Powoli zaczynam chylić czoło przed średniowiecznymi skrybami, którzy poświęcali życie na przepisywanie ksiąg. Ja kolejny dzień robię bibliotekę wirtualną i sprawność „benedyktyńska cierpliwość” mam w kieszeni. Poprawiam kod HTLM/tak, tak/ szablonu, który najpierw wykonałam na stosownym programie, a potem okazuje się, że „w praniu” wiele rzeczy jest nie tak. No i włączając resztki inteligencji mającej zastąpić znajomość języka informatyków już, już jestem blisko! I w tym momencie Artur chce jeść, a chce jeść często, kot włazi na komputer klikając cielskiem 10 klawiszy. I po ptakach, czyli wszystko skasowane i zaczynamy od początku. No i kiedy już zrobione, nieco szybciej, bo trening czyni mistrza, wpadają goście. Mili i kochani. Wyganiam ich bezwzględnie po 15 minutach, ale już nie pamiętam gdzie miałam wkleić to, co skopiowałam. Zaczynamy zatem od początku i dzwoni telefon……Potem są jeszcze inne opcje: chłopaki przychodzą po dyspozycje, pieniądze na zakupy, interesanci zjeżdżają albo dzwonią, trzeba iść na modlitwę…..Chyba starczy tych opowieści. Mnisi mieli przynajmniej swoje cele i nakaz milczenia oraz nie mieli dzieci, telefonów i innych rozrywek. Jasiek widząc moją zbolałą minę wysprzątał mi w domu i ten odruch litości nad oszalałą matką będzie mu niewątpliwie policzony. Czyli jednak dobrze jak czasem są dzieci.
Zobaczcie efekty, na razie połowiczne, bo materiał jest tylko na kilku stronach. I uciekam do dalszych prac, zostawiając siebie na znalezionych na you tubie filmach/strona „filmy”, o których istnieniu nie miałam pojęcia! Muszę to skończyć szybko, bo nie skończę wcale. Pozdrawiam.

księgi były dziełami sztuki,
 bo ich przepisywanie było służbą
Bogu -Mądrości odwiecznej

nie miał dzieci,
ani kota ani bieda-biznesu na głowie

Kasjodor, założyciel klasztoru benedyktyńskiego, uważał, że każde przepisane słowo to rana zadana szatanowi. Pismo Św., księgi- to było źródło medytacji i wiedzy dla mnichów. Dziś chcemy wiedzieć nie czytając, być mądrymi nie rozważając. Czy jest jeszcze czas na poszukiwanie mądrości innej niż newsy na paskach telewizora?

Wiadomo, że w czasach ogólnej historycznej zawieruchy, spowodowanej licznymi podbojami i wojnami starożytności, książka tej epoki znalazła swoje schronienie w murach klasztornych, a we wczesnych regułach życia zakonnego znajdziemy wskazania do czytania i właśnie przechowywania ksiąg. Same wykopaliska klasztornych bibliotek średniowiecza świadczą o gromadzeniu w nich rzeszy literatury religijnej i świeckiej. Zakony były więc swoistymi ośrodkami kultury książki, a ich przepisywaniem i powielaniem, głównie na potrzeby kościoła, zajmowali się ich członkowie, czyli zakonnicy. Choćby reguła świętego Benedykta dla klasztoru na Monte Casino z 529 roku kładła duży nacisk na przepisywanie ksiąg dla chwały Bożej i pożytku klasztoru. W taki sposób w murach tej budowli wykształciła się znana szkoła pisarska (zwana także bewencką) oraz iluminatorska. Natomiast Kasjodor, wielki znawca i miłośnik antycznej kultury, założył klasztor Vivarium w Kalabrii i znalazł tam także miejsce dla wzorowego skryptorium (czyli pomieszczenia przeznaczonego do przepisywania ksiąg). Do podstawowych obowiązków tamtejszych zakonników należały bowiem przekłady, kopiowanie i wydawanie książek. Klasztorów, w których głosiło się kult książki było oczywiście znacznie więcej. Święty Patryk i święty Kolumban także go pochwalali i zarażali nim swych zakonników. Poza tym znane były także tego typu ośrodki pisarskie i biblioteczne m.in. w Bobbio i Pomposie we Włoszech, w Luxeuil i Tours we Francji, w Kordobie i Ripoli w Hiszpanii, w Sankt Gallen w Szwajcarii czy w Ratyzbonie w Niemczech. Wszystko dlatego, że całemu średniowieczu przyświecał pogląd, iż klasztor bez biblioteki jest jak twierdza bez zbrojowni. stąd pochodzi cytat

Biblioteka klasztoru Strahov w Pradze

 a tu najpiękniejsze biblioteki świata