Jesteśmy z Tomaszkiem /raczej z Tomiszczem, bo ma 2m wzrostu, ale cóż począć, przewijałam, karmiłam butelką, więc pozostanie na zawsze Tomaszkiem/ w Ostrowcu. Na rozpuście w postaci kupowania paru doniczek do mojej hodowli kaktusów na zakończenie załatwiania spraw poważnych. I telefon dzwoni. I jestem w szoku- pozytywnym do tej, późnej, pory. Rozmówca 450 km ode mnie. Pracownik OPS z małej mieściny, jak sam określił, nie ma jej co szukać na mapie. Mają bezdomnego mieszkańca. Oczywiście trunkowego mocno. W ogrzewalni gość się nie wyrwie, bo wiadomo- kumple rano pod drzwiami czekają. Mówię, że to daleko, że jak dojedzie, że jakoś wciśniemy- główkujemy z Tomaszem w trakcie tej rozmowy jak to wykonać, żeby wcisnąć jeszcze jedną osobę. I słyszę: ” No, dziś piątek, jest już 13-ta, to dzisiaj już chyba szefowa nie da samochodu, ale zaraz po niedzieli przywieziemy. Ja nawet sam go przywiozę.” Czy moi Czytelnicy chwytają? Pracownik OPS – przywiezie, za zgodą dyrektorki, bezdomnego człowieka na drugi koniec Polski! Samochodem gminy. Żeby próbować go ratować.

Nie żebym generalnie odmawiała służbom socjalnym cech ludzkich. Broń Boże! Rzecz w tym, że daleko wykracza to poza ustawowe obowiązki. I dosięga górnej linii obowiązku moralnego, obywatelskiego lub- w  wersji dla wierzących- chrześcijańskiego. Zatem: MOŻNA? MOŻNA!

Ogłaszam zakończenie remontu dachu na domu w Krakowie, co Inżynier z Mikim stwierdzili dziś naocznie. Dalej już będzie tylko lepiej.

Nasze samochody krążą nie tylko z chorymi do lekarzy i po dobra wszelakie konsumpcyjne, a konsumpcja u nas duuuża, bo tłok. Krążą wożąc ludzi ze stolicy i do- żeby jakoś zmieścić wszystkich potrzebujących. Renia w domu dla chorych chwyta się ostatniej deski ratunku: likwidacji części stołów w jadalni, żeby zmieścić materace. Będą jedli na zmiany. Bo korytarze pełne. W innych domach podobnie. Kiedy otwieraliśmy dom dla kobiet przy ul. Stawki w Warszawie w 1993 roku, zarzekałam się, że przecież to tylko na chwilę, może na parę lat, bo potem już takie miejsca nie będą potrzebne. W ub. roku tylko przez ten dom przewinęło się ponad 500 kobiet. Wówczas nie zdawaliśmy sobie sprawy i nikt sobie nie zdawał, że problem bezdomności towarzyszy wszystkim społeczeństwom, a te niby ” rozwinięte” mają go w większej skali.

Nie mówiąc o milionach ludzi zmuszonych przez wojny, głód i kataklizmy do wyruszenia w drogę kończącą się najczęściej albo śmiercią albo, w najlepszym przypadku, mieszkaniem w obozie dla uchodźców. Pod namiotem lub gołym niebem. Niewielka część dociera do raju bogatych krajów. I wielu nadal żyje na ulicy. 

Co do samochodów, to Opatrzność czuwa. Co prawda ofiarodawczyni, jak sama podkreśliła,  nie jest osobą bezdomną, marka inna i nie z salonu, ale dla nas to skarb. Bogu i Pani dzięki, bo grozi nam paraliż komunikacyjny.

Kolejna Nagroda Anody przyznawana przez kapitułę przy Muzeum Powstania Warszawskiego ustalona. Zdradzić oczywiście nie mogę laureatów, ale zapewniam, że o wielu wspaniałych ludziach nie wiemy, bo cisi są i skromni i wielkie rzeczy robią dla innych, poklasku nie szukając.

Konferencję miałam do młodych w wieku gimnazjalnym. Nie wiem, jak teraz będziemy ten wiek określać, ale na razie jeszcze tak. Młodzi są świetni i mądrzy. Parafia wojskowa na warszawskim Bemowie. Po ćwiczeniach duchowych-grochówa dla wszystkich. Widać, że księżom i nauczycielom zależy na tych dzieciakach. I pytania: 1/co siostra by czuła, gdyby ktoś powiedział do siostry “ty Downie”? 2/ czy człowiek niewierzący może być dobry? 3/ czy jak toś mnie skrzywdził mam być dla niego dobry?

Mojżesz nad Morzem Czerwonym

Były to pytania szczere, bez cienia podchwytliwości. Ilu dorosłych zawraca sobie dorosłą głowę takimi problemami? W sumie bardzo ważnymi. Ot:ty debilu, Downie, Żydzie, Rusku i……wszyscy to znamy, z ust tych, którzy powinni świecić przykładem. Młodzi na nas patrzą. I się dziwią. Z hipokryzji nas, dorosłych rozliczają.

