Zupa na Monciaku-Ola i Jurek- z wizytą w Nagorzycach. To trochę nasz oddział, choć sami to zaczęli i ciągną z niewielkim naszym wsparciem, za to z dużym lokalnych, dobrych ludzi. Wydają ponad 100 zup i nie tylko, bo ubierają, opatrują rany, wożą do lekarzy i na odwyk. Ot, karierę robią! W Królestwie. Nieziemskim.

Jak kto z Trójmiasta, to hop! do pomocy. Kasa, materiał na zupkę, ubrania, gatki/nowe, niestety, to akurat nowe być musi/, skarpetki, buty. Tylko, nie letnie teraz, bo się szafy czyści na zimę. Ciepłe, please. Róbcie karierę.

Sopot w Nagorzycach

Kobieta pewna, dzielna wielce, wpadła z drugiego końca Polski z rzeczami, które uzbierała. Właśnie synek miał rzut na “lezent”, a tu wkracza KRECIK MAKRO! I przedziwna lampka w kształcie książki. Szał. Straciłam miejsce w łóżku. Dopiero po negocjacjach ustaliliśmy, że krecik najlepiej będzie się czuł w nogach. Ja, czyli jego Gosia, muszę spać zawsze obok hrabiego ze względu na częste w nocy ataki padaczki. Z niecierpliwością czekam na Ulę, czyli tresowaną specjalnie do alarmu w czasie ataku Artura, labradorkę. Może po 30 latach zasnę we własnym łóżku, a Ulka przejmie dyżur.

krecik w łóżku

krecik w uścisku

Dziś natomiast po raz pierwszy w życiu widziałam Artura autentycznie płaczącego z rozpaczy. Bo facet czasem udaje, że płacze, jak chce coś uzyskać. Nie, to był prawdziwy, rozpaczliwy płacz. Popsuła się lampka -książka. Gadżet nie do uzyskania. No i kupiliśmy lampkę inną, ale też z bajerami. Szczęście wróciło.

Jedni rozpaczają, jak im się samochód zepsuje, inni – kiedy stara lampka z odzysku. Jednym chwilę radości da pluszowy krecik, innym- nowy ciuch czy telefon. Każdy na swój sposób lubi “lezenty” . Życie jest także po to, żebyśmy się czasem ucieszyli. Ot tak, po prostu.


Siostry Kalkucianki przywiozły panią. Znalazły ją w namiocie, akurat gwałciło ją czterech mężczyzn. Jest poraniona, praktycznie nie chodzi. Halo! Pani Minister! Halo! Miasto Warszawa! Czy mieliśmy czekać na decyzję administracyjną, żeby przyjąć tę kobietę pod nasz dach?

Człowiek mocno niepełnosprawny, niezdolny do samodzielnego życia. Trafił do nas, bo spalił swoje mieszkanie socjalne. Zresztą było ogrzewane “kozą”. Dziś odebrał klucze od …..mieszkania socjalnego ogrzewanego “kozą”. Mimo naszych monitów, że pan nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Mieszkanie bez prądu. Ma go sobie sam załatwić. Problem w tym, że on nie jest w stanie pojechać 50 km do stosownej instytucji i “sobie załatwić”. Zresztą nie jest w stanie załatwić sobie niczego, prócz kolejnych długów w postaci chwilówek, których to chętnie udzielają mu parabanki.


Czas przyszedł na lifting Nagorzyc. Stare meble z darów, każdy w nieco innym, ciemnym ze starości kolorze, Darek zamienił na cuda przy pomocy farby. Pojaśniało. Niektórzy myślą, żeśmy sobie nówki zafundowali. I niech tak pozostanie. Kto bogatemu zabroni? Grzegorz dostał lepszy pokój i własny telewizor, coby mógł swoją arabską telewizję oglądać. Telewizor w jadalni okupuje bowiem Artur. Generalnie, jak tylko się da, trzeba, żeby ludzie mieli jeśli nie -dobrze- to przynajmniej -jako-tako. Stąd przebieramy nogami kiedy uda się wybudować nowy dom w Warszawie. Ludzie bezdomni i personel będą żyć zdecydowanie lepiej. Nasi, ze Wspólnoty, w domu dla chorych mieszkają w piwnicy lub praktycznie w korytarzu. Ile lat tak można wytrzymać? Mieszkańcy w ścisku. Działka już prawie jest.


Spotkanie młodych, co robią w tym szaleństwie. Myją chorych, opatrują gnijące rany, zmieniają pampersy, które najpierw muszą zdobyć, walczą z instytucjami i służbą zdrowia, wypełniają tony dokumentów, sprzątają obs….ne ubikacje i wycierają zasikane podłogi. Żebrzą o jedzenie i pieniądze dla naszych. Słuchają obelg. Prawie nigdy nie słyszą “dziękuję”. Bo tak chcą, nie muszą. Mogliby pracować gdzie indziej, bez znoszenia cudzego cierpienia, niepewności jutra i hm……smrodu. Wszyscy są zdolni i wykształceni. Coś zatem, lub Ktoś w tym jest. Karierę robią. W Królestwie. Nieziemskim.

Karierowicze: s.Kasia, Agnieszka, Lena, Tomasz/duży/Marcycha, Dorota, Tomasz/mały/, Jasiek, Błażej, Kuba, Miki

Nad-obowiązkowo

lektura obowiązkowa

Kard.Konrad Krajewski

Papieski Jałmużnik

…..Jezus nie piętnuje pierwszych miejsc. Tylko jest pytanie, jak do nich dochodzimy. Jezus proponuje, żebyśmy dochodzili do nich będąc pokornymi. Będąc beztroskimi w obdarzaniu pięknem. Służąc innym. Jezus mówi, że trzeba dochodzić do pierwszych miejsc przez miłość…….

….On wstawał rano i kombinował cały dzień jak pomóc człowiekowi. Kombinował. Taka fabryka dobra. Od rana do wieczora. Jak spotkał trędowatych- to uzdrowił, jak spotkał jawnogrzesznicę-pobłogosławił. Nie wolno w szabat czegoś robić, to On robił dla dobra człowieka. To nas zachęca do tych pierwszych miejsc. I to On zajął pierwsze miejsce. Tylko On uczy, że tym pierwszym miejscem jest miejsce ostatnie…..Bóg – człowiek miednicy i ręcznika.

K.Krajewski, Zapach Boga, wyd.Znak

Aby życie stało się piękne, nie potrzeba wybitnych zdolności ani wielkich możliwości-szczęście jest w pokornym oddaniu siebie.

Jak być sobą, jak się realizować? Zajmowanie się tym pytaniem u niektórych ludzi wywołuje nawet trwogę. Jeśli Ewangelia sugeruje człowiekowi, że powinien być sobą i pomnożyć stokrotnie swoje dary, to nie dlatego, żeby służył sobie, ale żeby służył innym.

br.Roger z Taize