Powered by Cincopa
Zebrała się rodzinka, żeby uczcić urodziny cioteczki. Cioteczka leciwa, w życiu wiele przeszła: raz na wozie, raz pod wozem. Piękne lata młodzieńcze, potem wojna, po niej życie szare i pod górkę, pracowała, dzieci chowała, kierat. Ale jak trzeba było, to jednemu pieniążków pożyczyła, drugiemu pracę znaleźć pomogła, siostrze swojej, Wandzie, dzieci pomagała chować, razem właściwie je chowały, bo czasy były ciężkie, a siostra po rozwodzie sama została. Wie rodzinka, że ciotunia kryształowa nie była, mąż zmarł dawno, ale jeszcze za jego życia, choć małżeństwo przetrwało zawieruchy, to nie zawsze cioteczka hm….wierna była. I awantury się rodzinne zdarzały i ciche dni.  No i wiodło się słabiutko. Złe czasy przeminęły, cioteczka odbiła się od dna, jakieś interesy dobrze poszły, dzieci odchowane, wnuki też już nie malutkie. I oto siadają wszyscy do barszczyku, śledzika i pieczeni. 
I się zaczyna: wujek Staszek toast wznosi: „Mimo tylu ciężkich chwil, udało się nam jako rodzinie przetrwać, cieszymy się Ciociu, żeś w zdrowiu jakim takim, dziękujemy za wszystko co dobre. Wiele razy nam pomogłaś, wspierałaś.” Na to Ciotka Wandzia zrywa się na równe nogi i zaczyna: „Właściwie, to nie wiem, po co tu jestem, zalazłaś mi za skórę 20 lat temu, pamiętasz? Długo czekałam, żeby ci to wygarnąć.” Wtóruje jej syn Darek: „Jak byłem mały, to raz klapsa mi dałaś, a właściwie to byłaś matką do niczego. Inni po rodzicach wille mają, a mnie tylko kawalerkę kupiłaś. I w domu sprzątać musiałem i szlaban był na dyskoteki, kiedy koledzy szaleli. Obciach miałem, jak przychodziłaś pod szkołę, bo zawsze w tych samych ciuchach znoszonych się pokazywałaś. Po innych to bryki podjeżdżały.”
Wujek Staszek pobladł, kieliszek drżącą ręką odstawił. Usiłuje przekrzyczeć rodzinkę, zapanować nad sytuacją. Nagle – ku zdumieniu wszystkich z gardła cioteczki wyrywa się przeraźliwy krzyk: „Wszyscy- wynocha z mojego domu! Ja was przyjęłam jak rodzinę i nikomu nie wymawiam, co mi każdy z was zrobił. To moje święto!” A potem w ruch poszły talerze i szklanki. 
Po wizycie policji na stole pozostała tylko wielka czerwona plama na białym obrusie. Po czerwonym winie z kieliszka wujka Staszka. Cioteczkę nieprzytomną zabrało pogotowie. I  wiecie co? Przeżyła. Twarda sztuka z tej cioteczki. Mieszka teraz w domu starców przy ul.Polskiej. 
Powered by Cincopa