Awaria internetu i telefonu w Zochcinie. Naprawiona połowicznie, więc nie wiem, czy dopiszę post do końca. Ksawery to popsuł. Bogu dziękujemy, że tylko tyle. Inni mają gorzej, niestety. Nam jeszcze tylko Tamarę z samochodem zwiało na pola. No i konieczność siedzenia w domu przez 24 godz. przyprawia, młodych szczególnie, o histerię. Młodzież bowiem mamy  z tych latających. Myślę, że to cecha powszechna- niemożność usiedzenia na miejscu i bycia w spokoju, o zgrozo, bez internetu- przez jakiś czas. Bo książek raczej się nie używa. Nie gorsi- inni-tacy są. Dopóki nie zagonią się tak, że się pogubią. I wtedy okazuje się, że wszystko, za czym gonili lub przed czym uciekali jest ciągle tu- na miejscu, w ciszy serca. Miłość i szczęście i cierpienie i grzech. Odrobina samotności jest niezbędna do życia jak tlen. Dobrej samotności. Takiej, która pozwala powrócić do ludzi przemienionym. Trzeba mieć odwagę wyjść na pustynię, no, taką pustyńkę, gdzieś w samochodzie, pokoju, kościele, w parku. Wychodzić codziennie. Na spotkanie. Albo- inaczej- pozwolić się spotkać. 

Advenio- to znaczy przychodzę. 

Nikodem wyszedł nocą
na spotkanie z Jezusem

Nad-obowiązkowo

Maryjo, dziękuję ci,
że potrafiłaś dla nas czekać na Emmanuela, 
że przędłaś przez długie godziny
nici czułości,
aby przyjąć Boga żywego.
Dziękuję, że mi mówisz,
iż mam prawo czekać,
bo On przyjdzie, mój Pan,
przyjdzie narodzić się w moim życiu.
Matka
Słowa Nienarodzonego
Pomóż mi zrozumieć, Maryjo,
że jeśli czasami muszę poczekać na Boga,
to dlatego, że nie jestem gotowy Go przyjąć.
Bo to w rzeczywistości Bóg 
czeka na nas od zawsze.
Czeka, żebyśmy byli gotowi 
powiedzieć pełne tak,
aby Go przyjąć w pełni. 
ks.Georges Madore SMM/OO.Misjonarze Montfortanie/