Artur po tygodniu chorowania ma się dobrze, lub prawie. Po trzech godzinach podchodów dał się wykąpać. Zawsze sukces w tej materii przychodzi w momencie obiadu lub mszy św., co mnie skutecznie eliminuje z obu wydarzeń. Dziś straciłam wspólny obiad. Za to mogę wyjść z aresztu, bo przez ostanie dni musiałam być stale przy nim. Pozostawał mi malutki trawniczek przed domem jako spacerniak. Inni mają gorzej, ci co ich choroba w łóżku latami trzyma, albo zamknięci w celach więziennych bez wyjścia. W takich chwilach myślami i modlitwą jestem z nimi.

Być może pod koniec tygodnia zakończymy z grubsza budowę. Na odsiecz zmierza dwóch dzielnych kleryków z Poznania. Trzeba wysprzątać 03-pile-of-clutterpodwórko u naszej rodziny. Sami nie dadzą rady, bo gromadzone są tam dobra “co mogą się przydać” od, chyba, dwóch pokoleń. Dwa kontenery jak nic do wynajęcia. Kandydaci do kapłaństwa nie wiedzą co ich czeka. To będzie niespodzianka. Jak to przeżyją, to rektor spokojnie może ich do święceń dopuścić i na misje wysyłać.

Poszukujemy pielęgniarki w Warszawie. Trzeba się modlić o cud lub import jakiś. Już część naszego personelu pochodzi ze Wschodu.

Dochodzą nas słuchy o wizycie VIP-a pewnego. Trawkę na zielono od poniedziałku malować będziemy, tylko nie za bardzo ma kto. Wszyscy zdolni do “noszenia broni”, czyli mający obie i to sprawne kończyny oraz głowy /dwa atrybuty powinny iść razem, ale u nas to prawie niemożliwe/ zajęci przy budowach. W związku z tym strzyżenie żywopłotu w wydaniu amatorskim skończyło się przecięciem dwóch nowiutkich przedłużaczy elektrycznych. Dobrze, że nie porażeniem prądem. Zakasuje zatem rękawy ks.Artur i strzyże, kiedy ma chwilę czasu między jazdami wte i wewte do lekarzy, biur i sklepów. Nasz VIP ogrodów wersalskich zatem nie zobaczy, ale cosik się postaramy.

MB Bogoryjska
Matka Boża Pocieszenia z Bogorii

Dzień był dobry bardzo,
bo dodatkowo, w promocji odwiedził mnie Tatul z rodziną. Pan Czesław pisze świetny blog/link po prawej/ i jest prawie sąsiadem, bo Bogoria to 30 km od Zochcina. No, przedmieście Zochcina. Tam sanktuarium jest, Matki Bożej Pocieszenia, ale ilekroć przejeżdżam, to kościół zamknięty. Matka Boża pociesza mnie przez drzwi. Też dobrze.

Historycznie Bogoria owa, jak większość miasteczek tutejszych, straciła prawa miejskie po Powstaniu Styczniowym. Do dzisiaj jest w nich jakiś urok, choć śladów po żydowskich mieszkańcach i dawnej świetności niewiele, a pęd do rewitalizacji za pieniądze unijne czasami przyprawia o skurcze żołądka, kiedy widzi się efekty  w postaci pseudonowoczesnych rynków z zadęciem.

No i był w niej Józef Piłsudski wraz ze swoimi Legionami, walcząc po stronie austriackiej przeciw Rosjanom w Bitwie pod Konarami w 1915 r.

bluesy
dzień dobry, gorszy już był

Grill polsko-ukraińsko-syryjski w Nagorzycach jeszcze trwa. Urodziny jednej z dziewczyn. A dla moich zarobionych po uszy sióstr i braci dobra wiadomość. Już połowa wakacji minęła, więc urlopy skończą się niebawem i pracownicy wrócą do pracy. Będziecie mogli pracować tylko 12 godzin na dobę, a nie 24.

Gorzej już było! Prawda, Matko Boża Pocieszenia?

 

 

 

 

Nad-obowiązkowo

pomnik Powstańców Warszawskich w Słupsku

Z Kielecczyzny pochodził wielki ksiądz i patriota-Jan Zieja. Kapelan Powstania Warszawskiego. Pierwszy w Polsce pomnik Powstania Warszawskiego powstał z jego inicjatywy w Słupsku w 1946 r. Przez lata był jedynym pomnikiem Powstania. 

 

  • Nie możemy wybierać ram dla swego losu. Ale dajemy mu treść. Kto chce przygody, będzie ją przeżywał na miarę swego męstwa. Kto chce ofiary, będzie ją składał na miarę czystości swego serca.

  • Dobroć jest czymś bardzo prostym: być zawsze do dyspozycji drugich, nigdy nie szukać samego siebie.

  • Nie badaj, dokąd prowadzi każdy twój krok: tylko ten, kto wzrokiem sięga daleko, znajduje właściwą drogę.

  • Trwałość rzeczy – gdy przemijamy – to pełen ironii komentarz do naszych pretensji posiadania czegoś na własność./ Dag Hammarskjöld -Drogowskazy, tłum.ks.Jan Zieja, który specjalnie po to nauczył się szwedzkiego/