Nasi ludzie trafiają do szpitali. To normalne. Są schorowani, starsi. Często zatem bywam i widzę lub słyszę od tych, którzy tam byli ….hm smutne opowieści. I nie chodzi o zabiegi medyczne.

Staruszka, niewidoma, z trudnością chodzi, dostaje gorącą zupę w cieniutkiej plastikowej jednorazówce do ręki. Stolika brak. Parzy się i oblewa. Innej pani, leżącej, rzucono obiad na szafkę. Nie jest w stanie sama go zjeść, bo nie może się poruszać pod rurkami. Po kilku godzinach przychodzi pielęgniarka, żeby nakarmić. Obiad jest zimny.

Na oddziale kardiologii leżący nie mogą sięgnąć po wodę z szafki nocnej i nalać sobie. Leżą spragnieni. Nikt nie zapyta- “czy może nalać?”. Jeśli ktoś nie ma rodziny, to przepadł.


To nie jest kwestia wiecznego braku pieniędzy na służbę zdrowia. Większość szpitali jest dobrze wyposażona. To dużo głębszy problem. Problem człowieczeństwa. Obojętności i ukrytej agresji tkwiącej w naszych społecznych relacjach. Przekłada się na stosunek do słabszych, w pracy, a zwłaszcza w tych zawodach, które wymagają, oprócz wiedzy- współczucia, delikatności i uważności. A także odrobiny wyobraźni. Tej “wyobraźni miłosierdzia”, o którą wołał JPII. Na przykład można postawić stoliki przyłóżkowe, tak, żeby pacjent mógł jeść na leżąco. Albo chociaż tacę dać. To są groszowe wydatki. A nalanie wody, nakarmienie, ustąpienie miejsca lub zwyczajne, życzliwe słowo są za friko.



Pacjent, uczeń, człowiek korzystający z systemu pomocy stali się numerami w systemie i kartotece. Znika człowiek.

Nie dajmy sobie odebrać tego człowieka, który znika pod stertą papierów i w komputerach. Gdziekolwiek jesteśmy postawieni: jako kierowca autobusu, polityk, ksiądz, sprzątaczka, pielęgniarka, nauczyciel, pracownik socjalny czy pracownik banku. Bo któregoś dnia ja czy Ty możemy komuś zniknąć i poparzyć się zupą lub cierpieć z pragnienia przy butelce wody stojącej obok na stoliku. Albo nasze dziecko czy stara matka.

«Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy» (Mt 7, 12)

Zwykła dobroć w zwyczajne dni pilnie potrzebna.

Nad-obowiązkowo

Trójca Święta- nieustanny przepływ miłości. Niech ten powiew ogarnie nasze życie. Tomasz zebrał żywność w Krakowie, ukraiński Przyjaciel przywiózł swoim samochodem do Zochcina, a Artur pomaga Tomkowi w rozładunku. I już mamy powiewik malutki w realu. I takich powiewików są miliony. Razem tworzą wichurę.

zostaw komentarz