsze pytałem: “Czy dajesz jałmużnę?” – “Tak, ojcze!”. “O to dobrze”. Ale stawiałem jeszcze dwa inne pytania: “Ale powiedz, czy kiedy dajesz jałmużnę spoglądasz w oczy temu lub tej, która ją otrzymuje?” – “Ach, nie wiem, nie zdałem sobie sprawy”. I kolejne pytanie: “A kiedy dajesz jałmużnę, czy dotykasz rękę tego, któremu ją dajesz, czy też rzucasz monetę z góry?”. To właśnie jest problem: ciało Chrystusa, dotknąć ciała Chrystusa, wziąć na siebie ten ból za ubogich. Ubóstwo, dla nas, chrześcijan, nie jest kategorią socjologiczną, filozoficzną czy kulturową: ale jest kategorią teologalną. Powiedziałbym, być może pierwszą kategorią, ponieważ ten Bóg, Syn Boży, uniżył samego siebie, stał się ubogim, aby wraz z nami iść drogą. I to jest nasze ubóstwo: ubóstwo ciała Chrystusa, ubóstwo, które nam przyniósł Syn Boży ze swoim Wcieleniem. Kościół ubogi i dla ubogich zaczyna się od wyjścia ku ciału Chrystusa. Jeśli idziemy ku ciału Chrystusa, zaczynamy coś rozumieć, rozumieć, czym jest to ubóstwo, ubóstwo Pana.

* teksty za portalem Wiara.