Okres wakacyjny to trudny czas, bo pracownicy wyjeżdżają na urlopy, co oczywiste. Łatamy więc, jak możemy, a moce personalne jak zwykle skromne. Mieszkańcom nie powie się przecież, żeby wstrzymali się z jedzeniem czy wymianą pampersa.


Artura wzięli Miki z Gabi na tydzień!!!! Synek odetchnie ode mnie, a ja od niego. W upał siedzi prawie cały dzień na fotelu i nudzi się jak mops. Chociaż, nie wiem skąd to powiedzenie, moja mama tak mówiła, bo Arturowy mops Alosza wcale się nie nudzi. Jego praca to spanie, chrapanie i jedzenie. Zajęty jest cały dzień.

koniecznie z głosem

Ja też na nudę nie narzekam. Z trudem zauważam mijanie lata. Oj, jak by się chciało trochę ponudzić! A tu co chwila “puk, puk”: Ira czy Jula przynoszą pranie, więc samo do pralki nie wskoczy, temu leki naszykuj, tamtemu daj mleko, innemu kasę na zakupy, sprawdź, czy nikt się w basenie nie topi i chlor wrzucony. Ewelina z prac biurowych przekształciła się w asystenta socjalnego, specjalistę od wizyt lekarskich, urzędowych i innych smutków. Wiktor ma na głowie dom z 18 kobietami i dziećmi w Nagorzycach. A dzieci hm….nieco rozbrykane. I panie niektóre- staruszki schorowane. Stacje benzynowe mają na nas dobry urobek. Bo i naszych mieszkańców i ludzi ze wsi też wozimy non stop, zastępując komunikację publiczną, której zwyczajnie tutaj nie ma.


Kontynuujemy zbieranie papierów dla naszych niepełnosprawnych ukraińskich dzieci, co by do szkół odpowiednich trafiły. Może uda się przed końcem roku szkolnego…../To żart i oby nim pozostał./


Czuję się trochę jak wiewiórka przed zimą. Zbieramy co możemy, żeby nas nie zaskoczyła, żeby przetrwać z kilkuset ludźmi. Dziękujemy Michałowi i przyjaciołom z Wiednia za cukier. To cenny dar. Ostatnio nawet bardzo cenny.

Generalnie dziękujemy za każdy dar. Kiełbasę, makaron i setki innych rzeczy oraz kasę. A także, może przede wszystkim, za życzliwość i przyjaźń. Nie sposób wymienić wszystkich i wszystkiego.


Jeśli Duch Święty interesuje się naszą przetwórnią, to był skuteczny. Natchnął mnie myślą, że w tym roku produkcji nie będzie. I okazuje się słuszną. Przy tych cenach produktów nie dalibyśmy rady.


Dzwonią ci, którym co roku dokupowaliśmy węgiel. Pytają, czy im pomożemy. Na razie wygląda to cieniutko zważywszy na ceny. Jak sobie ludziska poradzą – nie wiem. Sławna tona za 3 tysiące nie wystarczy na ogrzanie wielu ludziom.


Wojna obecna jest w naszym życiu cały czas. Poprzez naszych gości i ich niepokój o bliskich, ich cierpienie jako wygnańców Putina. Martwię się o tych, którzy już lub wkrótce wylądują na naszych ulicach, nie mają co jeść, żyją w niepewności, bez perspektyw. Pomoc dobrych, prawych ludzi jest na wyczerpaniu, o pomocy systemowej ze strony państwa na razie nie słychać. Dopłaty do utrzymania gości, te 40 zł od osoby, praktycznie się kończą, więc trudno nawet się dziwić, że gościnność również. W sytuacji zbiednienia całego kraju zacznie się walka o wsparcie i wrogość w stosunku do przybyszów. Już się zaczyna. W najtrudniejszej sytuacji są matki z małymi dziećmi, starsi i niepełnosprawni. Dobre rady w postaci- to idź do pracy- można sobie w większości przypadków…. wyszyć na serwetce.

Artur też z Ukrainą. Dzień Niepodległości naszych Przyjaciół uczciliśmy cukierkami i Colą.

Kobieta mająca kilkuletnie dzieci nie wynajmie w mieście mieszkania za tysiące i nie opłaci żłobka czy przedszkola. Chyba, że jakaś wysokiej klasy specjalistka znająca języki, w tym polski, załapie się na grubą kasę w korporacji. Są takie przypadki, są zamożni Ukraińcy, którzy musieli uciekać, tak jak inni, ale to mniejszość. Na wsi zaś pracy nie ma. Jeśli, to sezonowa, nie dająca perspektywy na usamodzielnienie. Podobnie jak starsza pani, która, o ile ma możliwość odebrania w Polsce swojej emerytury, to są to grosze. A pani wymaga opieki. Wiele osób nawet tego nie ma. Bo w Ukrainie nie miały konta, albo uciekając, nie zabrały dokumentów.


Tylko mądra współpraca wielu: rządu, samorządów, organizacji i zwykłych ludzi może temu zapobiec. Ale ze współpracą mamy problem. Gasić pożar lubimy, ale mu zapobiegać – nie bardzo.

Trzeba się posuwać na tej ławce życia, chociaż robi się ciasno. Może zamiast tracić energię na wzajemne walki, a pieniądze na głupoty lub sprawy, które można załatwić taniej lub później, budować nowe ławki? Dla naszych sióstr i braci w potrzebie. Polskich, ukraińskich, afrykańskich czy azjatyckich. Nie ma znaczenia.

No to budujemy. Ławkę na 80 osób. Cały czas idzie budowa domu dla ludzi starszych i niepełnosprawnych w Warszawie. Jakim cudem, nie wiem, ale z pewnością ogromnym zaangażowaniem wielu ludzi. A przed nami jeszcze ogrom pracy i wydatków. Teraz wykańczanie, organizacja terenu, drogi, parkingi, wyposażanie. Dom dla chorych w Jankowicach jest stale pełen. Czasem trzeba dostawiać łóżka w pokojach, żeby nie zostawić nikogo bez pomocy. Zdj.: Artur wizytuje budowę.


Ufff!!! Rozmarzyłam się politycznie i ewangelicznie. Nam pozostaje cerowanie dziur. Tych polskich i tych z innych krajów. Ręcznie, dziurka po dziurce.


Czy te trudne czasy- pandemia, wojna, będą czasami straconymi czy też pomogą nam wzrosnąć duchowo i po ludzku, wyrzucą nas z ciepełka egoizmu ku innym ludziom? Skierują ku temu, co w życiu najważniejsze? Oczyszczą nasze chrześcijaństwo i człowieczeństwo, czy też zamkną w lęku i odbiorą nadzieję i chęć walki o miłość? Zbudują czy zrujnują? Albo czy będziemy udawać, że nic się nie stało? Nic się nie dzieje?

Nad-obowiązkowo

Panie, ześlij swego Ducha, aby dał nam siłę

na sprzeciw w naszych społeczeństwach, naszym kraju i na świecie

wobec sytuacji, w których godność i współczucie są nieobecne.

Ty, który jesteś Bogiem życia

prowadź nas do sprawiedliwości i pokoju. /fr. modlitwa na tydzień modlitw o jedność chrześcijan/