Wysyp kontroli, jak zwykle jesienią. Wszystkie służby powróciły z wakacji i służą uprzejmie-kontrolą. Rytuał coroczny. Warszawscy urzędnicy wymyślili nowe badania, oczywiście przy pomocy firmy zewnętrznej. Ela – pomiędzy telefonami, załatwianiem spraw mieszkańców, wydzielaniem żywności, remontem ganku i segregacją odzieży z darów odpowiada na pytania wymyślane gdzieś daleko, przez ludzi, dla których świat człowieka bezdomnego, chorego czy pogubionego jest tak obcy jak nam życie w głębinach oceanu. A wszystko po to, żeby ….stworzyć system. System mający skomputeryzować miłosierdzie i zapobiec ekscesom w rodzaju zjedzenia dwóch obiadów przez bezdomnego w jadłodajni. To będzie ekstra! Już nie będziemy musieli patrzeć w oczy ubogiemu.
Będziemy patrzeć na ekran monitora. Jaka ulga! Pozostaje jeszcze podzielić całe społeczeństwo na kategorie i każdego zaczipować. Przejście z jednej kategorii do drugiej nie będzie możliwe, bo system się zawiesi. Zamiast rozmowy z uczniem- klik w komputer i wyskakuje informacja o dzieciaku oraz instrukcja dla nauczyciela, wyliczona wg. odpowiedniego algorytmu. Zamiast rozmowy z człowiekiem bezdomnym: wpisujemy jego dane i system wyrzuca nam rokowania na powrót do społeczeństwa, instrukcję postępowania lub- jeśli algorytm pokaże szanse zerowe- skrzekliwym głosem wyda nakaz: zostawić na mrozie, brak szans na poprawę.  Po prostu:
Czyż mam zbyt bujną wyobraźnię? Oby. Ale nasza potrzeba bezpieczeństwa i skatalogowania życia oraz prostych recept na cierpienie i trud powoli popychają  nas w tym kierunku. Niezauważalnie. No i oczywiście wszystko musi mieć swoją cenę. Nazywa się to …..standaryzacją usług. Kiedyś nazywało się to wychowaniem, pomocą bliźniemu, leczeniem. Teraz mamy usługi. Czy zmiana nazwy nie wskazuje na zmianę mentalności? Przychodzi klient i otrzymuje usługę. W pomocy społecznej tak właśnie nazywa się ludzi, których się wspiera. Klientami. Łatwiej przecież wyrzucić klienta niż bliźniego za drzwi. 
A co jeśli ktoś wciśnie przy naszym nazwisku „delete” ? Oby to nie był św.Piotr.
Nad-obowiązkowo

Niech każdy przyjmie w modlitwie co podpowiada mu Duch, niech każdy ochrzczony w każdym wieku weźmie część swojej odpowiedzialności i służby we wspólnotach Kościoła zjednoczonych, otwartych i przyjaznych….Chrystus chce dotrzeć do wszystkich ludzi i powiedzieć im, że są kochani przez Boga i wezwani do poznania Go. Jezus oddał życie z miłości do całej ludzkości. A wy, którzy zostaliście z Nim złączeni przez chrzest, jak odpowiecie na Jego miłość?/JP II/ 

księża Jaccard z pierwszym operowanym Kamerun
pierwsi na nogach











Nasi bracia.

Bracia Jaccard. Dwaj księża, rodzeni bracia, dwaj bracia ze Zgromadzenia Małych Braci Jezusa. Wylądowali /na własne życzenie/ w 1971 r. w leprozorium w Kamerunie. Tam nauczyli się operować zainfekowane kończyny i…..skonstruowali doskonałe protezy, tak tanie, że największy biedak mógł sobie na nie pozwolić. Ich „sława” zaczęła rosnąć i wezwania z różnych stron trędowatego i kalekiego  świata- od Wietnamu po Kolumbię. Jeździli pomagając, operując i ucząc, jak robić protezy. W ciągu 40 lat zaliczyli 183 dłuższe misje- obieżyświaty miłosierdzia. Dziś końcówkę życia spędzają na modlitwie jako kapelani sióstr kontemplacyjnych. Nie ma emeryturki! Tak odziedziczony  po ojcu, fabrykancie zegarów, talent do konstruowania i precyzji postawił na nogi tysiące. Fizycznie i duchowo. Założyli stowarzyszenie finansujące prowadzone przez siostry warsztaty uczące pracy dziewczęta  ulicy w Kolumbii. Pomagają stanąć na własnych nogach dziewczynom.


Indie
Wietnam
dzisiaj