Mam uraz do czerwonych goździków. Zostało z czasów minionych, kiedy to jednym z nielicznych kwiatów na rynku był właśnie goździk i nim obdarzano zasłużonych dla systemu, kobiety w ich dniu, nauczycieli itp. Biedny kwiatek nic nie winien, stał się narzędziem propagandy, ale stereotyp w mojej głowie pozostał. Niegroźny, więc z nim nie walczę.

Zaczynam mieć podobny uraz do słowa „patriotyzm”. I tu muszę się pilnować. Żeby nie dać sobie odebrać tego wielkiego słowa. Bo to coś duuuużo więcej niż goździk. Takich słów jest zresztą więcej. Przyzwoitość, szacunek, dobro wspólne, ojczyzna, wolność……


W Krakowie wielkie przygotowania do Światowych Dni Ubogich. Nasi-Miki, Tomasz w tym robią. Dołączyć ma Jasiek. Co oznacza chwilowe ubytki w personelu innych domów, ale damy radę.


Dom w Jankowicach, ksywka „Wilanów” już praktycznie pełen. Młodzi mają pełne ręce roboty, bo mieszkańcy to ludzie mocno niepełnosprawni, czasem wręcz leżący. Chyba znajdzie się pielęgniarka, co jak wiadomo jest samo w sobie cudem. Dramatyczna sytuacja w służbie zdrowia jakoś nie leży w sferze zainteresowania panujących. Ważniejsze są pomniki, pomniczki, ławeczki, świecidełka i zabawki. W Warszawie znów szukamy pielęgniarki lub ratowniczki. Musi być rodzaj żeński, bo do domu dla kobiet.


A my: mam wrażenie, że płyniemy na lekko dziurawej łajbie, po wzburzonym morzu, a setki ludzi dobrej woli stara się zatykać dziury. A to własnymi rękoma-grabiąc liście, pomagając w remontach, sypiąc jakimś groszem, darami, a to po prostu dobrym słowem, które ma wielkie znaczenie w zalewie słów złych. Sternik jakoś wyciąga tę łódź spośród fal.. I to jest taki mały kawałek Ojczyzny. Jest takich kawałków tysiące w Polsce. Miliony ludzi z dłońmi otwartymi, z różańcem lub bez, za to zdecydowanie bez rac i wrzasków. Ucieszmy się z tego po prostu, wypijmy /soczek/ za zdrowie Ojczyzny i zabierzmy się za robotę.


Lista najpilniejszych zadań jest prosta: ogarnąć służbę zdrowia tak, żeby chorzy, każdy-dzieci i starzy nasi współobywatele byli po prostu leczeni. Żeby rodzice i opiekunowie nie musieli żebrać o każdy grosz na ratowanie życie. To hańba dla nas wszystkich. I w nosie mam szczytne hasła: Bóg, honor, Ojczyzna czy inne. Bóg nie chce, żeby cierpienie było tam, gdzie go może nie być. Honor nie pozwala na pozostawienie słabszego bez pomocy, poniżanie i nienawiść, a Ojczyzna to miejsce dla słabych i silnych. Rolą silnych jest wspierać słabszych.

Jasiek z chorym mieszkańcem

Zapewnić godne miejsce ludziom niepełnosprawnym-dzieciom w rodzinach, w szkołach, na zajęciach, dorosłym w całej tkance społecznej. Wspierać na każdym kroku ich rodziców. Zwyczajnie, rodzinnie, po sąsiedzku, gminnemu, szkolnemu itd.

Otoczyć serdeczną i skuteczną opieką starych i umierających.

Przyjąć pod dach tych, którzy mają gorzej-uchodźców. Niech zobaczą w nas ludzi dobrych i dobre oblicze Polski.


Że co? Że kasy brak? No….wolne żarty. Ile wydajemy na luksusy i bzdety? To żyjmy skromniej, zostawiając miejsce dla słabych. Tym, co rzeczywiście mają trudniej i zarobić sami na siebie nie mogą, a nie tylko tym, co lepiej się urodzili lub po prostu mają więcej szczęścia.

Że co? Że politycy to mają w….No….wolne żarty. Politycy zrobią to, co będzie im się wyborczo opłacało, czyli to, co chce większość. To wybierajmy polityków, którzy są patriotami w tym dobrym znaczeniu. Najpierw jednak sami musimy takiego patriotyzmu chcieć.

Tak sobie wyobrażam patriotyzm połączony z chrześcijaństwem, lub -w wersji dla niewierzących- z przyzwoitością po prostu. I nie dam go sobie odebrać. Może kiedyś znów polubię goździki?

A w Święto Niepodległości zróbmy na złość. To nasza polska specjalność- robienie w poprzek. Uśmiechnijmy się do siebie-na ulicy, w telewizji, w kościele, w domu, w windzie. Do innych, z innej bajki, innego koloru skóry i polityki, do „naszych” i „waszych”. Na przekór opinii o Polakach jako smutasach i ponurasach. Na złość podziałom, wrogości, antypatii, pogodzie. Można zaraz zacząć ćwiczyć.

Nad-obowiązkowo

Kard.Konrad Krajewski

Jałmużnik Papieski. Z listu na Dzień Ubogich w Warszawie 2016

Nie macie domu, zdrowia, pieniędzy, bliskich osób….Ale to może właśnie wy jesteście powodem, dla którego ten świat jeszcze istnieje?
Może to właśnie wy, śpiący na ulicach, tłumiący łzy bólu, samotni, poranieni-nie wiedząc o tym, przyczyniacie się do ocalenia naszych niesprawiedliwych miast i utrzymujący nas wszystkich przy życiu. Może Bóg nie zamknął jeszcze historii tego chorego świata, chcąc mu dać ostatnią szansę:was! Może jesteście dla świata ostatnią deską ratunku? Bo kiedy odważymy się przytulić was czule, uratujemy ogarnięte doczesnym obłędem nasze oczy, serca, dusze.