W czwartek w Krakowie odbierałam nagrodę. Piękną, bo dotyczącą sedna naszego życia. Lodołamacze- ludzie, którzy rozbijają lód obojętności wokół osób niepełnosprawnych i generalnie- tych, którzy są słabsi. Trzeba mieć ostry, uzbrojony dziób ze stali. Wracałam z p.Zbyszkiem. Pracuje z nami od lat. I olśnił mnie w trakcie pogaduchy podróżnej. Mówimy „odrzuceni”- powiedział-a nasi ludzie wcale nie są odrzuceni. Bo żeby kogoś odrzucić to trzeba go najpierw zauważyć. Nasi ludzie są raczej – „niewidzialni”. Jak się zauważy, to trzeba coś z tym zrobić. Opcje są dwie: odrzucić albo …… No właśnie. Zauważyć.
Uruchamiając sławną papieską „wyobraźnię miłosierdzia”.
Nagroda, co oczywista, przynależy do wszystkich, którzy tworzą ten łańcuch: członków Wspólnoty, pracowników, przyjaciół, ofiarodawców wszystkiego-od kasy, poprzez jedzenie i inne fanty po czas i życzliwość oraz mieszkańców naszych domów, z których wielu haruje dla innych, słabszych.
W tenże czwartek zagrypiona Tamara z ulgą powitała mój powrót. Pilnowała w Zochcinie Artura. Wychodząc do samochodu westchnęła: Boże, położyć się szybciutko w ciepłym łóżku! Po piętnastu minutach- telefon. Tamara dzwoni już z Nagorzyc, gdzie mieszka. Właśnie wylądowało „we dworze” siedmiu zmarzniętych i zmokniętych Dominikanów. Ciepłe łóżko nieci się oddaliło.
Zaczyna się ciąg awarii. Jedna na szczęście okazała się skutkiem hm….braku wyobraźni. Piec CO co niby się popsuł na szczęście się nie popsuł. Ale zanim przyjechał Pan od Pieców spędziłam kilka dni na oczekiwaniu na tę wizytę, jak na angielską królową, a Dominikanie suszyli się przy kominku. To nie tak, że się umawiasz i już. Tutaj tak nie ma. A drugi piec wysiadł ze starości. Przed zimą będzie pewnie jeszcze kilka niespodzianek. Jeśli ktoś chce żyć w świecie przewidywalnym i uporządkowanym, niech omija szerokim łukiem Wspólnotę Chleb Życia. Tutaj nawet zwierzaki są jakieś inne niż reszta ich pobratymców. Nieprzewidywalne. Żyję już tyle lat, a jeszcze nie do końca potrafię przewidzieć co może wymyślić Stasio czy Franio. Chociaż trening czyni mistrza i już nie spadają nam np. umywalki na podłogę/myje się w nich nogi i nie tylko, mimo pryszniców i misek/, rzadziej giną klucze, mniej tracimy pieniędzy i rzeczy z powodu kradzieży, a zwisającej żarówki na gołych kablach nad dziecięcym łóżeczkiem dawno już nie było. Ale nie przewidziałam, że w trakcie strzyżenia żywopłotu postrzyżone będą także klony w ogrodzie, a mimo usilnego przewidywania kosa spalinowa po raz setny zatarta.
Ileż nieszczęść byłoby mniej, gdybyśmy potrafili choć trochę przewidzieć skutki naszych czynów i słów. Większych nieszczęść niż postrzyżone klony. Dziecięctwo Boże to wbrew pozorom dojrzałość i odpowiedzialność. W końcu Bóg czuje się za nas odpowiedzialny. Aż do śmierci na Krzyżu.
Nad-obowiązkowo
Boże, nasz Ojcze.
Jezus nazwał tych, którzy Go słuchają
„światłością świata” i „solą ziemi”.
Chcemy być wśród nich.
Niech płonie w nas Twoje Słowo,
a będziemy gotowi działać w imię dobra,
sprawiedliwości i prawdy.
Niech światło oświeca nas i nasze decyzje,
abyśmy żyli według Twej woli.
Obudź w nas prawdziwe życie.
Modlimy się za wszystkich ludzi,
którzy borykają się z trudnościami
i szukają światła:
wspomnij Panie na młodych, którzy są nieszczęśliwi,
rozbite rodziny,
chorych wokół nas.
Modlimy się za tych, którzy są smutni i przygnębieni.
Chcemy nieść światło, być przeniknięci światłem.
Modlimy się za nas samych,
bo i nam jest często trudno
i błądzimy w mroku.
Poślij nam wtedy, Panie,
mężczyzn i kobiety,
którzy zapalą w nas Twoje światło.
Panie, oświeć nas
niech nasze wybory będą proste i jasne/pastor Bruno Holcroft/
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Powiązane