Wczorajszy dzień był uwieńczeniem poniedziałkowego obłędu letniego. Jak zwykle w poniedziałek: wszyscy naraz, natychmiast i błyskawicznie chcą: pieniędzy na zakupy, ustalenia co należy robić, podpisów, zgody na…., aprobaty lub dezaprobaty swoich działań oraz wskazują, czego brak, kogo brak oczekując, że świat zmienię w raj lub przynajmniej dobrze funkcjonującą maszynę. Słabsi mają żal, że są słabsi, a silniejsi złoszczą się, że istnieją słabsi. Do tego arturowe ataki padaczki oraz jego ryczące radio. I tak w poniedziałkowe wieczory mam już zawrót głowy i myśli mało pobożne. Dobrze, że w te wieczory jest Msza Św. Można to wszystko przekazać Panu Bogu, niech i Jemu też głowa popęka. Zresztą przypuszczam, że Pan Bóg też chciałby, żeby…jak wyżej, nawet posłał Swojego Syna w celu zaprowadzenia zmian, ale ….jeszcze dłuuuga droga przed Jego Stworzeniem. Skutkiem tego, że wczoraj był właśnie poniedziałek, było to, że dzisiaj, czyli we wtorek o godz.9.55 zadzwoniła miła i zestresowana dziennikarka telewizyjna z zapytaniem;”Gdzie siostra jest?” „W Zochcinie”- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. A umawiałam się z nią na nagranie w warszawskim studio na 10 rano. Wstyd dla mnie i kłopot dla tych ludzi. Kompletnie pomyliły mi się daty! Jeśli jakimś cudem tu trafią, to „przepraszam”. Zdarzyło mi się to po raz pierwszy. 
Tomasz o poniedziałku wczorajszym też pisał, widać w Warszawie było tak samo, bo zawsze tak jest:
Nienawidzę poniedziałków, to hasło chyba jest znane wszystkim. Sprawdzam pocztę i widzę, że z dzisiaj nie ma wpisów więc przez wnioskowanie dedukcyjne mogę powiedzieć: wszyscy dzisiaj mają dość. Jak zobaczyłem dzisiaj Andrzeja powlekającego nogi za sobą stwierdziłem, że ma dość. Dzisiaj ciocia Marzenka też miała dość kiedy usłyszałem, że „k..wa dajcie mi wszyscy spokój” to stwierdziłem, że kadry to najgorsze co można było wymyślić we współczesnej liście zawodów. Sylwii za długo nie widziałem ale po kilku dniach na Stawkach licząc od PONIEDZIAŁKU też będzie miała dość. Na wsi Wielebna miała dość narkotyzującej melodii pewnego radia… więc Pan Borek dostał słuchawki aby nie zarażał nałogiem osób postronnych. Ekipa Nagorzyce po ostatnim weekendzie ma też pewnie dość i co…..? Poniedziałek!

Więc powiem wam jedno: dobrze, że Bóg uczynił tylko jeden poniedziałek w tygodniu.

A teraz jest wtorek. Artur, jak już napisał Tomek/wieści u nas rozchodzą się szybko/, lata ze słuchawkami na uszach i zapanowała błoga cisza. Jasiek miał jakieś i to wielkie, radiowe! Boże, że nie wpadałam na to wcześniej! Wszyscy wrócili na swoje miejsca w pracy, zakupy budowlane i jedzeniowe porobione, kasy jak zwykle brak, ale to stan permanentny, biura dochodzą do siebie i ze sto kolejnych podpisów na papierzyskach złożyłam, histerie na chwilę wyciszone, po Andrzeja jedzie jutro samochód do Warszawy, bo nie może chodzić, a na Stawki wracają pracownice ze zwolnień, więc Sylwia może nie zdąży paść ze zmęczenia. Telewizja też nie upadła, przynajmniej ja nic nie wiem na ten temat. I o co był ten poniedziałkowy raban? Do następnego poniedziałku!
Nad-obowiązkowo
10 przykazań 

aby zachować pokój serca i radość ducha


1.Zaufaj Bogu, który działa w twoim życiu zawsze dla dobra i w dobrym momencie.

2.Ufaj, że Bóg zawsze wysłuchuje twoich modlitw żarliwych i mądrych.
3.Oddawaj wszystko Bogu, aby On mógł ci oddać wszystko, co najlepsze dla ciebie i twoich bliskich.
4.Przestań uskarżać się i żalić na to, czego nie możesz zmienić w tej chwili i naucz się akceptować swoją niemoc.
5.Kiedy twoja dusza jest pełna niepokoju, oddawaj wszystko tym bardziej.
6.Módl się, żeby lęki i niepokoje zastąpił Boży pokój serca i ducha. 
7.Czym wszystko idzie gorzej, tym częściej chodź na mszę i adorację.
8.Bądź cierpliwy w przeciwnościach, bo Bóg ma zawsze swój czas na działanie. 
9.Pamiętaj, że Jezus żyje w tobie i kiedy cierpisz, On cierpi razem z tobą. Nie jesteś sam, on ogarnia wszystko.
10.Dziękuj Bogu za wszystko, co cię w życiu spotyka. Będziesz wzrastał w miłości Boga i bliźniego.
/nie znam autora/