Bo w Jankowicach jest “Stary Dom” i “Nowy Dom”. Stary jest bardzo stary. W 1905 roku dziedzic wybudował szkołę. Nie ma oczywiście dworu ani też i szkoły. Tę zamknięto ponad dwadzieścia lat temu. Opuszczony budynek udostępniła nam Gmina Ożarów no i stuknęło 20 lat od kiedy miejsce dzieciaków zajęli ludzie bezdomni.


Imprezka z tej okazji się odbyła, a jakże. Tym większa, że dom jest pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego, a dzisiaj właśnie mamy święto.

Msza święta z lekką wpadką, bo nie było gongu. Artur- dzwonnik- był rozczarowany i dzwonił dzwonkiem jak oszalały, żeby zastąpić brak narzędzia pracy. Na szczęście ks.Józef z Zochcina zwyczajny arturowych przyzwyczajeń.

A potem…..Do stołu podano: danie z kociołka, co mimo deszczu udało się Mietkowi ugotować na ognisku, sałatek kilka rodzajów, szynka zapiekana w mozarelli, a na koniec tort. Żeby nie było zazdrości- drugi dostali mieszkańcy “Nowego domu”.


Wszystko to pod kierownictwem i z zaangażowaniem Wiktorii- prywatnie pani doktor kardiologa, która z Tomaszem ściągnęła z Krakowa i wraz z Marceliną, szefową domu i mieszkańcami tłukła w garnki dwa dni.

Niewiele z tego udało mi się uszczknąć, bo Artur dostał “dnia świra” i musieliśmy się zmywać do domku.


I tak sobie myślę, że to dzisiejsze święto- pokazanie Apostołom mocy i piękna Boga samego w Bogu- Człowieku to akurat dla nas: słabych, starych, pokrzywionych, z pokręconym życiem. Piękna prawdziwego nikt i nic nam nie może odebrać. Ono płynie z Chrystusa. Jest w każdym z nas. Każdy jest nazwany po imieniu i wezwany do miłości. Każdy jest kochany. On przemienia krzywe w proste, ułomne w sprawne. Po drugiej stronie każdy będzie piękny. Jak? Nie wiem. Jestem bardzo ciekawa.


A na razie hm….musiałam przerwać pisanie, bo: “Gosia!!!Arkun rzyga” usłyszałam w towarzystwie stosownych odgłosów z jego pokoju. Cóż, synek zjadł 2 tabliczki czekolady, które dostał w prezencie w Jankowicach. O dwie za dużo. Piękno i realia życia. Już posprzątane.