I rzuciłam Czytelnikom i mojej Wspólnocie tyle materiału do biblioteki, że starczy na długo. Powoli będę kontynuować. Żeby wyjść z pobożności to dwie scenki z życia:
/to nie jest płatna reklama tego wyrobu/
Dopalacze

Od kilku dni mieszkańców i nie tylko zastanawia mój tajemniczy kubeczek z substancją do picia wewnątrz. W ostatnią sobotę zebraliśmy się z Panem Jednorękim Bandytą prezesem spółdzielni “Daremny Trud” i zagraliśmy w szachy. Pan Jednoręki wygrywał ze mną do czasu aż łyknąłem sobie owej substancji, a potem doprowadziłem do remisu. Substancja ta bowiem to taka herbata yerba mate, którą dostałem od koleżanki na urodziny wraz z tym kubeczkiem i specjalną łyżko-słomką, aby pić i cedzić wywar od fusów jednocześnie. Postępowa technologia.                                                                                                                                                  Nasi kibice, czyli kącik palących mieszkańców, pytali mnie co to jest, co piję (a nuż może coś co daje kopa i nie zakazuje tego regulamin?). Pan Darek, alias Kostuch powiedział- “Panie Tomku, a marychę to chyba się pali, a nie pije”. Potem nasz Paweł przyszedł do mnie pytać jak się nazywa to co piłem, a ja mu mówię “yerba mate”, a on “jeba mate”? Ja

mu w koło że “yerba” przez “r” a on, że nie rozumie. To on wtedy: “głupku, przecież ty “r” nie wymawiasz!”. To wziąłem  torebkę i dałem mu do przeczytania. Potem jego ojciec, czyli Jednoręki, do mnie: “Tomek ale ty wiesz, że Pawłowi wali i bez tego?” i uśmiechnął się kpiąco pod nosem. Yerba to taka herbatka orzeźwiająca i polecam wszystkim jako substytut lub raczej zamiennik kawy. Dzisiaj uraczyłem ciocię Marzenkę tym wywarem i zasmakowało. Może przyczynię się, aby ciocia jednego nałogu, kawowego w tym przypadku, się pozbyła…/Tomek/

Prośba od przepracowanych współpracowników  o koszulkę*

 Ja bardzo poproszę, co prawda Gosia W. mi dzisiaj obiecała, ale co napisane to zostanie, o koszulkę “p………., nie robię”. Rozmiar nie istotny, może być  XXL./Marzenka/
Tomek odpisuje: Ciocia wie o tej koszulce ode mnie. Każdemu we Wspólnocie taka by się przydała. Przełożona ma, Wojtek miał ale chyba zgubił, nawet Artur ma swój wariant koszulki. Proponuję, aby przy najbliższej okazji naprasować ten emblemat na koszulki z transportu z Holandii i nam docelowo rozdać. Każdy potrzebuje “Dnia w koszulce” Tomek

wariant przyzwoity,
bez brzydkich słów

*Koszulka to t-shirt z odpowiednim znakiem graficznym i napisem/no, lekko wulgarnym/. Kiedy ktoś ma już dosyć roboty, to ogłasza: “wkładam dzisiaj koszulkę” i wszyscy wiedzą, o jaką chodzi. Nie potrzeba używać brzydkich wyrazów. Znaleźliśmy taką jedną kiedyś w darach i stała się symbolem wyczerpania z przepracowania.