Błażej zastąpił mnie tym razem. Dziękuję. Młodzi mają głos:
Wigilia w Domach Wspólnoty i Zupie na Plantach trwa 24 godziny na dobę, 365 dni w roku. W końcu Bóg się Wciela w słabeuszy, frajerów, łajdaków, chamów, uliczników i bandziorów. Nas wybrał. Rzutem na taśmę wprowadza do nieba Dobrego Łotra (patrona mojego domu, świętego, którego, już wisząc na Krzyżu, Jezus o nic nie pyta, nie prowadzi dochodzenia, nie wskazuje na niego palcem, mówiąc “to on jest winny”, nie krzyczy nigdy: “prawda o jego zbrodniach musi wyjść na jaw”, i nie sprawdza jego “zaświadczenia o niekaralności”, tylko mówi “jeszcze dziś będziesz ze mną w niebie”), Zachariaszowi rozwiązuje język i pozwala mówić dopiero gdy zrozumiał, że Jego syn ma mieć na imię Jan. Imię Jan oznacza: “Pan okazał miłosierdzie”. Zachariasz – starzec – całe życie prosi Boga o syna, kiedy wreszcie Anioł przychodzi i mówi: stanie się o co prosisz, to starzec odpowiada: “daj mi jakiś znak”. Gość całe życie prosił o coś Boga, gdy wreszcie dostaje, to się okazuje, że tak naprawdę nie wierzył. Mimo to Bóg decyduje się, że Jan się urodzi i będzie synem Zachariasza i Elżbiety.
Że – wreszcie – Bóg na Wcielenie wybiera sobie młode małżeństwo: dziewczynę, która nie bardzo rozumie, o co w tym wszystkim chodzi, stresuje się, wyolbrzymia, dziwi, i chłopaka, który w pierwszej chwili – kiedy dowiaduje się, że jego dziewczyna ma urodzić dzieciaka, mimo że nigdy razem nie spali – to chce spierdzielać. To jest święto tych wszystkich, na których nikt w życiu nie stawia i tych wszystkich, którym już w świecie nikt nie ufa. To jest święto wszystkich, którzy zostali usunięci, zepchnięci i wykluczeni. Łajdaków, cwaniaków, głupców, nieroztropnych awanturników. Bo Bóg się rodzi w stajni, podczas podróży, w rozchwianym politycznie świecie, u biedaków, po cichu, bez feretronów, trąb i orkiestry Ochotniczej Straży Pożarnej, biznes planu na przyszłość, struktur itd. No więc: chciałem Wam żyć, żebyście nie przestawali. Że to całkiem dobrze, że robimy biedakom Wigilię 24 godziny na dobę, i że gdy trafi do nas “zbłąkany wędrowiec”, to może znaleźć jedzenie i łóżko, nie tylko 24 grudnia, ale przez cały rok.
Życzę nam Bożego Narodzenia, a tak po cichu, życzę nam jeszcze, żebyśmy byli już niepotrzebni na froncie naprawiania świata. /Błażej Strzelczyk/