Czas trudny. Umierają nasi mieszkańcy- schorowani, często starsi. Inni lądują w szpitalach. Czasem nie bez walki z systemem. Dla gości z Ukrainy- czas wzmożonej tęsknoty.


Ogrom pracy za nami i przed nami. Ostatnia prosta czyli wykańczanie i wyposażanie nowego domu w Warszawie. Zapobiegliwa byłam i wszelkie pościele, kołdry, pralki i większość mebli metalowych zbieraliśmy od dawna, szukając “dobre i tanie”, co jak wiadomo rzadko idzie w parze. Sprzęt medyczny -zgadnijcie kto? No jasne! WOŚP! Meble z płyt- oczywiście Forte. Jeszcze tylko 90 materacy muszę zamówić na cito. Mam nadzieję, że uda się zgarnąć wszystko co trzeba, złożyć, poustawiać. Czas goni.

korytarz na piętrze, widok na dole-kaplica

Aytystyk w kościele

Wczoraj byliśmy z Arturem na mszy w naszej parafii. Szopka tam piękna, ruchoma, bo franciszkańska. Hrabia przyzwyczajony do naszej kaplicy, nasi księża przyzwyczajeni do hrabiego, a tam ….się zaczęło. Najpierw żądanie natychmiastowego zapalenia świateł w kościele, jako, że przyszliśmy trochę wcześniej i było ciemno. Biegnę więc do zakrystii prosząc zakrystianina o małe pstryk, a ten nie kumał, czym grozi świątyni zniecierpliwiony autystyk. Potem synek nie mógł pojąć dlaczego nie umywa rąk księdzu przy ołtarzu, bo przecież to jego działka i dlaczego nie dzwoni na podniesienie. Ulubionym zajęciem jest też wrzucanie pieniążków na tacę, a tu znów pech: zakrystianin z tacą ominął naszą ławkę. Przechlapane! Wzięłam więc synka za łapkę, w drugiej trzymał kurczowo kasę i w czasie liturgii pomaszerowaliśmy do zakrystii, ku zdumieniu ludu bożego, dokonać obrzędu wrzucenia do koszyczka. Potem tylko komunia, którą Artur u nas przyjmuje pod dwoma postaciami, a tam była tylko hostia. Udało mi się gościa przytrzymać, bo już wybierał się w kierunku ołtarza, na którym stał kielich. Uff!!! Pan Jezus się pewnie ubawił, ja nieco mniej ze względu na ludzi wokół, którzy nic nie rozumieli, bo niby skąd mieli wiedzieć?


I tak sobie myślę o tej gwieździe i Trzech Królach. To dzieje się dzisiaj. Gwiazda prowadzi do tych, którzy nie liczą się w oczach świata: do małych, niezaradnych, okaleczonych fizycznie i duchowo, tych, na których czyhają Herodowie naszych czasów. I idą za tą gwiazdą ludzie różnych ras, religii czy niewierzący. Ludzie szukający Mądrości. A ona jest w każdym geście braterstwa. I tak, jak z pewnością trudno było pojąć owym Mędrcom, że Poszukiwany to malutki chłopiec w nędznej szopie, tak trudno uwierzyć dzisiaj, że Chrystus żyje w każdym, nawet najbardziej wynędzniałym człowieku. I w nim cierpi. Może na tym polega Objawienie? Święto Trzech Króli to Epifania. /epifaneia; objawienie, ukazanie się/. Najstarsze święto chrześcijańskie! Bóg ukazuje się człowiekowi. Jako człowiek. Prości pasterze zdumieni przywitali, mędrcy rozpoznali. Artur dobrze wie, gdzie jest Bozia. A ja uczę się widzieć w nim światło Chrystusa. Cierpiącego, kiedy ma atak padaczki, jest zagubiony i …..często straszliwie samotny w swoim świecie.

Bo Arturowie tego świata nie mają przyjaciół ani kolegów.

Jean Bourdichon XV-XVI w.