Dzień Wodnika. Najpierw coroczna walka z basenem. Tym razem, na szczęście, nie tak zażarta, jak w ubiegłym roku, bo nabieramy wprawy. Tylko raz Wojtek podłączył rury na odwrót i zamiast wyciągało, to wciągało. Ale już śmiga, chociaż małe przecieki na złączkach są. To nie jest problem, tylko trochę taśmy uszczelniającej i będzie. A potem ustawianie nowego akwarium w jadalni. Głupi welon tak rośnie, jakby urodził się w Czarnobylu. Ks.Jacek zasponsorował 200 l. No i popołudnie mieliśmy z głowy. I nową sprawność zdobyliśmy: monter filtra zewnętrznego. Była co prawda propozycja, żeby ryby wpuścić po prostu do basenu i mogą sobie tam rosnąć w rekiny, ale jakoś nie kupiłam. Na koniec kąpiel Artura /w wannie/ i wodny dzionek skończony. Teraz czekamy na ciepło-do basenu, nowe rybki-do akwarium i aż Artur uśnie, to będę mogła wyłączyć radio, w którym kolejny dzień z rzędu leci ta sama, pobożna, stacja. Mam pełny wgląd w program dzięki Arturowi, który nie rozumie oczywiście treści, ale go chyba przyciąga tonacja głosu speakerów i rozmówców, zdecydowanie wyróżniająca tę właśnie stację.  Taki specyficzny tembr. Nazwałabym to „vox sanctus” co nie oznacza, że właściciel owego „świątobliwego głosu” zejdzie  „in odore sanctitatis” z tego padołu. Mam nawet obawy, że ową opinię świętości nie sztuczną tonacją głosu się zdobywa. Co do mówienia, to co, kiedy i do kogo- ważne jest. Ton też, oczywiście, ale naturalny.
Mówienie to sztuka. W starożytności była przedmiotem studiów pod kierunkiem mistrza. Jak Pan Bóg chciał być zrozumiany, to dał dar języków w Zesłaniu Ducha Św. Nie tylko uczestnicy tego cudu rozumieli Słowo
Boże, ale rozumieli siebie nawzajem. Taki przedsionek Raju, gdzie się chyba wszyscy wreszcie dogadamy w języku Miłości. Rzecz w tym, że ćwiczyć powinniśmy tu i teraz ten język. Wszak Ducha Św. mamy od momentu Chrztu, a niektórzy dodatkową dawkę pobrali w Bierzmowaniu. Nic, tylko słówka wkuwać. Na początek: proszę, dziękuję, przepraszam, kocham cię, nie martw się. No i ćwiczenia w terenie czas zacząć. Radio nadal gra, więc mam pole do tych ćwiczeń.
Swoją drogą nie ma na tłumaczu Googla języka „miłość”. Fatalna wpadka!


Nad-obowiązkowo

Chrystus w kolejce do stołówki dla biedaków F.Echeinberg

Jak moglibyśmy żyć Ewangelią
bez pomocy Ducha Świętego?

Dlatego prosimy Cię:
Przyjdź Duchu miłosierdzia,
przyjdź, a pójdziemy nieść z naszymi braćmi
nędzę, która niszczy ciało i duszę.
Przyjdź Duchu łagodności,
przyjdź, a damy  naszym braciom
dobroć, która jest jak chleb potrzebna.
Przyjdź Duchu ubóstwa,
przyjdź, a pójdziemy dać naszym braciom
to, co posiadamy, a czego im brakuje.
Przyjdź Duchu pokoju,
przyjdź, a pójdziemy budować
z naszymi braćmi ziemię obiecaną równych praw dla każdego.
Przyjdź Duchu sprawiedliwości,
przyjdź, a pójdziemy ofiarować naszym braciom we łzach
pociechę naszej obecności.
Przyjdź Duchu wierzących,
przyjdź i uczyń nas podobnymi do Tego,
który dla narodzin nowej ziemi
oddał swoje Ciało połamane jako chleb przełamany tym, którzy łakną.
Przyjdź Duchu Boga
przyjdź zaszczepić w nas
ducha Ewangelii.
O.Charles Singer OP

Suplement

bł.Dina Belanger 1897-1929

Wychowana w rodzinie oddanej dziełom charytatywnym, utalentowana muzycznie, rozpieszczona jedynaczka, w wieku 24 lat porzuciła karierę muzyczną i wstąpiła do Sióstr Jezusa i Maryi w Kanadzie. Nie dokonała żadnych wielkich dzieł. W klasztorze uczyła muzyki. Żyła do tego stopnia miłością Jezusa i Maryi, że w mistyczny sposób wymieniła z Nimi serce.

Nasz Zbawiciel pragnie przebaczyć i zapomnieć. Często czeka na chociaż jeden gest, jedną myśl z naszej strony, żeby odwdzięczyć się niezwykłą łaską dla największego grzesznika.
W Niebie będę małą żebraczką miłości:oto moja misja. I zaczynam natychmiast.

Mimo wielu trudności i cierpień promieniowała uśmiechem. Zmarła w wieku 32 lat, po długiej chorobie. Najpierw zaraziła się szkarlatyną od chorego dziecka, później przyplątała się gruźlica.