I po wakacjach. To dla nas trudny czas. Jedni na urlopie, inni mają więcej pracy. Nie ma ławki rezerwowych.

Nie było mnie tu dłuuugo, ale to nie znaczy, że nie było mnie wcale. Byłam, tylko zajęta, w tym reperacją oczu jako narzędzia pracy. Części zamienne są, można żyć dalej.


Wycieczek było trzy-dla dzieci z naszych domów i okolic tych domów. Z panem Ryszardem z Sadowia- właścicielem pięknego autokaru, jeździmy ponad 20 lat po świecie i stwierdziliśmy, że się już chyba nie rozwiedziemy. /wycieczkowo/.

Dla wielu dzieci i młodzieży na wsi i nie tylko, wakacje to nuda i brak wrażeń. Żadne Chorwacje, morza ciepłe ani zimne. Mam nadzieję, że nasze będą miały co wspominać przed kolegami w szkole, bo wycieczki były super. Sprawni i nie całkiem, starsi i młodsi. Jak to u nas.


Zochcin za to gościł dzieciaki z miasta, co szans nie mają na wyjazd na wieś, zwłaszcza te niepełnosprawne. Bo są inne i mogą ściany pobrudzić. To się pomaluje. Dorośli też brudzą.


Odwiedzając naszych stypendystów p.Kasia trafia od lat na sytuacje dramatyczne. Do zimy musimy więc przerobić murowaną komórkę na mieszkanko, modląc się, żeby obecny lokal nie zawalił się w międzyczasie ludziom na głowę. Problemem są nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim znalezienie wykonawców. Nasi mieszkańcy, co latami takie rzeczy robili pod wodzą Inżyniera, to w tej chwili starsi, niepełnosprawni ludzie. Firm albo nie ma, albo nie mają terminów. Ale….musi się udać, prawda panie Kamilu? Bo na szczęście odgrzebałam starą znajomość i pan Kamil podjął się koordynacji i pilnowania roboty, poruszony widokiem tego, co jest schronieniem rodziny.


Na Ukrainę wróciło kilka osób. Ludzie nie wytrzymują rozłąki ze swoim krajem, życiem “pomiędzy”, niepewności. Mają mężów, synów na froncie. Chcą być blisko w razie czego. Starzy chcą umrzeć u siebie mimo niebezpieczeństwa. Przyjeżdżają inni, w tym ranni i chorzy, których w większości inne organizacje przerzucają na Zachód na leczenie, a my tylko dajemy schronienie na czas załatwiania dokumentów. Tyle możemy zrobić. No i zapewnić ciepłą wodę w internacie szkoły specjalnej w Żytomierzu kupując ogromny bojler.

ciepła woda dla głuchoniemych dzieciaków z Żytomierza

Dziękujemy, Wam: Iro, Olu i Wam dzieciaki- Daszko, Kiryle, Dawidzie za te ponad dwa lata wspólnego życia. Kochamy was i po wojnie zrobimy w Waszym kraju imprezkę jakiej świat nie widział. Już piorę habit! Oby jak najszybciej.


Czyli nudne to nasze życie. Ktoś wyszedł na prostą, ktoś odzyskał nadzieję, zdrowie lub po prostu życie, jak Stanisław, co przywieźli go ledwie ciepłego od przepicia i przez kilka dni nie zgłaszał bólu głowy, aż w końcu się wydało i biegiem szpital, bo Stasiu w łeb zarobił w trakcie pijackiej awantury gdzieś w kraju i wylew mu się zrobił, Inny – niestety- zapił. Jeszcze innemu chleb lub na chleb. Pampersa zmienić i zasikaną podłogę wymyć oraz…. znosić z pokorą kaprysy urzędników.


Łatanie dziur w świecie to żmudna robota. Miłości nie da się “robić grupowo”. Miłość ma twarz i imię konkretnego człowieka. Żaden system nie zastąpi miłości ani nas od niej nie zwolni. Od podania ręki, uśmiechu, wsparcia słabszego czy….. zrobienia herbaty żonie lub mężowi. Z miłości będziemy sądzeni, nie z systemu.

2 komentarze

zostaw komentarz