Jako, że dziś święto Chrystusa Króla, to z moim królem Arturem spędziliśmy godzin parę na oglądaniu bajek, odkrywszy wcześniej platformę, na której, przez internet, mnóstwo jest animowanej klasyki, choć nie za darmo.


Świadomość, że Bóg jest panem historii może dawać nam nadzieję. Nie, nie na to, że z Nieba kiwnie palcem i ludzie zaczną się kochać, ustaną wojny, zawiść i wszelkie zło. Nadzieja musi być w każdym z nas i mobilizować do przebudowy tego świata na taki, jaki był w bożym zamyśle, a “nieszczęsny dar wolności”/słowa ks.J. Tischnera/ sprawia, że psujemy go na potęgę. Instrukcja obsługi budowy w Ewangelii.


Wszelkie próby uczynienia z Chrystusa ziemskim władcą kończą się źle. Wszelkie próby podpierania ziemskiej władzy dla równie ziemskich korzyści kończą się źle. Bo ten nasz Król hm…w ostatnich chwilach swojego tu życia raczej na złotym tronie nie siedział. Ani w żadnych chwilach. A my nie do władzy ale służby jesteśmy powołani.


 “Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi.”

«Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd….Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu». /Jezus Chrystus/


Marzymy o ładzie, pokoju, szacunku, sprawiedliwości, prawdzie. To je róbmy. Ile razy obrażamy innych, intrygujemy, żeby zdeptać kogoś, manipulujemy prawdą, wymagamy od innych tego, czego sami nie jesteśmy skłonni robić, sięgamy po to, co nam się nie należy. Można by mnożyć. A internet dostarcza nam do tego narzędzi. Lekko, łatwo i ….bezkarnie. Ostatnio znów znajomy uczeń został zaszczuty przez obrzydliwe wpisy kolegów. Nie czekajmy aż ktoś nam nasze marzenia zrealizuje. Nie ma “ktosia”. Jestem ja.

Dziękujemy tym, co robią razem z nami. Ostatnio- wielka dostawa warzyw ze Złotej i Iwanowic. Zbiórki od rolników. Zochcin kisi kapustę! Surowej nie przejemy zanim się popsuje. I wiele innych dobrych, wymiernych, gestów.

Jedna z naszych mieszkanek, ciężko chora, nie miała szans na operację ratującą życie ze względu na stan ogólny. Kilkakrotnie lekarze nie godzili się na położenie na stół. Stwierdzili, że nie ma szans. Bardzo wierząca, prosiła o modlitwę mieszkańców domu i modlili się ludziska. Jest już po operacji. Wraca do zdrowia.

Dla Artura, a może raczej dla mnie, zaczyna się koszmar świątecznej konsumpcji. Ani z nim pójść do sklepu, bo wszędzie już miliony bożonarodzeniowych gadżetów, a synek dobrze wie, że “lezenty” się znajduje pod choinką, tylko nie ma pojęcia czasu. Tak do lutego nam zejdzie, bo po Świętach będą wyprzedaże.

podwieczorek hrabiego: “batka” i “steczko” podane na tacy.

W ramach przebudowy świata- szpital wojskowy w Ukrainie dostał trzy sterylizatory narzędzi, jeszcze cosik dostanie.


W Zochcinie skończone malowanie. Po siedmiu latach trzeba było. Moją nieustającą troską jest pilnowanie, żeby ludzie mieszkali przyzwoicie. A walka o to czasem bywa zażarta. Z nimi. Chodzi o to, żeby nie było “wszystko jedno” jak, na czym, co się je, śpi, w czym chodzi. To pierwszy krok do odzyskania poczucia wartości, szacunku do siebie i wychodzenia z beznadziei.

Dlatego – mój apel przed Świętami: jeśli oddajemy coś ludziom ubogim, to niech to będą rzeczy czyste, przydatne, a sprzęty sprawne. Nie muszą być nowe. Inaczej w Niebie będziemy chodzić w brudnych, dziurawych ubraniach, jeść na obtłuczonych talerzach i gotować na popsutej kuchence. A obok biedacy zajadać będą na złotej zastawie. Na wieczność!!!!

Obiad w domu MB Serdecznej. talerze nie złote, ale czyste i całe.