Wycieczka do Krakowa udana. Stan przed i po wyjeździe się zgadzał, to najważniejsze. Od lat przeżywam to samo: wycieczki czy obozy dzieci i młodzieży to stres, czy nic się złego nie wydarzy. Czasem wystarczy chwila nieuwagi albo zwykły przypadek i nieszczęście gotowe. Nie mówiąc o świetlanych pomysłach młodzieżowych głów. Tym razem pomysłów na szczęście nie było. Dziękujemy świetlicowym wychowawczyniom: Kasi i Magdzie, za to, że poświęciły weekend, Jankowi za sprawną organizację, Tomkowi i Mikiemu za wsparcie ekipy. Zabrakło tylko jednego: prawie nikt z uczestników wysiadając z autokaru nie burknął „dziękuję”. Cóż, jeszcze trochę musimy dorosnąć do społecznego życia. Ubiegając zatem fakty- ja dziękuję młodym, że generalnie byli świetną, zgraną grupą i nerwy opiekunów nie zostały nadszarpnięte.
Dziękujemy także sponsorom. Tym, co dali kasę i tym, którzy nie wzięli grosza za nocleg i śniadanie!
[cincopa AIMAUH8fJjm5]
Mimo wieloletnich wysiłków tysięcy ludzi, mniej lub bardziej udanych starań władz wszelkich , bezdomność ma się niestety dobrze. Jedno jest pocieszające: wielu zwykłych ludzi reaguje na spotkanego, bezdomnego człowieka chęcią pomocy. Ludzie do nas dzwonią, niektórzy osobiście przywożą delikwentów nawet z daleka. Dla informacji: w każdym mieście straże miejskie są właściwym adresatem, kiedy trzeba wezwać pomoc. Powinny dysponować adresami schronisk, a w miarę potrzeby wręcz przewieźć człowieka do placówki. Oczywiście najbliższy OPS też, tylko z reguły pracuje do 16-tej. Jeśli nie ma straży miejskiej, to policja. Dobrze jest zaopatrzyć się, kto może w karteczki z takimi adresami, żeby ew. spotkanemu człowiekowi bezdomnemu dać.
Zwiększa ją eksmisja na bruk. Nie tylko tych, którzy piją i o mieszkania nie dbają, ale także starych schorowanych ludzi, którzy przepracowali całe życie i mają do wyboru: zapłacić za leki czy czynsz, lub po prostu są zbyt już słabi, żeby o płaceniu czynszu pamiętać i wyjść z domu, żeby go zapłacić. Tak, tak, to się dzieje tu i teraz. Takich ludzi też przyjmujemy. Coraz więcej ludzi starych, osamotnionych, niezaradnych, a pomysłu władza nie ma, bo zajęta czym innym. Polskie „jakoś to będzie”, choć problem narasta. Organizacje pozarządowe nie rozwiążą go same. Potrzebna polityka społeczna, jasny program wsparcia dla osób starszych i niesamodzielnych. Społeczeństwo, które nie szanuje swoich starców jest społeczeństwem dzikim. Czcij ojca swego i matkę swoją– cóż, jeśli Ojczyzna jest domem, to zwyczajnie starzy ludzie muszą być w niej szanowani i otoczeni opieką. Nasz stypendysta pisał: na oddziale geriatrycznym nie ma nawet telewizora./patrz poprzedni wpis/ Starzy ludzie snują się po korytarzach bezczynnie, jak nikomu niepotrzebne przedmioty. Szpitale psychiatryczne, gdzie lądują chorzy na demencję, Alzheimera, czy psychicznie są z reguły najgorzej wyposażonymi. Hańba! U nas telewizory są, a jakże. Chciałabym, żeby w Jankowicach był dużo większy, bo starsze osoby słabo widzą. Może na gwiazdkę coś się wykombinuje. Skoro Pan Bóg takie przykazanie wpisał do Mojżeszowych tablic, to widać przewidział, że będziemy z tym mieć kłopoty.
A ja myślę nad słupkami. Ostrzegawczymi. Postawiliśmy takie, piękne i odblaskowe, przy zjeździe do naszej wioski. Wszyscy się cieszyli. Nocą, we mgle czy śniegu nie sposób było znaleźć właściwy skręt, a jeśli już, to lądowało się często w rowie, bo nie widać krawędzi jezdni. No i słupki ktoś ukradł! Widać brak mu słupków z odblaskiem na drodze….życiowej. Oby mu pomogły w życiu jak we mgle. Jak tu zabezpieczyć kolejne, które kosztują niemało, przed kimś, kto drogowskazu szuka na skręcie do Zochcina zamiast w Dekalogu? Ubiegam uwagi: tamte były zabetonowane. Wykopali razem z betonem. Potrzeba znalezienia drogi była wielka. A takie to proste: „Nie kradnij”.
Nad-obowiązkowo

Urodzony w arystokratycznej rodzinie, po długich poszukiwaniach duchowych porzucił karierę artystyczną i w wieku 39 lat poświęcił się pomocy ubogim. W czasie II Wojny organizował pomoc dla dzieci i starszych, których nędzę pogłębiła wojna, osobiście gotując i roznosząc obiady. W 1946 r. założył stowarzyszenie Mali Bracia Ubogich, chcąc otoczyć szczególną opieką ludzi starych i osamotnionych. Mali Bracia są dziś prężną organizacją, chociaż od 1965 roku nie mającą charakteru religijnego. Wspierają starsze, niezaradne osoby nie tylko materialnie, ale także wyrywając je z izolacji, walczą z bezdusznością służb medycznych i socjalnych. Starają się zapobiegać eksmisjom osób starszych i biednych. Sam Marquiset założył jeszcze kilka stowarzyszeń, zawsze kierując się solidarnością z najsłabszymi.
Czy daliśmy najpierw kwiaty, zanim podaliśmy chleb?
Kwiaty nie przynoszą nic ponad to, co w życiu każdego najważniejsze- miłość/A.Marquiset/