Zmarł ks. Alain Marie – nasz współbrat ze Wspólnoty. Francuz, od 30 lat w Peru, w Arequipa.
Ojciec sierot i dzieci ulicy. Początkowo, jako proboszcz parafii w dzielnicy nędzy zbierał napotkanych, bezdomnych chłopców. Wkrótce powstał dom: La Casa Hogar del Niño Jesús. Dzieciaki poranione, po przejściach, z nędzy znajdują tam ciepło rodzinne. Ufam, że jego chłopaki nie zostaną bez opieki tu na ziemi, a on będzie im „ojcował” z nieba. Ich Padre. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy. Jezus Chrystus
Kapłaństwo, to nie starokawalerstwo z wyboru. To szansa na ojcostwo duchowe pełną gębą. W końcu w której rodzinie jest 40 dzieci? A Alain- Marie miał ich na raz tyle i więcej. Podobnie jak śluby zakonne nie są drogą do zgorzkniałego staropanieństwa, tylko do macierzyństwa całą parą. Nawet w klasztorze kontemplacyjnym. Trzeba tylko wyjść na ulicę i odetchnąć wolnością Ewangelii. Dzieci, braci i sióstr, a nawet matek i ojców, starych i zniedołężniałych, będziemy mieli na pęczki. Oni tylko czekają, żeby ich przygarnąć.
Właśnie mamy świeżutką dostawę kilku starszych, samotnych, bezdomnych pań. Z przepełnionych warszawskich naszych domów przywiózł je dzisiaj nieoceniony Jarek- człowiek od wszystkiego na Potrzebnej. Kuchnia, zaopatrzenie, jazdy, porządki. Jak to ojciec w domu. Cezary zaś na Łopuszańskiej ćwiczy ojcostwo na pewnym młodym, co został sam, bez rodziców. I nawet nieźle mu idzie przy wsparciu Sandry, naszej socjalnej, która robi za mamusię lub raczej starszą siostrę, bo lat sama nie ma zbyt wiele. Kasia z Tosią w domu dla matek grają matki i babcie, a jak trzeba to i ojców. Choć same mają dzieci. Jak mówi Pipi- porąbana rodzinka.
A jednego z naszych braci w Chrystusie Inżynierowi z Mikim udało się wykupić z aresztu. Znowu uratowaliśmy budżet państwa przed niepotrzebnym wydatkiem, a chłopaka od nudów w więzieniu za grzywnę sprzed lat, co narosła z procentami do 1000 zł. Utrzymanie w kiciu to chyba ze 4000 miesięcznie. U nas przynajmniej czas spędzi pożyteczniej, na służeniu słabszym od siebie. Może i nawet coś z niego będzie?
I jeszcze – nagorzycki ks. Sławek wrócił do swojej macierzystej wspólnoty po półtora roku wspierania naszej. I …..ponoć spać nie może, jak my sobie poradzimy bez niego. Hm….będzie trudno, bo setki drobnych spraw technicznych i większych prac było na jego głowie. Ot, jak ojciec w domu był.
Nad-obowiązkowo
Ktoś, kto nie chce mieć dzieci, kto nie wyobraża sobie siebie jako męża odpowiedzialnego za rodzinę, nie może być odpowiedzialny za innych, którzy mówią do niego „ojcze”. To jak w prześmiewczym kawale: wszystkie dzieci mówią do księdza „ojcze”, tylko własne – „wujku”. ks.Jan Kaczkowski