Tak się złożyło, że zasiadam. Jeszcze nie odsiaduję, ale zasiadam. W komisjach konkursowych. Kilku. I mogę uczciwie ogłosić, że dobra i ciężkiej roboty dla innych jest w kraju i poza granicami wiele. Bardzo wiele. A wybór laureata z  pośród kilkudziesięciu czy kilkuset to zadanie nie lada. Najchętniej człowiek by wszystkich docenił i ….kasy dorzucił. Kasa oczywiście nie moja, tylko grantodawcy, ale m.in. od mojej decyzji zależy, kto ją dostanie. Wiem przecież, jak czeka się na każdy grosz, kiedy ludzie w potrzebach wszelakich stoją wokół. 
Ministerstwo Spraw Zagranicznych wybiera Polonijnego Społecznika Roku, Notariusze mają swój Fundusz Społeczny/tak, prawnicy, a dają, niech nam to zmieni trochę stereotypy!/ i dzielą kasę. Muzeum Powstania Warszawskiego wybiera bohaterów naszych czasów. Docenić trzeba nie tylko wyróżnionych, ale…..tych, którym się chce takich szukać. To nie są konkursy na najlepszą markę piwa czy samochodu. Czyli nie jest z nami tak źle, skoro szukamy postaci niekomercyjnych zgoła i je doceniamy.

                   …


Dla dzieci, niepełnosprawnych, chorych, zagubionych młodych, swojej wsi, swojego miasta-ludzie się zbierają i działają. Z motywów religijnych i nie, sami dotknięci przez los, jak rodzice niepełnosprawnych dzieci lub wrażliwi na los cudzy-po prostu obywatele. 
Tak się również złożyło, że kilka zaprzyjaźnionych organizacji obchodzi w tym roku swoje 25-lecie. Razem z wolnością powstała przestrzeń do działania i natychmiast ją ludzie wykorzystali. Barka z Poznania, Caritas, Eko-Szkoła Życia z Wandzina, Emaus z Księżnicy Jarej, Janka Ochojska, która zanim założyła Polską Akcję Humanitarną otworzyła w Polsce w 1989 r. filię francuskiej organizacji EquiLibre. Warunki były spartańskie po prostu. Ludzie widzieli biedę i problem i rzucali wszystko, żeby temu zaradzić. Zagospodarowywali stare, opuszczone budynki, bez pieniędzy i biznesplanu. Z potrzeby serca. Nierzadko wciągali w tę przygodę swoje rodziny i dzieciaki miały „zimny wychów”. Jedni w tym czasie budowali swój biznes, inni bieda-biznes. Swoją drogą, kiedy śledzę trochę losy dzieci wychowanych razem z ubogimi, którym pomagali ich rodzice, to efekt nie jest najgorszy. Wielu kontynuuje dzieło rodziców. 
My także mamy swoje 25-lecie, ale będziemy oryginalni i imprezkę planujemy na początek przyszłego roku. Z przyczyn czysto technicznych- zbyt dużo roboty teraz, a wczesną wiosną będzie luźniej. 
I tak mi się marzy…..Iluż to ludzi na emeryturę przechodzi, a jeszcze siły, doświadczenie i czas wolny ma. Iluż czuje się samotnych, a gdyby tak połączyć dwie samotności, to już samotności nie ma. W ilu parafiach ani śladu jakiegoś koła Caritas czy po prostu ludzi, którzy po odmówieniu wspólnie różańca czy koronki, o bliźnich w potrzebie pomyślą skutecznie. Czy katechizowana

Dziwny pomnik….pięć osób podtrzymuje dziurawy
dzban, dłońmi zatykając otwory. Brakuje jeszcze wielu rąk,
żeby woda życia nie wyciekała z naczynia. Benin, Bohicon 

młodzież nie poczułaby smaku życia, gdyby pomóc jej zaangażować się w pomoc innym? Znam szkoły, gdzie to się dzieje, ale są to wyjątki. Mamy jeszcze ogromne moce przerobowe. Niewykorzystane. I tu można wrzucić pytanie, które postawił na forum Zbyszek: „Co ja powinienem robić w życiu?” No właśnie to. Naprawiać świat tak, żeby był dobry, jakim go Pan Bóg stworzył. „Oni” nie istnieją. Jesteśmy ja i Ty. 

Przy tej okazji dziękuję wszystkim Wolontariuszom/kom/, którzy tworzą z nami nasz bieda-biznes. W tym licznym mieszkańcom naszych domów. To oni często służą innym, jeszcze słabszym.
Nad-obowiązkowo



Bp.G.Giaquinta  1914-1994
założyciel Ruchu dla Świętości- gromadzącego
wszystkie powołania w dążeniu do świętości życia
osobistego i świata. Proces beatyfikacyjny w toku.



Panie, daj, żeby każdy człowiek pragnął stać się tym, dla czego go stworzyłeś; pomóż mu postępować drogą sprawiedliwych. Spraw, żeby jego życie było jak światło jutrzenki, które powstaje by wzrastać.



My także jesteśmy pielgrzymami wędrującymi do wieczności, do Ojca, który dał nam potrójne, uniwersalne powołanie: abyśmy zostali zbawieni, byli częścią Kościoła i byli świętymi.  Jesteśmy braćmi siostrami nie tylko dlatego, że pochodzimy od Ojca, ale także dlatego, że wszyscy musimy do Jego miłości wrócić. To na tym wspólnym powrocie do Niego opierają  się szerokie i bezgraniczne więzi braterstwa -więzi „pietas*”. Musimy się wspierać wzajemnie, pomagać sobie, miłowac się wzajemnie jak bracia i siostry, którzy razem dążą do miłości Ojca. Jeśli to musi być podstawą  wewnętrznego życia duchowego, dlaczego nie ma być podstawą życia społecznego?

czytaj, komentuj