Jezus urodził się w trudnych politycznie czasach. Każdy czas jest politycznie trudny w jakimś zakątku Ziemi. Jego Matka była zwykłą, prostą kobietą. Większość kobiet jest zwykła i prosta. Prosta w znaczeniu zwyczajna. Nie miała władzy, pieniędzy też pewnie tyle, żeby na codzienne życie starczyło, ile Józef zarobił. Żyła w swojej rodzinie, w małym środowisku, na peryferiach ówczesnego świata. Bez koron, blichtru, czerwonych dywanów i świateł fleszy. Nie było wtedy tych co teraz, ale każda epoka ma własne.
A jednak- ta zwyczajność zmieniła świat. I nadal zmienia. Z oporami, pod górkę, ale zmienia. Pod warunkiem, że za zasłoną zwyczajności kryje się Nie-zwyczajność. Potężna miłość Boga, której nie stawiamy przeszkód.
Nie bójmy się być zwyczajni. Bez względu na to co robimy, gdzie jesteśmy, czy mamy pieniądze czy też nie. Czy mamy władzę czy też jesteśmy zależni. Zwyczajność to prostota serca, życzliwość, skromność, wierność, a przede wszystkim prawdziwość słów, życia, gestów. To zwyczajna, szara miłość. Czasem owa zwyczajność może wymagać heroizmu.
Myślę, że w Niebie spotkamy takich zwyczajnych miliony, miliardy. Z Matką Jezusa na czele.
Kiedy w celi śmierci umierał św. Maksymilian Kolbe, oprawcom zdawało się, że są panami świata, a Jego nikt nie wspomni. Dla pewności prochy rozrzucili po polach. To jednak o nich, albo zaginął słuch, albo historia ich wspomina jako zbrodniarzy. Leżą na śmietniku historii ludzkości. Na Jego beatyfikację przybyło 150 tys. osób. Kiedy ginęła św. Teresa Benedykta od Krzyża w czeluściach obozu zagłady, wydawało się, że zniknęła na wieczność. To Jej, a nie zbrodniarzom oddawało cześć, 45 lat później, na stadionie w Kolonii tysiące ludzi uczestniczących w beatyfikacji. Widziałam to w niemieckiej telewizji, bo akurat byłam w Berlinie Zachodnim. To było niesamowite.
To tylko dwa małe, choć wielkie, przykłady zwycięstwa “zwyczajności’ nad złem. Miłości nad nienawiścią. Bo wierzę, że na świecie więcej jest “zwyczajnych” ludzi niż złych.
Nad-obowiązkowo
Mario małych ścieżek
idziesz z nami w wierze
jako ukochana córka Ojca.
Jesteś naszą siostrą, która odwiedza nas w drodze,
pomóż nam zanieść Boga braciom.
Mario małych kroków
prowadzisz nas zawsze do twojego Syna Jezusa
jak najczulsza z matek.
Byłaś Jego pierwszą uczennicą w Ewangelii,
naucz nas rozważać i zachować Jego Słowo.
Mario małych “nic”
pociągasz do naszych dusz Ducha Świętego
jak dom rodzinny, który przygarnia swoje dzieci.
Pokaż nam miejsce naszego wewnętrznego wieczernika,
gdzie Tchnienie modli się w nas i szepcze Abba.
Mario małych śmierci,
kobieto błogosławiona między niewiastami,
Raduj się z wiary aż do Krzyża.
Jezus Zmartwychwstały zabrał Cię
ze sobą w chwale.
Módl się za nami teraz
i w godzinę naszej śmierci.
Poeta i pisarz kanadyjski, doktor teologii. Wykładowca na Uniwersytecie Świętego Pawła w Ottawie. Laureat wielu prestiżowych nagród literackich. Autor książek m.in. o Teresie z Lisieux, Janie od Krzyża, Pawle z Tarsu.