Najpierw zapracujcie, Drodzy Przyjaciele na czytanie.

Tym razem zagłosujcie, proszę, na dom dla starszych i chorych w Warszawie, przy Foliałowej, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/architektura/konkursarchitektoniczny bo:

1/Jest piękny

2/pokażmy, że ubodzy mogą i powinni żyć w pięknym miejscu- a o to starali się kochani Architekci.

3/jeśli uda się wygrać- nasi ludzie nie będą “na marginesie”, ale w centrum uwagi.

Przeczytałam u jednego ze znajomych na fejsie: zdziwienie? oburzenie?, że siostra zakonna nie może iść na basen. Tak wybrała. I pomyślałam o swoim wyborze. Co prawda akurat w naszej Wspólnocie można na basen pójść, ale szereg innych wyborów, jakich na drodze życiowej dokonałam sprawia, że robiłam to niezwykle rzadko i tylko wtedy, kiedy brałam dzieciaki lub/i Artura. Co więcej- w Zochcinie sama postawiłam basen, taki duuuuży! W ubiegłym roku popływałam tylko raz. Za to szalały dzieciaki i Artur dał się skusić. Nie, żeby wlazł do wody. Woda przecież jest mokra. Pływał w pontonie.

Nie można mieć ciastka i zjeść ciastko. Problemem współczesnych ludzi jest chęć “mienia wszystkiego”. Stąd niechęć do podejmowania decyzji wiążącej na całe życie lub na lata. Ślub, śluby zakonne, sakrament kapłaństwa, generalnie miłość czy nawet prawdziwa przyjaźń wiążą i zamykają supermarket z milionami możliwości- sposobów na życie. Otwierają jednak bramę do drogi miłości. Paradoksalnie- do wolności.

Nawet Artur wie, że albo się ciastko ma, albo się go zjadło. I nie ma.

Nie chcemy godzić się z prostą prawdą: miłość wymaga wyrzeczeń. To nie cierpiętnictwo. Chociaż, oczywiście cierpienie jest w życiu nieuniknione. W takiej czy innej postaci. Zarówno w małżeństwie, rodzinie jak i w życiu oddanym Panu Bogu czy- generalnie- bliźnim.


Ci, co latają po lasach na polsko-białoruskiej granicy ratując bliźnich z pewnością woleliby rowerowe wycieczki, kino czy biegi sportowe. Rodzice niepełnosprawnych dzieci z pewnością woleliby spędzać czas z pociechami na placu zabaw i na lekcjach tańca niż zmieniać pampersy, targać wózki, żebrać o wsparcie. To tylko kilka przykładów.


Każdy wybór życiowej drogi zamyka wiele innych możliwości. Pod warunkiem wierności. Oczywiście o ile jest wybór dobry, czyli wybór dobra. Tylko taki buduje. Brak wyboru ….hm..widać jak na dłoni. Rozwałka i nieszczęście, poczucie pustki i bezsensu, zabijane ucieczką w kasę, używki czy inne substytuty.


Często życie stawia nas przed wyborem. Można oddać dziecko niepełnosprawne do adopcji, zostawić chorego współmałżonka, lub takiego, co nam się znudził, bo przecież są inne kobiety i inni mężczyźni, można zamknąć oczy na nieszczęście czy cierpienie innych…..Można być księdzem czy zakonnicą i łamać celibat, śluby ubóstwa….Oczywiście. Wszystko można. Tylko traci się miłość. Często także ….twarz.


Wybór dobra, miłości, przyzwoitości lub- w wersji chrześcijańskiej- Chrystusa jako Pana, Brata, Przewodnika to wybór codzienny, związany z rezygnacją z tego, co nie jest dobrem, miłością, przyzwoitością, Chrystusem. Może kosztować. Nawet życie, jak ostatnio wolontariuszy w Gazie.

Jednak nie ma innej drogi do szczęścia i wolności. I rezygnacja z owego symbolicznego “basenu” przestaje być jakąś ofiarą. Za “basen” dostaje się dużo więcej. Szczęście, miłość i pokój. Trzeba spróbować. Ale kto może niech na basen idzie, a przy okazji zabierze dziecko sąsiadów albo nieśmiałą koleżankę. Nie zapomnijcie zapłacić za ich bilet.

Nad-obowiązkowo

Mało poważnie. Tylko u nas masz zapewniony spokojny sen, żyjesz bez stresu:

Miejsce: Dom MB Serdecznej w Warszawie, Foliałowa- dla chorych

Aktorzy: Renia: prowadzi z Olą ten dom, mieszka tam, jest pielęgniarką.

Tamara i Wojtek/ ksywa Inżynier/: małżeństwo, mieszkają ze mną w Zochcinie, najbliżsi współpracownicy od lat. Tamara od początku.

Czas: godzina trzecia w nocy

Renia odbiera telefon od mającej dyżur w domu pielęgniarki. “Pani Renato! Przywieźli panią Tamarę, tę od pana Wojtka. Z opiekunką.” Renia przytomnieje błyskawicznie, jednak nie do końca rozumie. Jak to? Tamarę z Zochcina przywieziono do schroniska w Warszawie i to z opiekunką? To jakiś żart? Wypadek? Dostaje amoku. Wciąga dresy, biegnie na dół do gabinetu. A tam….przywieziono panią Tamarę, ciężko chorą, niepełnosprawną Ukrainkę, a przywiózł Wojtek, wolontariusz grupy zgarniającej transporty z Ukrainy z chorymi wymagającymi leczenia , którzy potem jadą do innych krajów Europy na leczenie. U nas spędzają zwykle kilka dni. Można o nich tu przeczytać: https://www.facebook.com/search/top/?q=tymczasem%20na%20Wschodnim


Na razie domu na Foliałowej śpijcie spokojnie. Nikt nas jeszcze z Zochcina nie przywozi. Najwyżej sami tam wpadamy, ale nie o trzeciej w nocy.