Człowiek uważający, że bliźni mający dodatkowy chromosom jest tak godny pogardy, iż można nazwą jego choroby obrazić kogoś, jest po prostu głupi. Osobiście czuję ból. Z powodu głupoty. Każdej. Czasem swoje też! Głupota jest bowiem grzechem. Nie niepełnosprawność umysłowa, bo ta głupotą nie jest. Jest innością.

Tak, człowiek niewierzący może być dobry. Nie dana mu została łaska wiary. Osobiście znałam i znam wiele takich osób. Podałam przykład Jacka  Kuronia, lekko naświetliwszy tę postać. Każde dobro ma swoje źródło w Bogu Dobroci, choć nie wszyscy są tego świadomi. Dlatego Bóg cieszy się z każdego dobrego czynu, bez względu na to, czy robi to ateista, muzułmanin, buddysta czy katolik. My, katolicy, nie mamy monopolu na dobro. Duch tchnie, kędy chce.

Tak, trzeba być dobrym dla tych, którzy nas skrzywdzili. Ale sensownie. Jak mnie ktoś bije, nie wyciągam cukierków i nie daję mu w nagrodę. Mógłby pomyśleć, że postępuje dobrze. Trzeba zło jasno określić. Jeśli jednak ten człowiek tonie, to podam mu rękę i być może w tym momencie zrozumie i poczuje smak miłości. Podstawą jest przebaczenie. A o siłę do niego trzeba prosić Chrystusa. Czasami po ludzku nie jesteśmy w stanie przebaczyć. A tylko przebaczenie pozwala nam pozostać wolnymi. Wszyscy jesteśmy grzeszni i każdy w którymś momencie swojego życia kogoś skrzywdził. Mniej lub bardziej świadomie. Pan Bóg nigdy nie rezygnuje z człowieka.

Na krzaku pod moim oknem zamieszkał myszołów. Chłopak jest cwany. Tuż obok mamy karmniki dla ptaszków. Pośrednio zatem prowadzimy chyba jadłodajnię dla …..myszołowa. Szkoda, że nie mogę dać mu posady w domu. Myszyska się rozpleniły, kocur ani drgnie. Zajęty podrywaniem panienek we wsi dom traktuje jako hotel “bed and breakfast”, czyli łóżko /Artura/ ze śniadaniem. Tył kuchenki gazowej wygryziony z waty izolacyjnej i po nocach spać paskudy nie dają. Na żadne ekologiczne pułapki już się nabierają. Rodzina sroków wali co rano w szyby, tak, że chałupa się trzęsie: “Cześć Gośka” mówią i pożerają kostki słoniny w specjalnym dla nich pojemniczku. Do tego rozwydrzone psy, które dobrze wiedzą, że nic im nie grozi za bezczelność, bo one są w robocie, u Artura służą, więc “sie należy” oraz drący się papug Aleksander. Pozostaje uciec, zatrzasnąć drzwi i niech się buja samo to zwierzątkowo. Co zresztą uczyniła Pipi, wyjeżdżając na dni kilka. Zostawiła nas z zapasem obiadów na dwa dni. W poniedziałek chyba zamówimy pizzę, bo właśnie postanowiłam, że nie będę już w życiu tłuc w gary. Oj, natłukłam ja się, oj! A moje chłopy w liczbie czterech też raczej nie gotujące. Raz do roku pizza, rozpusta to, czy nie? Chyba, że uratuje nas jakiś catering z Zochcina.

Nad-obowiązkowo

rabin z uczniami

Pewnego razu rabbi z Sasowa oddał wszystkie pieniądze, jakie mu pozostały, człowiekowi o złej sławie. 
Uczniowie wyrzucali mu, że w ten sposób zmarnował  pieniądze. 
“Czyż miałbym być bardziej wybredny od Boga, od którego je dostałem?”-odrzekł rabbi. 

Rabbi Zusja powiedział przed śmiercią:”W przyszłym świecie, na Sądzie Ostatecznym, nie zapytają mnie:<Dlaczego nie byłeś jak Mojżesz? Dlaczego nie byłeś jak Dawid?> Zapytają mnie natomiast:<Dlaczego nie byłeś Zusją?>”

Do rabbiego Nachuma z Czernobyla przyszedł biedak narzekając, że nie ma pieniędzy na posag dla córki. rabbi oddał mu wszystkie pieniądze, jakie miał w domu.
Później kilku chasydów zobaczyło tego człowieka, jak siedział w karczmie i upijał się na koszt rabbiego.
Rozwścieczeni jego obłudą, odebrali mu pozostałe pieniądze. Kiedy zwrócili je rabinowi Nachumowi, ten wykrzyknął:
Oddajcie mu je natychmiast. Każdy człowiek musi naśladować Boga, o którym mówi się:<On czyni tyle samo niegodziwcowi, co człowiekowi dobremu>, a wy chcieliście pozbawić mnie przywileju i możliwości naśladowania Pana?” /Daniel Lifschitz “Z Mądrości Chasydów” wyd. Jedność/