Nadal, wciśnięta w fotel pracuję na naszą biblioteką, co by potomność i współczesność nie mogła nam zarzucić, żeśmy dostali i pod łóżko schowali. Z fotela wyrywają mnie sprawy w realu.
A owe- to, jakby nic nowego: budowy, których ciężar wziął na siebie Inżynier. Nawet nie byłam w markecie budowlanym od tygodni, młodzież dorasta i już jeździ sama, bo się nauczyła odróżniać glazurę od terakoty i wannę od zlewozmywaka. Ale co chwila ktoś wpada i albo kasy potrzebuje albo faktury oddaje, albo…. Remont domu naszych Przyjaciół żyjących w skrajnych warunkach postępuje. Już woda dociągnięta,

dumni budowniczy z Zochcina

kaloryfery nawet zamontowane, ale jeszcze, jeszcze to potrwa. Dzisiaj nasze chłopaki z dumą pokazywali, co zrobione. Natomiast sławny kontener, co utknął w bramie nie ruszył się o centymetr, bo potrzeba kilku dni bez deszczu, żeby obeschło podwórko i mógł wjechać dźwig. A takich nie ma od miesiąca. Mam nadzieję, że nie będziemy czekać, aż zimą podwórko zamarznie. Zresztą teraz nic nie wiadomo i może zamarznąć w lipcu.

W domu w Brwinowie, co mamy z dziećmi przygarnia, dzieciaki kończą edukację, na razie sportową. Kto żyw chodził na judo, dzięki inicjatywie lokalnego klubu.
Na początek pochwalić się należało by naszymi wielkimi Judowcami, którzy sumiennie uczęszczają na zajęcia i również zawody, a także zdobywają miejsca : pierwsze, drugie, trzecie, podsumowując, wszystkie lepsze miejsca- to nasze. W tym tygodniu były już ostatnie zajęcia, ponieważ trener musiał wyjechać. I wszystkie dzieciaki dostały medale z napisem “Prawdziwy

bojownik”. Teraz naszych sportowców nie puszczamy nawet za furtkę, ponieważ olimpijscy mistrzowie mogą pozazdrościć ilości i wielkości medali. Mateusz jeden z naszych 13-letnich sportowców, poszedł z rana do szkoły ze wszystkimi medalami: siostry i innych dzieci, to myśleliśmy, że dzwony bija w kościele, tak trzepał nimi po drodze.

Jutro wybieramy się do ogrodu na plebanii, gdzie gmina wspólnie z parafią organizują Dzień Mamy, Taty i Dziecka. Wcześniej te święta obchodziłyśmy na naszym podwórku z OPS, ale na plebanii jest więcej miejsca i zaproszenie skierowane zostało do całego Brwinowa./Tosia/
Nam w Nagorzycach brak już miejsca na coraz liczniejszą gromadę dzieciaków chętnych na zajęcia. W przedszkolu Dzień Rodziny wyszedł, jak zwykle świetnie. 
Od tygodni czekają nasi niepełnosprawni Przyjaciele  z Nagorzyc na wycieczkę do Bałtowa. Może w tę sobotę?…..Pogoda!!!!! 
Kot wpada co chwila do domu w postaci brudnego, mokrego mopa i walczy o miejsce na klawiaturze komputera. Psów też nie opłaca się kąpać. A jedna rybka, chyba na znak protestu przeciwko nadmiarowi wody w przyrodzie,  pływa do góry brzuchem. Ot, tak sobie, bo nic jej nie jest, je, goni inne rybki i macha ogonkiem jak trza. Tylko co jakiś czas pływa na plecach.  
Artur był na urlopie w Nagorzycach. Co uwolniło mnie na chwilę od Robin Hooda i innych audio. Hrabia mieszkał we dworze i miał do dyspozycji obsługę:
Od dwóch i pół dnia jestem z Arturem w Nagorzycach. Ja, Janek i Miki plus skrzydłowi Mamusia Tamara i Inżynier pilnujemy Pana Borka na urlopie. Janek dba aby Pan Borek grał regularnie w tenisa i siatkówkę, Mikołaj robi za prywatnego szofera dla Pana Borka. Ja dbam aby Pan Borek chodził na spacery, ścielił łóżko, pomagał w gotowaniu obiadów. Aktualnie ogląda telewizor, bo musiałem trochę się pouczyć. Wczoraj z Panem Borkiem podeszliśmy pod Witosławską Górkę. Oczywiście Pan Borek co i rusz chciał “momu jechać, staczy spacerek”. Ale doszliśmy w te i nazad. Pan Borek  grymasił chwilami, ale udało się go utrzymać z dala od “momu” aby jeszcze trochę popracować nad jego sylwetką, bo się Pan Borek nam zależał na tym łóżku w Zochcinie. Poza tym Pan Borek kiedy gotował ze mną obiad to się przy tym świetnie bawił. Trochę poszturchał, jak kazałem mu sos mieszać szybciej, ale poza tym luz./Tomasz/
dla dumnych małżonków
Teraz z dumą powtarza: “Artur grał w piłkę, Artur spacerek, Artur…..itd.”
Nasz Skrzypek znowu zniknął. Generalnie krąży między Wrocławiem, a Warszawą. Znalazły się osoby chętne mu nowe skrzypce podarować, ale musimy poczekać do następnego objawienia Skrzypka w naszych domach. Może jutro, może za rok.
Jedna młoda para zamiast kwiatów zarządziła kasę na naszą noclegownię dla kobiet. I przynieśli spory bukiet. Wręczyli go z dumą. Słuszną.
Dumy i dumki na miarę naszego życia. Pozostaje pytanie: czy Jezus jest z nas dumny? Czy niebiańska kancelaria wytypuje nas do medali? Zasady konkursu w Ewangelii. 
Nad-obowiązkowo

Wszyscy jesteśmy powołani do ekstazy.
Wszyscy jesteśmy powołani do wyjścia z naszych
biednych spekulacji,
aby godzina po godzinie wyłaniać się z Twojego planu.
Jesteśmy powołanymi do tego, by wiedzieć
co Ci się podoba…..
Kłębek wełny do zwinięcia
dziecko do obudzenia, mąż do rozweselenia,
drzwi do otwarcia, słuchawka do odebrania,
migrena do zniesienia:
ileż trampolin do ekstazy,
ileż mostów do przebycia
przez naszą słabą, złą wolę
ku niezmąconemu brzegowi Twoich pragnień.
 M.Delbrel