To był bal! Prawdziwy, karnawałowy. Wstęp wolny, stroje wieczorowe. Organizator: Wspólnota Przymierze Miłosierdzia. Miejsce- schronisko dla ludzi bezdomnych chorych na Potrzebnej. Ponad 80 osób plus wolontariusze. Najpierw spotkanie z Właścicielem miejsca, czyli Msza Św., potem bigosik i w szał. Co prawda jeden z uczestników spadł z wózka, ale go podnieśli i zabawa trwała dalej. Dziękujemy Młodym z Przymierza, że im się chciało dojechać tam, gdzie raczej nikt się nie pcha i bawić razem z nami, a właściwiej-nas bawić. Prawdziwy dżidżej i prawdziwy sprzęt i prawdziwy wodzirej- jak na prawdziwym balu. Bo to było naprawdę.
Jako, że wczoraj zniknęły nasze strony internetowe, w tym ten blog i zanim je odzyskałam, minęła północ, a dzisiaj jestem w podróży, to na tym prawie kończę. Tylko mała jeszcze refleksja: wystarczy klik lub jego brak/jak było w tym przypadku/ i znikasz. Co prawda z wirtualnego życia, ale praca nad tym życiem była jak najbardziej realna. Czy przypadkiem ta łatwość zaistnienia i zniknięcia nie spowodowała rewolucji w naszym myśleniu o życiu i jego wartości? Klik i nie ma wroga, a nawet tysięcy wrogów. Klik i już istniejesz z powrotem. Klik i stwarzasz świat swoich marzeń. W realu niestety nie ma tak łatwo. Ludzie naprawdę cierpią, giną i żaden klik ich nam nie przywróci. Co zatem trzeba nam czynić?-zapytałby mędrzec. Klikać w realu dobro, kropla po kropli.

Głupota wypisana  mediach przekładać się może na rzeczywistą tragedię. Za  głupotę kilkunastu żartownisiów/zresztą żarty były mocno niesmaczne i do bólu prymitywne/ zapłaciło życiem dziesiątki niewinnych osób. Sami żartownisie najpierw. Karykatury rysowali ateiści, a zabito chrześcijan. Cóż, ich pamięci nie uczciły wielkie marsze, bo to byli biedacy z Nigru. Dla pseudowolności taka ofiara to pikuś. Na czym polega wolność? Na odpowiedzialności za skutki naszych czynów. A te można było przewidzieć. Dziwię się, dlaczego nikt takiej szerszej refleksji nie podjął po wydarzeniach we Francji i w Nigrze. Ale każdy z nas może wyciągnąć wnioski dla siebie. Gdzie jest granica wolności słowa i czynu? Noszę w modlitwie naszych braci, których zamordowano dlatego, że ktoś o tysiące kilometrów od nich, w świecie sytym,  dla rozgłosu narysował w komputerze głupoty, wydrukował i rozprzestrzenił internetem. Wolność bez kultury i etyki jest barbarzyństwem.